Chłop myślał: a kupie se Router LTE, bo w sumie obecny (TP-Link TL-MR6400 v5) ma masochistyczną naturę i lubi być bity tak, że wszystko równo puchnie. Gdyby tylko nie płakał, że ciężko się żyje, jak ktoś hostuje Valheima i chce w tym samym czasie wejść na portal ze śmiesznymi kotkami, wszystko byłoby inaczy.
Padło na Tp-Link'a Deco x50 5G. Pierwsza myśl? Drogie, znaczy dobre. Kto biedakowi zabroni? Portfel? Ten gnój może gadać co chce, bo nie widział mojego hajsu od komunii. Co to, to ma? Dużo panie. 21 wiek i wreszcie urządzenie z natywnym supportem QoS. Czaisz to Jessie? Tak pachnie równy dostęp do neta dla wszystkich urządzeń. Dodatkowo można dokupić małe dodatkowe AP, które zapewnią przesył w kibelku? Uuuuu.
Router ma dokładnie trzy tryby:
• Działam.
• Działam, ale z innym światełkiem.
• Error XD
Ten ostatni to ruch fatality. Router konfigurujesz tylko przez aplikację Deco, bo ludziom by odwaliło, gdyby dostali dostęp przez przeglądarkę po IP. Taki bezpiecznik, ale jest informacja na stronie, że kiedyś będziesz gotowy Padawanie i damy ci dostęp do ustawień przez neta. Czad. Apka przy "Error XD" się nie łączy i zostaje molestowanie przycisku reset i nowa konfiguracja całego ustrojstwa na nowym profilu.
Pomyślisz, ale ty moja Sowo niemyta, jak czesto może być czerwone światełko? Po pierwsze to fermentuję plotki, bo myta, a po drugie, często. Awaria prądu? Error XD. Update? Error XD. Pierdłeś w pokoju, myśląc ze po cichu i ninje, co nikt nie poczuje? Error XD.
Panie a DNS'y może ustawiać? Otóż nie. DNS'y są dla plebsu, dla pana mamy domyślne ustawienia kierujące gdzieś na Tajwan, czy inną Koreę i brak opcji zmiany (Tak naprawdę pewnie domyślne mojego ISP).
Czy myślałeś kiedyś o urządzeniu, które może posłużyć zarówno do rozsyłania neta po chacie, jak i gotowania? Nie? To teraz nie musisz jeszcze bardziej. Tp-Link Deco nagrzewa się bardziej, niż pewna część ciała na tydzień po wizycie w Tajskim burdelu. Stawiasz patelnię na ergonomicznie wykonanej końcówce i dzieje się magia, a bekon skwierczy, aż miło.
No dobra po tym wszystkim czujesz się jak komandos o twarzy umazanej w błocie, po starciu z Predatorem. Odpalasz jakie ściąganie i przestrzeń zmienia kolory od prędkości łącza. Tak naprawdę to przerywa po 15 sekundach i wiesz, że batalia jeszcze nie skończona, a w kwestii Mbps to nic się nie zmieniło. Odpalasz CMD i wbijasz sakramentalne ping 8.8.8.8 -t i mówisz sobie: "Mam cię gnoju!". Co 15-60 sekund ping leci pod 1200, a apka w takiej częstotliwości pokazuje zmianę band'ów. Wbijasz w ustawienia i przełączasz na manual. Klikasz na Band 3. Apka mówi "Nie wolno". Gnój się bronił. Klikasz na Band 8: "Nie wolno". Na moc posepnego czerepu Band 20! Poszło. Prędkość pobierania 2Mbps. Kurtyna.
Ustrojstwo zwróciłem i zostałem przy starym routerze, który może i był ... , ale stabilny w byciu ... . Wywalenie prawie 300 Eurogąbek na coś, co jak ludzie w podstawówce, będzie mnie biło własną pięścią po głowie to nie był interes na
a miarę Dziwena.
#tplink
#gownowpis #takaprawda #perypetiedziwena