5.9
Słyszał swoje myśli, ale były jak brzęczenie pszczół zagłuszane grzmotem zmysłów. Przed oczami tańczyły mu fragmenty wspomnień. Klatki. Panika. Biały szczur. Szynkawieprz. To było jego własne imię, dziwne. Nigdy nie przywykł do imion. Po co wszystko nazywać? Umiał przecież węchem rozpoznać każdego szczura. Ciemność. Ciemność wewnątrz. To coś to był on. Wszystko, co było na zewnątrz, nie było nim. Szynkawieprz. Ja. Przywódca.
Poczucie zniewagi wciąż w nim buzowało niczym czerwona gorąca fala, która teraz przybierała formę, podobnie jak rzeka w wąwozie — nie może się rozlać szeroko, więc wzbiera, pędzi coraz szybciej w jednym kierunku…
Słyszał głosy.
— …wrzuć go, nikt nie zauważy…
— …dobra, tylko potrząsnę nim, niech się jeszcze trochę rozzłości…
Worek zakolebał się w powietrzu. Szynkawieprza nie rozzłościło to bardziej. W nim nie było już miejsca na ani odrobinę gniewu więcej.

Piąta seria cytatów zachęcających do #czytanie a w niej - "Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie", Terrego Pratchetta, jak zwykle. Ta seria również będzie liczyła 12 cytatów, mam nadzieję, że uda mi się wrzucać codziennie.

#uuk #terrypratchett #ksiazki #cytaty #seria #zadziwiajacymaurycy

Zaloguj się aby komentować