52434 + 2*2 + 2*2 + 2*2 + 38 + 106 = 52590

Okazało się, że opisywana przeze mnie zeszloweekendowa alergia, nie była tylko alergią, lecz o mały włos by mnie poskładało w wyrku, bo kolega z pracy mnie zaraził jakimś choróbskiem. Wobec tego, na pierwszą w tym tygodniu przejażdżkę wybrałem się w piątek, miał być długi komin, a z braku czasu pojechałem na krótki i całe szczęście, bo nie doleczyłem się i za każdym razem gdy tętno przekraczało 150, czułem się jakby mi ktoś zmniejszył objętość płuc o 20%. Fatalne uczucie, mieć siły, a nie móc z nich skorzystać.
Wczoraj wieczorem zrobiłem pierwszy trening w tym tygodniu na siłce, a co się robi jak za 12 godzin chce się jechać na rower? Dowala ile fabryka dała na siadach oraz suwnicy, co by głupoty o jakimś tempie nie przychodziły do głowy.
Mając w nogach trening, a w pamięci piątkową jazdę, zmieniłem kompletnie koncepcję i pojechałem w wybitnie romantycznym stylu. Bez pośpiechu, bez ciśnięcia na podjazdach, bez dociskania na zjazdach, większą część trasy zrobiłem na małym blacie z przodu. Nie licząc 10-minutowej ulewy, piękna to była rundka, pogoda ideolo, myszołowy, sarenki i niezbyt doskwierający wmordewind. Wróciłem niezbyt zmęczony i to w wybitnie dobrym czasie, bo po 15 minutach rozpoczęła się burza xD Żal jedynie tego napędu co go wczoraj czyściłem, użyłem oleju na suche warunki i łańcuch wygląda jak 24h temu, ehh.

PS. 10 setka w tym roku.
PPS. Co ten mój licznik za temperatury pomierzył xDD

#rowerowyrownik #szosa
3673f278-7c6b-438f-a2c1-ef92e9f16979
e8021d48-b383-4f20-8fcf-f7450397cb8a

Zaloguj się aby komentować