Spontanicznie kupiłem sobie nowy motorek. Kawasaki Z900SE to trzeci sprzęt, który docieram. Pierwsza była Yamaha MT07, a później Triumph Tiger 900GT. I kurde, tutaj jest to najtrudniejsze. Yamaha była moim pierwszym dużym motorkiem, więc i tak spokojna jazda na niskich obrotach była dla mnie w tym okresie naturalna. Tiger za to ma takie przełożenie, że nawet podczas docierania mogłem 140 jechać, więc wystarczyła wycieczka nad morze, trochę pokręcenia się po wioskach wokół Warszawy i tydzień po odbiorze było po temacie.
A tutaj kaganiec 4000 rpm łapie mnie przy 90 km/h na najwyższym biegu. Dramat, jadę taką bestią, wyglądam jakbym miał zaraz odkręcić i zniknąć w oka mgnieniu za horyzontem, a wyprzedzają mnie tiry
Wstępna opinia o samym sprzęcie - poezja. Silnik chodzi niesamowicie gładko (acz przypominam - max 4000 rpm na razie), pozycja mocno pochylona, przerzucanie motocykla na boki bardzo łatwe i lekkie, dźwięk na standardowym tłumiku nawet jakiś jest. Ale i tak na wakacjach wleci Akrap (z dbkillerem oczywiście, głośne brzmienie to nie to samo, co dobre brzmienie, zupełnie nie). Zrobiłem wczoraj 100 km, przejechałem się z salonu pod Warszawą do Zegrza, trochę pojeździłem po mieście. Niby spalił 5,3 litra. W ogóle zapomniałem już, jak to jest jeździć na motocyklu, którego w trakcie jazdy prawie wcale nie widzisz. W połączeniu z gładką pracą czuję się, jakbym leciał na jakiejś pszczółce, a nie jechał na motorku. I trzylatek na przejściu dla pieszych mi pomachał, więc wiem, że wygląd maszyny robi wrażenie
#motocykle #taktrzazyc
A tutaj kaganiec 4000 rpm łapie mnie przy 90 km/h na najwyższym biegu. Dramat, jadę taką bestią, wyglądam jakbym miał zaraz odkręcić i zniknąć w oka mgnieniu za horyzontem, a wyprzedzają mnie tiry
Wstępna opinia o samym sprzęcie - poezja. Silnik chodzi niesamowicie gładko (acz przypominam - max 4000 rpm na razie), pozycja mocno pochylona, przerzucanie motocykla na boki bardzo łatwe i lekkie, dźwięk na standardowym tłumiku nawet jakiś jest. Ale i tak na wakacjach wleci Akrap (z dbkillerem oczywiście, głośne brzmienie to nie to samo, co dobre brzmienie, zupełnie nie). Zrobiłem wczoraj 100 km, przejechałem się z salonu pod Warszawą do Zegrza, trochę pojeździłem po mieście. Niby spalił 5,3 litra. W ogóle zapomniałem już, jak to jest jeździć na motocyklu, którego w trakcie jazdy prawie wcale nie widzisz. W połączeniu z gładką pracą czuję się, jakbym leciał na jakiejś pszczółce, a nie jechał na motorku. I trzylatek na przejściu dla pieszych mi pomachał, więc wiem, że wygląd maszyny robi wrażenie
#motocykle #taktrzazyc
