475 + 1 = 476

Tytuł: Czekanie na smoka
Autor: John M. Ford
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788367023474
Liczba stron: 384
Ocena: 4/10

Akcja powieści rozgrywa się w XV wieku, ale nie takim, jakim znamy go z podręczników historii. W stworzonym przez Forda świecie Bizancjum istnieje i ma się znakomicie, na co znaczący wpływ ma fakt, że Julian Apostata żył wystarczająco długo, by z powodzeniem zredukować chrześcijaństwo z powrotem do roli działającej w podziemiu sekty. Pozycję Cesarstwa wzmocnił również podział potencjalnie wrogiej Francji na część bizantyjską i angielską. Dodatkowo, w uniwersum istnieją i nie są tępione magia oraz wampiryzm (będący tu trochę odpowiednikiem AIDS).
Głównymi bohaterami są: walijski czarodziej, potencjalny pretendent do tronu Bizancjum, florencka lekarka oraz niemiecki wampir inżynier. Cała czwórka spotyka się pewnego dnia w szwajcarskiej gospodzie, formuje drużynę i wyrusza do Anglii, gdzie błyskawicznie wplątuje się w konflikt pomiędzy Lancasterami i Yorkami.

Pomysł brzmi ciekawie, ale powieść ma jedną, zasadniczą wadę. Otóż podczas lektury nie sposób pozbyć się wrażenia, że autor napisał całą serię, tudzież tomiszcze grubości Hrabiego Monte Christo, ale z nieznanych przyczyn zdecydował się upchnąć gotową historię na ponad 300 stronach, wywalając resztę treści na chybił trafił. Ewentualnie miał dość mglisty pomysł na powieść i pisał, gdy go wena naszła, a kiedy natchnienie mu się skończyło, zapakował maszynopis i wysłał do wydawcy bez bawienia się w poprawki.
W rezultacie powstała niespójna opowieść z dziurami fabularnymi rozmaitej wielkości, co powoduje, że przez książkę ciężko przebrnąć. W końcu jak wciągnąć się w intrygę, kiedy jest ona nieskładna, a wydarzenia biegną od Sasa do Lasa? Jak polubić bohaterów, kiedy nie wiadomo, o co im tak naprawdę chodzi i do czego dążą?

Wciągnięcia się w fabułę na pewno nie ułatwia fakt, że toczy się ona głównie wokół Wojny Dwóch Róż, czyli konfliktu zbrojnego, który, jeśli już się pojawia w polskich podręcznikach do historii, to jest omawiany po łebkach. Warto przed lekturą zapoznać się z przebiegiem tej wojny, bo inaczej ciężko się zorientować, kto jest po stronie kogo.

Generalnie powieść jest anglocentryczna i widać, że autorowi nie postało w głowie, że kiedyś wydadzą Czekanie na przykład w Polsce. Objawia się to nie tylko umiejscowieniem głównej fabuły na Wyspach, ale również irytującym zangielszczaniem imion („Cynthia” zamiast „Cinzia” i „Dominic” zamiast „Domenico” w przypadku Włochów, „Gregory” zamiast „Gregor” w przypadku Niemca).

W ogóle, skoro już autor stworzył alternatywną wersję historii, gdzie Cesarstwo Bizantyjskie w XV wieku dalej jest imperium i trzęsie Europą, to szkoda, że akcja nie toczyła się głównie na Wschodzie. No i zabrakło mi informacji, co z resztą Europy: krajami słowiańskimi, Węgrami, Skandynawią, Niemcami i Hiszpanią. Czy na tych terenach powstały jednolite państwa? Jak się rozwijały bez dominującej kultury chrześcijańskiej, czy podporządkowały się Bizancjum, czy pozostały barbarzyńską terra incognita?

Wielka szkoda, że w momencie publikacji zabrakło u boku pisarza ogarniętego edytora, który by mu poradził „Rozpisz to chłopie na całą serię, bo pomysł jest świetny, ale 300 stron to za mało na dobre rozwinięcie historii”.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
4e4d697b-1ffe-4820-94d5-335c1c526eec
Cerber108

Potencjał został tu zmarnowany kardynalnie, papiesko wręcz.

Zaloguj się aby komentować