16 + 1 = 17

Tytuł: Ultraprzetworzeni ludzie. Dlaczego wszyscy jemy rzeczy, które nie są jedzeniem... i czemu nie możemy przestać?
Autor: Chris van Tulleken
Kategoria: Popularnonaukowa
Wydawnictwo: Marginesy
Format: e-book
Ocena: 7/10

Dołączam do zabawy.
Nie wiem w sumie co napisać o tej książce. Z jednej strony temat ultraprzetworzonego jedzenia jest bardzo ważny i powoli zaczyna przebijać się do mainstreamu, z drugiej, mam pewien problem z książkami popularnonaukowymi - często starają się przypodobać dużej grupie ludzi, przez co czasami są rozwlekłe (w sensie strasznie dużo w nich lania wody, mniej czystych faktów) i cierpi na tym trochę ta 'ważna' treść.
I tak właśnie było w tej książce - Autor stara się trzymać dość jasną i sensowną strukturę, powołuje się na badania i podaje dużo przypisów, jednak aby książka nie była zbyt sucha, dodaje dużo informacji ze swojego życia, trochę dodatkowych historyjek czy anegdot. Przez to całość ma 450 stron (choć bardzo duża część to przypisy) i momentami człowiek ma ochotę przeskoczyć stronę albo i dwie.
Ale ogólnie polecam każdemu, książka zawiera pełno informacji na temat wpływu rzeczy które jemy na nasze zdrowie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
moll

@rith jak na "nie wiem co napisać", napisane sporo i daje fajny pogląd na książkę

rith

@moll Może jednak powinienem napisać 'Nie wiem co myśleć o tej książce' albo - 'mam ambiwalentne odczucia'. Pewnie bardziej by pasowało. Ale ogólnie książkę gorąco polecam.

motokate

@rith Niedawno przeczytałam. Moim zdaniem jest trochę pisana pod tezę - w wielu miejscach autor sam przyznaje, że brak dowodów, ale on wie (!), że tak jest. Niektóre wnioski są wręcz absurdalne, np. zwiększony wysiłek fizyczny na odchudzanie nie ma sensu, bo organizm wtedy oszczędza energię w innych momentach. Albo że wypierdalanie za dużo totalnie nie jest winą wypierdalającego.


Książka przydatna o tyle, że może przyczynić się do bardziej świadomego podejścia do wyboru jedzenia. Ale trzeba ją brać with a grain of salt.

motokate

*wpierdalanie oczywiście miało być.

rith

@motokate Co do tematu wpływu wysiłku fizycznego na spalane kcal - nie mieści mi się to jeszcze w głowie, jednak ostatnimi czasy pojawiają się takie badania. Między innymi Kurzgesagt nagrał o tym materiał, posiłkując się badaniami, wypowiedziało się też w temacie kilka osób (między innymi Dr. Mike Israetel, znany z bardzo popularnego kanału na YT o ćwiczeniach - https://www.youtube.com/@RenaissancePeriodization/) , więc coś może być na rzeczy:

Filmik: https://www.youtube.com/watch?v=vSSkDos2hzo

Źródła: https://sites.google.com/view/sources-workoutparadox


> Albo że wypierdalanie za dużo totalnie nie jest winą wypierdalającego.

To już jak kto woli sobie co tłumaczyć, nie mój problem ¯\_(ツ)_/¯

motokate

@rith Tylko że nie da się w ten sposób wytłumaczyć, jakim cudem ktoś, kto ostro trenuje na siłowni i zjada kilka tys. kkcal dziennie, a) nie tyje, b) skąd miałby tyle kalorii zaoszczędzić, skoro w stanie spoczynkowym spala mniej niż na siłowni zużył. Musiałby zaprzestać funkcji życiowych i jeszcze dołożyć z oszczędności? xD

rith

Komentarz usunięty

rith

@motokate Myślę, że nie do końca rozumiem o czym piszesz. Co dla Ciebie oznacza kilka tysięcy kkcal dziennie, ostre trenowanie na siłowni i nie tycie? To nie są realne liczby na których można opierać jakiekolwiek analizy/wnioski.

Ale jeśli chodzi o przykłady i liczby to: np Jeff Nippard, dla którego ćwiczenie jest jego zawodem, robi utrzymanie na 2800kcal - jego waga startowa to ~82kg i masę robił przez cały rok na ~3000kcal/dzień. Gość tłumaczy w tym filmiku swój program masowy: https://youtu.be/OqRvmJ2eyBA?t=243

Intensywność treningowa? 3x siła i 3x cardio/tydzień. Idąc Twoim tokiem rozumowania, gość pewnie by schudł.

Dodatkowy filmik od niego, powołuje się na badanie TDEE: https://www.youtube.com/watch?v=g9QGQJ1ypp0

I konkretny segment na temat Cardio: https://youtu.be/g9QGQJ1ypp0?t=582

Gość powołuje się przede wszystkim na to badanie: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/34385400/

motokate

@rith Piszę o tym, że nie da się odszukać fizyki - to, co spalone, musi zostać zjedzone, żeby utrzymać ciałko. Więc jeśli powiedzmy, leżąc plackiem cały dzień, spalam 1500kcal, a zacznę codziennie biegać papatony, co stanowi z pewnością większy wydatek niż te 1500kcal, to organizm nie jest w stanie tyle energii znikąd zaoszczędzić, żebym nie musiała więcej zjeść. Nie jest też fizycznie możliwe, żeby przebiegnięcie tylu km, nawet po wielu tygodniach treningu, przeliczało się na te wspominane w artykule, który cytujesz, 100kcal = jedno jabłko. Spójrz, jakie spalanie podają np. tutaj: https://dieta-sportowca.pl/2021/03/ile-energii-spalasz-podczas-biegania/


Twój artykuł przyznaje, że ludziom po prostu trudno utrzymać nawyk ruszania się więcej. Do tego zniechęcają się brakiem spadku masy ciała - co w ogóle nie jest chudnięciem, chudnięcie to zmniejszenie obwodów tu i ówdzie. Porównanie spalania z ludem z Afryki - fajnie, że przeliczone na masę ciała, ale nie uwzględniono wydatku na utrzymanie temperatury ciała (jeśli porównywano z ludźmi z chłodniejszych rejonów, to wnioski są raczej do niczego). Trudno też zwykłe życiowe doświadczenie pogodzić z takimi wnioskami - gdy biegałam, chudłam. Gdy chodziłam po górach - chudłam. I było mi gorąco (jakim cudem miałoby się to odbywać bez dodatkowego wydatku energetycznego?), choć zwykle marznę.


Ludziom jest trudno schudnąć z bardzo wielu powodów - do tego często się po prostu oszukują co do ilości swojego jedzenia i ruchu. A nie że dodatkowy ruch nie działa. Chyba że ktoś zamiast być równomiernie aktywnym przez cały dzień, zacznie ćwiczyć, ale potem zalegać na kanapie, bo zmęczony - wtedy, owszem, takie wyniki badań mogą się pojawić.

Zaloguj się aby komentować