492 + 1 = 493

Tytuł: H.M.S. Ulisses
Autor: Alistair MacLean
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Interart
ISBN: 8385103368
Liczba stron: 256
Ocena: 7/10

H.M.S. Ulisses to osadzona w czasie II wojny światowej historia brytyjskiego krążownika, który bierze udział w osłonie konwoju FR-77 zmierzającym do Murmańska w ZSRR. Całość trwa zaledwie 7 dni, ale ilość rzeczy, które się wydarzy przez ten czas, jest wręcz przytłaczająca. Akcja książki zaczyna się, gdy załoga jest bliska buntu, a kapitan Vallery dostaje z Admiralicji rozkaz wypłynięcia. Po drodze będzie musiał stawić czoło potężnym sztormom, czyhającym na niego niemieckim łodziom podwodnym, bombowcom, myśliwcom i to wszystko na dodatek w temperaturze poniżej -20°C.

Widać, że autor służył w marynarce wojennej. Szczegółowy opis wszystkich zjawisk na morzu, aspektów technicznych i uzbrojenia naprawdę zrobił na mnie wrażenie i byłem przekonany, że jest to powieść oparta na autentycznej historii. Na dodatek pan MacLean opisuje to (ku mojemu zdziwieniu) w bardzo obrazowy i plastyczny sposób. Pokusiłbym się ze stwierdzeniem, że czasami nawet poetycko. Prócz tego w dużej mierze uwaga jest tutaj skupiona przede wszystkim na członkach załogi HMS Ulisses, ich odczuciach, stanie fizycznym i psychicznym, ich reakcjach na ekstremalne warunki, skrajne wyczerpanie, nieustanne ataki, brak snu i wszechobecną śmierć.

Książka jest swego rodzaju pomnikiem upamiętniającym czyny zwykłych żołnierzy marynarki wojennej, o których mało kto pamięta. Ukazuje ich ból, krew, pot, łzy, ale też ich myśli, z którymi ciężko mi się nie zgodzić. Szczególnie jedna mi zapadła w pamięć. W jaki sposób żołnierz będący z dala od swojego kraju, gdzieś na odległym Morzu Arktycznym ma czuć, że walczy za swoją ojczyznę i rodzinę, której nie widział od miesięcy, a czasami nawet i lat? Ukazana też jest ich szaleńcza walka, nie tylko z wrogiem, ale często też ze sobą – to jak człowiek jest doprowadzany na skraj wycieńczenia, jak zaczyna wrzeszczeć i tracić rozum. A wszystko to w akompaniamencie wybuchających bomb, spalonych ciał i tonących okrętów.

Całość jest utrzymana w takim trochę patetycznym nastroju, mającym ukazać honor i gotowość do poświęceń w obliczu absurdalnych zdawałoby się rozkazów. Choć w niektórych momentach było to nazbyt przerysowane, gdy żołnierz z uśmiechem na twarzy oddaje swoje życie. Myślę, że większości książka wyda się monotonna i mało ciekawa, dużo w niej technicznego żargonu i dopiero pod sam koniec zaczyna się typowa akcja.

H.M.S. Ulisses to opowieść o bohaterskiej odwadze i poświęceniu, o wzajemnej walce i lojalności, o życiu i śmierci, która w brutalny sposób pokazuje destrukcyjny bezsens wojny.

Taka była wojna na morzach północnych. Bez bohaterskiej śmierci i chwały, bez ryku armat i trzasku oerlikonów, bez uniesień ducha, bez sławy zwycięstwa nad wrogiem. Po prostu pozbawieni sił, znużeni bezsennością, odrętwiali z chłodu, w wybrudzonych płaszczach, szarzy i zrezygnowani ludzie potykali się z osłabienia i głodu, braku wytchnienia, wlokąc za sobą wspomnienia, napięcie, narastające fizyczne wyczerpanie przez setki takich nie kończących się nigdy nocy.

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
0a5d42e1-201f-45cf-865a-a193bd4a94b9
pol-scot

@JarlSkyr czytałem niedawno i jak na kogoś kto podczas czytania dowiedział się, że nie jest fanem powieści marynistycznych, muszę stwierdzić, że to całkiem niezła książka

Zaloguj się aby komentować