TLDR: Aktualizacja, czyli pozdro z psychiatryka
28.
Cześć Moi Drodzy, długo nie pisałam, ale to że względu na to, że dużo się działo. Zmieniłam pracę, bardzo dynamicznie, wręcz pod wpływem chwili. Wpadłam w silny konflikt z szefowa i z tego wykluło się wypowiedzenie. Nie wiem na ile jestem w stanie się uzewnętrznić, bo depresja zrzera mnie żywcem i ciężko mi zebrać myśli, ale spróbuję. Nawet głupio mi że taka przerwę miałam od tych wpisów, bo bardzo mi pomagały, ale widocznie tak miało być, tego potrzebowałam.
W połowie marca wpadłam w przeogromną manię, bycie w tym stanie nie wiele różniło się od codziennego ładowania MDMA. Sen i jedzenie stały się zbędne jako czynność. Kolory wyostrzone, kontury ostre, hiper wyraźne. Wszystko co do tej pory było splątane i zagmatwane, zamieniło się w prostą linię. Było wspaniałe, bosko, nadludzko, no może poza poza momentami skrajnej furi. Nie było niczego pomiędzy euforią, a gniewem. Dobijali mnie nawet wolni idący ludzie na ulicy. Robiłam różne rzeczy, mówiłam różne rzeczy, myślałam o różnych rzeczach.
Pierwszym sygnałem alarmowy była wizyta u psychologa, na której mówiłam cała rozgorączkowana, że mam nadludzkie umiejętności, że przebiłam się przez ścianę iluzji świata i inne takie efemeryczne rzeczy. Wiem że moja terapeutka już wtedy chciała wzywać pogotowie, ale mówiłam że wszystko mam pod kontrolą i luzik arbuzik nie ma o co się spinać. W końcu czuje się tak dobrze. Po co to psuć. Stanęło na tym, że to moja terapeutka przedzwoniła do mojej psychiatrki i udało się na 12.04 umówić wizytę kontrolną. Wtedy był 20.03.
Do tego czasu szalałam, próbując wydobyć z siebie magiczny potencjał. Niestety zaczął pojawiać się do tego dysonans poznawczy, ponieważ niby czuję tę moc, ale nic się nie dzieje, a z tym zaczęła rosnąć frustracja, wielka, nie do wytrzymania. Ja czułam jak niespożyta energia wierci mi się w tkankach. Niedospanie i niedojedzenie zaczęło mnie wprowadzać w urojenia, zaczęła się faza mieszana. Raz skrajna radość, potem niedorzecznie głęboki dół.
Po kolejnej wizycie u psycholog, która usilnie próbowała mnie zestawić z rzeczywistością, że się krzywdzę, że to nie jest naturalne doszłam do załamania nerwowego. Nie byłam w stanie utrzymać tego dualizmu w głowie i od tamtej pory zaczęły pojawiać się myśli s. Dzięki wsparciu partnera udało mi się wyregulować ten stan, ale do 12.04 jeszcze masa czasu. Później to już jazda bez trzymanki. Zarywałam noce pisząc jak w matni o całym swoim życiu, później w połowie dnia dół i tylko siłą woli oraz chęcią zachowania pozorów byłam w stanie dojść do domu. W pracy pojawiała się szalencza potrzeba robienia czegoś więc cisnęłam terapię dzieci za terapią, a chwilę potem dretwiałam i trzęsłam się z wewnętrznego bólu.
W piątek jeszcze przed wizytą u lekarza, płakałam parę razy w pracy z niemocy, że to koniec, że tak się nie da żyć, by parę godzin potem wejść do gabinetu lekarskiego tak nakręconą że nie nadążałam w wypowiadaniem słów, które miałam w głowie. Czułam że oszalałam tak fest. Skończyłam płacząc że ja już tego nie wytrzymam, że nie wiem co mi jest, ale tak nie da się żyć, że chce umrzeć. Pani doktor powiedziała, że w tym stanie to tylko do szpitala. Pytałam się o jakieś leki na uspokojenie, czy to nie wystarczy, ale słusznie zauważyła że stwarzam zbyt duże niebezpieczeństwo dla siebie i ona mnie w tym stanie nie wypuści. Aby uniknąć akcji z karetką, udało się umówić na to że odbiorze mnie siostra. I tak oto cała moja tajemnica zniknęła. Zapłakana i przejęta twarz mojej siostry była tak wymowna, że czułam że nie mogę tak o się wypisać z życia i muszę spróbować leczenia.
I tak oto od piątku jestem na oddziale psychiatii, po tak wielu latach. W nowej pracy przepracowałam 2 tygodnie, więc nie wiem jak odbiorą moja nieobecność. Nawet nie wiem ile tu będę. Nie widzę tego, by po miesiącu nieobecności, wpaść i rzucić: Elko ziomy, już mam dobre leki i nie jestem psychiczna, więc jazda z kurwami!!
Ile benzo dostałam do tego czasu to nie zliczę, ale w końcu śpię, dużo śpię, właściciwie całe dnie. Depresja weszła na maksa, 90% myślenia to tylko pragnienie odejścia z tego świata. Teraz mam chwilę przebłysku między jedną dawką leku a drugą i pomyślałam że napiszę do Was. W końcu zniknęłam tak, nie wiadomo gdzie. Warto o sobie przypomnieć.
Co tam u Was w ogóle Hejtowicze? :) Dbacie o swoje zdrowie psychiczne przed latem?
Co tam u Was w ogóle Hejtowicze?
Dbacie o swoje zdrowie psychiczne przed latem?
@Fafalala Tak, sypiam po 3h na dobę, pracuję przy kompie paręnaście godzin dziennie, zero wyjść na zewnątrz, a w przerwach między rzeczami do roboty przeglądam i shitpostuje na hejto. Będzie dobrze. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@LondoMollari o to może niedługo spotkamy się na oddziale. ;) Jakby co jestem w czwórce.
@Fafalala Sobieski? Trzymaj się, nie pękaj!
@burt nope, na szczęście. Jestem teraz w bardzo dobrym szpitalu. Dużo zajęć, na które nie mam obecnie siły, ale może skorzystam.
@Fafalala nie bądź niemiła dla personelu - taką radę dam jako pracownik podobnego przybytku ;)))
@burt traktuje ludzi z szacunkiem, o ile dostaje to wzamian. Na szczęście nie ma tutaj takiego problemu. Jest dobrze. :)
o to może niedługo spotkamy się na oddziale.
Jakby co jestem w czwórce.
@Fafalala Jakby co, mogę przynieść planszówki.
@Fafalala opisując te przeżycia doszedłem do wniosku, że tez chyba powinien się tam wybrać. Niestety nie mam supermocy.
@Neq nie musisz mieć super mocy, mam tutaj różnych aparatów. Może pasujesz bardziej do innych krzywych faz. 🤔
Co tam Ci kwitnie za oknem sprawdź.
@milew czeremcha.
@Fafalala trzymaj się tam ( ◜‿◝ )
@Lubiepatrzec dziękuję, będę.ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
@Fafalala jak jesteś w szpitalu to może pisz dziennik. Ja chętnie poczytam codzienny raport czy budyń był dobry i czy na oddziale wydarzyło się coś ciekawego. Może to będzie również dobre dla Ciebie?
@Lubiepatrzec chyba nie chce mi się aż tak, nie uważam że pobyt tutaj jest czymś ekscytującym aby pisać o tym w formie dziennika. Prędzej tutaj sobie napisze jak coś się zadzieje. Ale dzięki za pomysł, a jedzenie jest w miarę okej, serio.
@Fafalala
>Co tam u Was w ogóle Hejtowicze?
Staramy się....
@Opornik no ja myślę!
@Fafalala zdrowie najważniejsze, może Ci ten szpital pomoże i jakieś leki trafnie dobiorą. Praca wiadomo, że szkoda, człowiek się przejmuje ale nie ma co trzeba przede wszystkim zadbać o siebie. Może nie będzie to aż tak źle odebrane, a najwyżej jak nie ta praca to z inną się uda.
Cieszę się, że się odezwałaś.
@splash545 też się cieszę że znów spotykamy się pod tagiem. :) No nie wiem jak to z pracą, mówią że aby mnie zdiagnozować z tych różnych moich psychologicznych spraw, to czeka mnie dłuższy pobyt. Nie wiem czy tak o mogą mnie zwolnić z powodu choroby, ale mimo wszystko nie jest teraz w stanie pracować, taka prawda. A szkoda, bo praca bardzo fajna.
@Fafalala Zwolnić tak o też nie mogą, przynajmniej przez pół roku. A jak jest normalny pracodawca to też powinien rozumieć, że można zachorować.
Ale jak to mówią są rzeczy ważne i ważniejsze a dojść z sobą do ładu jest najważniejsze
@splash545 no też mi się tak wydaje, że nie mogą mnie tak o wywalić tylko dlatego bo choruje na głowę. Sama tego sobie nie wybrałam.
Kurde, u mnie takie luksusy że nawet są kulturalnie spotkania przy herbatce w czwartki i biblioteka. XDD A miałam jechać do Tworek i uf na szczęśnie tutaj znalazło się miejsce dla mnie.
@Fafalala No to elegancko widać, że dobrze trafiłaś
@splash545 byłam tam raz w odwiedzinach u koleżanki i czułam się jakbym weszła na plan "Lotu nad kukułczym gniazdem". XD
@Fafalala to tak jak ja kiedyś byłem na odwiedzinach w Świeciu podobne klimaty tzn zależy też który oddział ale jeden taki z 'Lotu' też widziałem i do tego jeszcze bardziej obskurny. I weź tam dochodź do siebie w takim klimacie. No chyba, że ktoś jest fanem filmu to może xd
@Fafalala
3maj się koleżanko.
Dlaczego widok na drzewa zasłaniają te naklejki?
@szczelamseczasem a chuj tam wie.
@Fafalala zapytaj chuja
Parnter dalej bierze drugi? Kto Cię wkręcał w piguły i mke?
@Zapster nie kumam pytania?
Odnoszę się do "codziennego brania MDMA"
@Zapster to było porównanie tylko do poczucia jakie miałam, nie brałam piguł codziennie i nikt mnie w nie nie wkręcał.
No to niezbyt logiczne, dużo brałaś wcześniej narkotyków? Depresja od co tygodniowych piguł szybko wchodzi, najczęściej pomagają w tym partnerzy
@Zapster to nie od dragów, tak Ci powiem.
Ok, ok byłem ciekaw
@Fafalala
Elko ziomy, już mam dobre leki i nie jestem psychiczna, więc jazda z kurwami!!
Zrobiłaś mi dzień!
@szymek dzięki, Tobie również zdrówka i pięknej wiosny. :)
Ehh sie zastanawialem gdzie sie podzialas, mialem nadzieje ze jednak wszystko ulozylo sie tak dobrze ze czasu nie bylo na wpisy. Niestety tak bedzie, w glowach naszych dziwny klimat, zawsze marcowe wywroty od slonca do ulewy, od teczy do blyskawicy. To ze tajemnica zniknela to nie jest zle, lepiej jak rodzina wie, to ze sie martwia to cos normalnego, chca tylko twojego dobra. Na prace miej wyjebane to ani rodzina ani przyjaciele, jak cos bedzie nie tak znajdziesz cos innego.
Nie badz dla siebie za surowa, szpital to juz same w sobie doc ponure miejsce, to przeminie i zaraz bedziesz z wiosny korzystala na sloneczku.
U nas po staremu siedzimy klikamy jakos to leci, raz jest dobrze raz chujow, i tak dzien za dniem.
« Mija ciężki dzień
Przekraczam próg mieszkania
Z fabryk nieprzytomna wychodzi trzecia zmiana
Zapalam nocną lampkę
Ty uśmiechasz się przez sen
Ja opowiadam tobie szeptem
O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście. »
@ErwinoRommelo też myślę że dobrze że to wyszło, w końcu będę miała przestrzeń aby mówić o sobie bez tabu żadnego.
I cieszę się że u Ciebie stabilnie. :) Tak marzec może dać w kość.
@Fafalala Życzę powrotu do zdrowia, trzymaj się (° ͜ʖ °)
@Marchew dziękuję bardzo. :)
Za 10 lat nie będziesz nawet pamiętać o tej pracy, Wałcz o to żebyś za 10 lat widziała postęp w komforcie życia i zdrowiu. Pojebana chemia w mózgu to dramat naszych czasów. Wałcz o siebie i zdrowia.
@Weathervax tak masz rację, ale polubiłam się z nią przez te 2 tygodnie. Zobaczymy jak wyjdzie. Czy pracodawca może w ogóle zwolnić pracownika po dłuższym pobycie w szpitalu?
Próbowałaś pobiegać?
@def a wiesz że próbowałam.
@Fafalala jebać fabulaz #pdk
@Fafalala Co u mnie? Ja to codziennie mam kąpiele leśne, widzę że Ty też masz zielono za oknem. To naprawdę pomaga.
@Pan_Buk no nick zobowiązuje. ;)
@Fafalala
mówiłam cała rozgorączkowana, że mam nadludzkie umiejętności, że przebiłam się przez ścianę iluzji świata i inne takie efemeryczne rzeczy
Odpalił Ci się Krzysztof Gonciarz, współczuję. Ja czekam na więcej słońca. Zeszły tydzień był super, przydałoby się więcej takich!
Odpalił Ci się Krzysztof Gonciarz, współczuję
@wombatDaiquiri Patrząc na opis aż tak źle nie było. OPka nigdzie nie pisała o utracie honoru, rozumu i resztek godności człowieka.
@wombatDaiquiri no kurde masz rację, takie to trochę Gonciarzowe było i zajebiscie się cieszę że już po. :D A wymienionemu Panu nie zazdroszczę.
@LondoMollari XDDDDDDD No to to jeszcze nie. Aby być na jego poziome musiałbym zacząć nagrywać megalomańskie filmiki z jakiego hipe kraju, np. Zanzibaru. :p
Trzymaj się. Kiedyś też się zamknęłam w szpitalu i to była najlepsza decyzją życia, nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie to.
@WhiteBelle Mój przyjaciel z urojeniami nawet tego nie chce zrobić. To jest, nie przyjmuje faktu, że urojenia nie są realne. I tak już od kilku lat. Tak więc super że i Ty i Opka zdecydowałyście się ratować.
@WhiteBelle dziękuję i cieszę się że i Tobie szpital pomógł. Ja czuję się lepiej z dnia na dzień. Mam super opiekę.
@Fafalala ech, nasze mózgi w dzisiejszych czasach nie mają lekko. Oczywiście wszystko ma gdzieś początek, ale świat nie pomaga. Ja zawsze z tymi szpitalami mam problem, głównie przez uraz i wielki żal do jednej z takich placówek, no ale dzisiaj to już nie istotne. I też z drugiej strony myślę że to dobrze, że koniec końców trafiłaś pod taką opiekę, szkoda że dopiero w takich okolicznościach, ale cóż - to żadna Twoja wina, tacy już jesteśmy. Niepokoi trochę że ze szczytu wpadasz w doliny, ale to też początek więc raczej się tego nie da ominąć. Ale dotarłaś do tego momentu mimo wszystko, a życie jest, raczej na pewno jak dla mnie, jedno, więc nie ma co się z niego wypisywać. Będzie lepiej, nie wiem czy jakoś super, no ale na pewno lepiej i tego się trzymaj. A ja trzymam kciuki żeby Ci się udało wrócić do jakiejś równowagi
@Odczuwam_Dysonans dzięki za ten wpis! :) Z tego co rozmawiałam z psychiatkami to czeka mnie dłuższy pobyt. Moja historia choroby jest dosyć skomplikowana, a i ja chce i personel to wszystko wyklarować. Ja byłam w 2 szpitalach przed, w Łukowie i Garwolinie i oba słabo oceniam pod kątem zaopiekowania się pacjentem, więc wiem co możesz czuć. W tym miejscu w którym jestem traktują mnie z szacunkiem i wyczuciem, aż trochę dziwnie, więc liczę że coś dobrego się z tego wykluje. :)
@Fafalala też mam taką nadzieję!
I żeby nie było, to wspomniana sprawa nie dotyczyła bezpośrednio mnie, ale chyba nawet gorzej, bo jednej z najbliższych mi osób.
Ale mimo wszystko myślę że na pewnym etapie nie da się zastąpić szpitala. Bo nie zawsze chodzi jedynie o leczenie, czy leki, ale taka placówka zapewnia swojego rodzaju "reset". Od codziennej rutyny, od rzeczy obecnych w tej codzienności które działają na nas destruktywnie, czy nawet jakichś drobnych elementów, które sprowadzają nasze myśli na niewłaściwe tory. Jednocześnie jeśli trafimy na dobrego lekarza, to naprowadzi nas na tory na które sami byśmy nie wskoczyli, wykona z nami pracę której sami byśmy się nie podjęli. I ma do tego lepsze podłoże kiedy ma nasze rozpoznanie z całej doby, a nie tylko przez godzinę raz na czas, bazując na tym co usłyszy. Choroby psychiki to schorzenia niemniej ważne jak te fizyczne. Problemem jest stan naszej służby zdrowia, ale też nie dziwię się że brakuje lekarzy z mojego pokolenia, z wielu powodów.
Najważniejsze jednak że doszłaś do tego miejsca no bo hej, gorzej chyba już nie będzie, nie? To już coś i tego się trzymaj
Napisz tutaj czasem co u Ciebie, i trzymaj się tam mocno, bo teraz to chyba najgorszy dla Ciebie okres, w drodze ku lepszemu samopoczuciu. Mówią że zawsze może być gorzej i to prawda, ale też zawsze może być lepiej!
trzymamy kciuki, nawet te u stop
@bartek555 dziękuję bardzo, bardzo. ^_^
Czytając opis całej sytuacji widzę podobieństwo z zachowaniem mojej mamy. W sumie nie wiem od czego się u niej zaczęło i czy też czuła jakieś moce ale rozszalały entuzjazm i i głębokie doły na przemian to były ostatnie stany przed trafieniem do szpitala. Po wyjściu lekarz przepisał leki, na początku brała tak jak kazał potem stwierdziła że nic już jej nie jest i przestała. I to był bardzo duży błąd. Przez jakies 5 lat było ok. W tym czasie urodziła mi się dwójka dzieci. Niestety 2 miesiące po urodzeniu trafiły do szpitala z rsv i z tego co gadałem wtedy z ojcem bardzo się tym przejęła - skutek 2 miesiące po wyjściu moich dzieci ze szpitala mama dostała atak. Pamiętam że siedzieliśmy sobie na dworze nagle mama wybiegła z domu i chyba zdała sobie sprawę co się dzieje bo zaraz po tym jak krzyknęła że wszystko już rozumie zaczęła prosić o pomoc. To było chyba najgorsze moje przezycie -widzieć mamę w takim stanie. Pierwszego razu na szczęście nie widziałem. Niestety po jakims czasie znów przerwała branie lekow ale jak na razie jest ok. Teraz mija 6 lat od tamtego wydarzenia i zdiagnozowano u niej raka. Całe szczęście wróciła do tabletek, więc jestem trochę spokojniejszy.
Także trzymaj się cieplutko i wypędź to gowno z siebie
@Runo cieszę się że u Twojej mamy już wszystko dobrze. Choroba psychiczna może nieźle dać w kości i samemu chorującemu, jak i otoczeniu. Przykro mi że musiałeś to widzieć, ale myślę, że to mimo wszystko historia z happy endem. No i ta przykra świadomość, że w niektórych przypadkach trzeba przelecieć przez życie na tabsach.
Jeśli to można nazwać zdrowiem... (nie,nie można)
W nowej pracy przepracowałam 2 tygodnie, więc nie wiem jak odbiorą moja nieobecność. Nawet nie wiem ile tu będę. Nie widzę tego, by po miesiącu nieobecności, wpaść i rzucić: Elko ziomy, już mam dobre leki i nie jestem psychiczna, więc jazda z kurwami!!
No przepraszam bo w kiepskim stanie jesteś najwyraźniej ale to faktycznie zmartwienie i kicha. Sam mam krótkie okresy zatrudnienia zakończone kilkoma do miesiąca i nie jest dobrze. Niby zaniosłem papiery sam i mam ostatnio za sobą 2 rozmowy ale te krótkie zatrudnienie to mi wypominano i mam wątpliwości czy cokolwiek znajdę... Tak się złożyło,że nigdzie nie przepracowałem ponad rok - nie jest to moja wina ale konsekwencje ciągną się za mną... A przecież nie sfałszuję swojego CV...
A przyznam,że ostatnia praca pół roku temu to już była diagnoza nerwicy lękowej bo wydawało mi się,że wtedy że to stan przedzawałowy - hiperwentylacja i reszta atrakcji. Ale z deprechą (na szczęście lżejszą i generalnie bez myśli samobójczych) i resztą się starałem i staramam nie zdradzać bo w mojej sytuacji "długie wakacje" tylko jeszcze bardziej zaszkodzą i wtedy to by mi chyba faktycznie ostał się ino sznur.
Czy pracodawca może w ogóle zwolnić pracownika po dłuższym pobycie w szpitalu?
Po pierwsze jeśli miałaś umowę na okres próbny to może ona wygasnąć a w wypadku wyniknięcia złych relacji mogą ci "obrobić dupę". Choć jak duże miasto nie będzie miało może znaczenia. Po drugie:
I może to wyglądać nawet tak strasznie jak możliwość dyscyplinarki - jednak brak powodów żeby panikować - jeśli tylko zakomunikowałaś co sie stało i będziesz współpracować na ile to możliwe dyscyplinarki z tego nie powinno być:
https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-zwolnienie-dyscyplinarne-z-powodu-choroby
Jeśli nie ma dowodów że wiedziałaś,że wszystko się rypie przy składaniu do nich papierów i jeśli nie chorowałaś od dawna to nie będą mieć prawa do dyscyplinarki (i zresztą nawet ona nie byłaby końcem świata). Ale rozwiązać mogą jak widać. W sumie zależy jaki był kontakt itd. Życie nie wybiera,choroba nie wybiera, a gówno się po prostu zdarza...
Niektórym bardziej regularnie niż powinno.
Jednak zdrowie jest najważniejsze i przecież nie możesz w takim stanie wrócić do pracy. Więcej - prawnie to jest tak,że
gdybyś robiła cokolwiek co utrudnia wyzdrowienie to może to być właśnie pretekstem do dyscyplinarki więc spokojnie & chill.
@dsol17 Jejku dziękuję Ci bardzo za ten komentarz i research! No ja jestem teraz na 3 miesięcznym okresie próbnym i pewnie pierwszy miesiąc spędzę tutaj i nie wiem co będzie dalej jak wrócę. Zaczynam myśleć że jebac to, jak nie wyjdzie to ich strata, ale ja już będę zdrowsza i stabilniejsza aby poszukiwać dalej innej pracy.
A Tobie współczuję. W ogóle ta stymagtyzacja chorób i zaburzeń psychicznych przez pracodawców, to jakaś paranoja. Nie powinno tak być, ja sobie choroby nie wybrałam, Ty równiez.
@Fafalala Trochę research trochę moje realia.
Jeśli miesiąc to może jeszcze ale ja bym zakładał możliwość braku przedłużenia umowy. Przepraszam, w twoim stanie nie jest to przyjemne - ale tak to widzę. Dobre choć to,że w razie czego to wpiszą to w koszty i znajdziesz co innego. Wypadki się zdarzają,jakby co powiesz że sie nie spodziewałaś bo przez lata wszystko było ok i będzie git.
Zaczynam myśleć że jebac to, jak nie wyjdzie to ich strata, ale ja już będę zdrowsza i stabilniejsza aby poszukiwać dalej innej pracy.
Racja.
Wierz mi, ja doszłem do tego tylko częściowo po drodze psując sobie zdrowie tym,że mi zależało i zależy.
A przecież koniec końców i tak po kilku latach zapomną pewnie,że taka osoba była.Tak samo jest gdy zwolnią. Był człowiek i nie ma.A życie ma się jedno.
W ogóle ta stymagtyzacja chorób i zaburzeń psychicznych przez pracodawców, to jakaś paranoja. Nie powinno tak być, ja sobie choroby nie wybrałam, Ty równiez.
Szczerze to z nienormalnych cech miałem tylko odchyły autystyczne a objawy bliskie/tożsame depresji/nerwicy itd to co mam teraz to głównie (ok,dzieciństwo i reszta też dało swoje ale dało się z tym żyć) dzięki styczności ze "wspaniałym" prowincjonalnym rynkiem pracy i od obowiązków rodzinnych które przełożyły się na to,że jeszcze bardziej się wszystko zjebało.
Niestety - życie nie każdego rozpieszcza, ktoś widocznie musiał wyciągnąć "krótką słomkę".
Zdrowiej i trzymaj się !
@dsol17 jako osoba która przez lata zmagała się z masakrycznymi stanami, co jest zasadniczo wynikiem nieprawidłowego działania mózgu, szkoda tylko że wcale nie trzeba wiele żeby go tak, hmm, zdegradować, muszę przyznać że rzeczywiście, zdolność "mienia wyjebane" jest kluczowa. Takiego prawdziwego nie brania sobie do głowy sytuacji, gdzie tak naprawdę niewiele jest od nas zależne, i tym bardziej rozdrapywania starych ran. Mam parę wrzodów na sumieniu, złych sytuacji którym potencjalnie mogłem zapobiec.
Tylko czy to jest istotne tu i teraz? Czy to coś zmieni że będę się tym zamartwiać? Nie. Wyjebane. Brzmi może infantylnie, ale trzeba naprawdę sporo przepracować w głowie, żeby zyskać takie szczere podejście. Szczególnie jeśli się na taką osobowość, że emocje dusi się w sobie.
Nie chcę się rozpisywać bo padam, chociaż mam ochotę przytoczyć Wam parę takich moich punktów zwrotnych, gdzie chyba nauczyłem się odpuszczać. Tak jak pisałeś, masz z tym problem i ja to całkowicie rozumiem. Dwa lata temu ja z kolei nie miałem co wpisać do CV, luka na dekadę. Miałem trochę farta, ale do nowej pracy poszedłem już z takim podejściem, ok, staram się robić moją robotę jak najlepiej (co z resztą też jest powiązane bo nieraz załącza mi się perfekcjonizm, co z kolei przekłada się na patologię w postaci nie kończenia albo nawet nie zaczynania jakichś tematów kiedy nie mogę ich zrobić idealnie), ale nie przejmuję się coś pójdzie nie tak. Co mi zrobią, wywalą mnie? Ich strata, wyjebane.
I powoli zaczęło mi się udawać w życie. Paradoks.
Nie że jestem jakiś poukładany i super szczęśliwy, ale też nie jest źle, a przede wszystkim stabilnie i mój mózg nie dręczy mnie tak jak kiedyś.
Życzę Ci ziomek żebyś znalazł sobie coś fajnego i zaczęło Ci się układać. Pisaliśmy z resztą już kiedyś. Obyś potrafił odpuszczać, i obyś nie miał z tego powodu wyrzutów. Życie jest jedno a świat w miejscu nie stoi, więc i my idźmy do przodu. Szukaj, w końcu coś się znajdzie, kiedyś kurwa i musi. I może dalej będzie już łatwiej. Powodzonka!
Zaloguj się aby komentować