Zgromadzenie Ogólne ONZ za reparacjami wojennymi. Rosja zapłaci?
hejto.plW poniedziałek na forum ONZ przyjęto rezolucję rekomendującą stworzenie spisu szkód wojennych wyrządzonych przez Rosję, a także wdrożenie mechanizmu międzynarodowego dotyczącego reparacji. Zgodnie z udostępnianymi przez Kijów danymi widać jak zatrważająca jest skala tych zbrodni.
Strona ukraińska publikuje zbiorcze dane dotyczące strat jakie zadaje im Rosja. W statystyce oczywiście umyka często bezpośredni dramat rodzin, poszczególne świadectwa, ale z drugiej strony pokazuje to skalę hekatomby jaka dotknęła Ukrainę. Co ważne, podawane liczby są mniejsze niż w rzeczywistości, ponieważ nie ma możliwości zbadania skali zbrodni na wciąż okupowanych terytoriach. Możemy tylko sobie wyobrazić jak wzrośnie podawana liczba ofiar wśród cywilów, gdy uda się wyzwolić choćby Mariupol. Gdy będzie można zbadać miejsca kaźni oraz masowe mogiły. Przecież już się to dzieje na wyzwolonych świeżo terenach pod Izjum i Chersoniem, a rosyjskie zbrodnie przerażają.Zgodnie z podanymi przez Kijów danymi liczba aktów zbrodni wojennych jest szacowana na ponad 39 tys. Rosjanie zniszczyli ponad 120 tys. domów mieszkalnych i zabili ponad 10 tys. cywilów.
„Od wyzwoleńczego zwycięstwa w Chersoniu do dyplomatycznego zwycięstwa w Nowym Jorku - Zgromadzenie Ogólne ONZ dało właśnie zielone światło dla utworzenia mechanizmu w sprawie reparacji za rosyjskie zbrodnie na Ukrainie. Agresor zapłaci za to, co zrobił" – podkreślił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.Za rezolucją reparacyjną zgłoszoną przez Ukrainę głosowały 94 państwa (w tym Polska). Przeciw było 14, od głosu wstrzymały się 73. Co istotne, wszyscy sojusznicy Putina (poza Białorusią) z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym wstrzymali się od głosu, a nie – jak chciałaby Moskwa – potępiliby rezolucję i głosowali przeciw.
W rezolucji zapisano rekomendacje by we współpracy z Kijowem został utworzony „międzynarodowy rejestr" dokumentujący roszczenia oraz informacje o szkodach i stratach wyrządzonych przez Rosję.
Momentalnie w światowych mediach rezolucję zaczęto postrzegać jako „papierową", niewiążącą i nie do zrealizowania. Nie do końca tak jest, chociaż proces rozliczania Rosji ze zbrodni, faktycznie nie będzie łatwy do przeprowadzania ze względu na liczne powiązania biznesowo-polityczne Moskwy na świecie oraz szum informacyjny zagłuszający różne państwa – czyli mnogość problemów do rozwiązania w sytuacjach wewnętrznych państw (od problemów gospodarczych po polityczne). Nie jest to wszelako niewykonalne.
Pamiętajmy, że po 24 dniu lutego została przełamana międzynarodowa „omerta" na krytykowanie Władimira Putina. Przed frontalną inwazją wiele państw „pod stołem" prowadziło interesy z Rosją krytykując ją w dość fasadowy oraz ograniczony sposób. Presja opinii publicznej na Zachodzie, zwłaszcza po ujawnieniu zbrodni w Buczy, sprawia iż takie konszachty z Rosją są oceniane bardzo negatywnie. Mechanizm demokratyczny jest więc siłą nacisku na elity państw (w tych, gdzie obowiązuje system demokratyczny) by tego nie robić, a rosyjskie zbrodnie potępiać. Paradoksalnie stan sprzed 24 lutego, czyli wiązanie różnych stolic z Moskwą więzami finansowymi lub energetycznymi sprawiło, że Rosja wciąż ma liczne aktywa na świecie. Przypomnijmy, że niedługo po rozpoczęciu frontalnej inwazji kraje UE zamroziły 10 mld euro majątku Rosjan objętych sankcjami. UE wraz z grupą G7 zamroziła także 300 mld euro aktywów rosyjskiego banku centralnego (była to dość dotkliwa sankcja). Kwotę na odbudowę Ukrainy szacuje się na 500 mld euro. I to, że Rosja musi przechodzić na system autarkii (gospodarki izolacjonistycznej) w dłuższej perspektywie będzie bardzo dotkliwe dla Rosjan. Rosyjska zbrojeniówka odcięta od międzynarodowych transakcji nie jest w stanie nadrabiać straty sprzętowe poniesione na ukraińskim froncie. Z kolei mobilizacja wyciąga z rynku pracowników w dwójnasób – zamożniejsi Rosjanie uciekli za granicę, biedniejsi którzy zasilali rynek pracy trafiają bez przeszkolenia na front. Demografia Rosji trzeszczała w szwach jeszcze przed wojną, a po ucieczkach związanych z mobilizacją sytuacja się nie poprawi. Nie zmieni tego nawet porywanie Ukraińców (co Rosjanie stosują) i zsyłanie ich na zapóźnione cywilizacyjnie wyludnione obszary Rosji. Czas gra na niekorzyść Rosji, a Zachód trzyma w ręku bogate rosyjskie aktywa. To oznacza, że siła nacisku Zachodu na Moskwę jest większa niż nam się wydaje. A reparacje mogą być kolejnym z takich instrumentów, których Moskwa oficjalnie może się nie bać, wyśmiewać je w swojej propagandzie, gdy w rzeczywistości będzie to dotkliwa reperkusja za wojenne zbrodnie. Większa odwaga w takich działaniach ze strony Zachodu oznaczałaby też większe tarcie pomiędzy frakcjami na Kremlu. Im dosadniejsza skala porażki Władimira Putina tym bardziej prawdopodobne staje się obniżanie jego politycznej pozycji.
https://defence24.pl/geopolityka/zgromadzenie-ogolne-onz-za-reparacjami-wojennymi-rosja-zaplaci-komentarz
Strona ukraińska publikuje zbiorcze dane dotyczące strat jakie zadaje im Rosja. W statystyce oczywiście umyka często bezpośredni dramat rodzin, poszczególne świadectwa, ale z drugiej strony pokazuje to skalę hekatomby jaka dotknęła Ukrainę. Co ważne, podawane liczby są mniejsze niż w rzeczywistości, ponieważ nie ma możliwości zbadania skali zbrodni na wciąż okupowanych terytoriach. Możemy tylko sobie wyobrazić jak wzrośnie podawana liczba ofiar wśród cywilów, gdy uda się wyzwolić choćby Mariupol. Gdy będzie można zbadać miejsca kaźni oraz masowe mogiły. Przecież już się to dzieje na wyzwolonych świeżo terenach pod Izjum i Chersoniem, a rosyjskie zbrodnie przerażają.Zgodnie z podanymi przez Kijów danymi liczba aktów zbrodni wojennych jest szacowana na ponad 39 tys. Rosjanie zniszczyli ponad 120 tys. domów mieszkalnych i zabili ponad 10 tys. cywilów.
„Od wyzwoleńczego zwycięstwa w Chersoniu do dyplomatycznego zwycięstwa w Nowym Jorku - Zgromadzenie Ogólne ONZ dało właśnie zielone światło dla utworzenia mechanizmu w sprawie reparacji za rosyjskie zbrodnie na Ukrainie. Agresor zapłaci za to, co zrobił" – podkreślił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.Za rezolucją reparacyjną zgłoszoną przez Ukrainę głosowały 94 państwa (w tym Polska). Przeciw było 14, od głosu wstrzymały się 73. Co istotne, wszyscy sojusznicy Putina (poza Białorusią) z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym wstrzymali się od głosu, a nie – jak chciałaby Moskwa – potępiliby rezolucję i głosowali przeciw.
W rezolucji zapisano rekomendacje by we współpracy z Kijowem został utworzony „międzynarodowy rejestr" dokumentujący roszczenia oraz informacje o szkodach i stratach wyrządzonych przez Rosję.
Momentalnie w światowych mediach rezolucję zaczęto postrzegać jako „papierową", niewiążącą i nie do zrealizowania. Nie do końca tak jest, chociaż proces rozliczania Rosji ze zbrodni, faktycznie nie będzie łatwy do przeprowadzania ze względu na liczne powiązania biznesowo-polityczne Moskwy na świecie oraz szum informacyjny zagłuszający różne państwa – czyli mnogość problemów do rozwiązania w sytuacjach wewnętrznych państw (od problemów gospodarczych po polityczne). Nie jest to wszelako niewykonalne.
Pamiętajmy, że po 24 dniu lutego została przełamana międzynarodowa „omerta" na krytykowanie Władimira Putina. Przed frontalną inwazją wiele państw „pod stołem" prowadziło interesy z Rosją krytykując ją w dość fasadowy oraz ograniczony sposób. Presja opinii publicznej na Zachodzie, zwłaszcza po ujawnieniu zbrodni w Buczy, sprawia iż takie konszachty z Rosją są oceniane bardzo negatywnie. Mechanizm demokratyczny jest więc siłą nacisku na elity państw (w tych, gdzie obowiązuje system demokratyczny) by tego nie robić, a rosyjskie zbrodnie potępiać. Paradoksalnie stan sprzed 24 lutego, czyli wiązanie różnych stolic z Moskwą więzami finansowymi lub energetycznymi sprawiło, że Rosja wciąż ma liczne aktywa na świecie. Przypomnijmy, że niedługo po rozpoczęciu frontalnej inwazji kraje UE zamroziły 10 mld euro majątku Rosjan objętych sankcjami. UE wraz z grupą G7 zamroziła także 300 mld euro aktywów rosyjskiego banku centralnego (była to dość dotkliwa sankcja). Kwotę na odbudowę Ukrainy szacuje się na 500 mld euro. I to, że Rosja musi przechodzić na system autarkii (gospodarki izolacjonistycznej) w dłuższej perspektywie będzie bardzo dotkliwe dla Rosjan. Rosyjska zbrojeniówka odcięta od międzynarodowych transakcji nie jest w stanie nadrabiać straty sprzętowe poniesione na ukraińskim froncie. Z kolei mobilizacja wyciąga z rynku pracowników w dwójnasób – zamożniejsi Rosjanie uciekli za granicę, biedniejsi którzy zasilali rynek pracy trafiają bez przeszkolenia na front. Demografia Rosji trzeszczała w szwach jeszcze przed wojną, a po ucieczkach związanych z mobilizacją sytuacja się nie poprawi. Nie zmieni tego nawet porywanie Ukraińców (co Rosjanie stosują) i zsyłanie ich na zapóźnione cywilizacyjnie wyludnione obszary Rosji. Czas gra na niekorzyść Rosji, a Zachód trzyma w ręku bogate rosyjskie aktywa. To oznacza, że siła nacisku Zachodu na Moskwę jest większa niż nam się wydaje. A reparacje mogą być kolejnym z takich instrumentów, których Moskwa oficjalnie może się nie bać, wyśmiewać je w swojej propagandzie, gdy w rzeczywistości będzie to dotkliwa reperkusja za wojenne zbrodnie. Większa odwaga w takich działaniach ze strony Zachodu oznaczałaby też większe tarcie pomiędzy frakcjami na Kremlu. Im dosadniejsza skala porażki Władimira Putina tym bardziej prawdopodobne staje się obniżanie jego politycznej pozycji.
https://defence24.pl/geopolityka/zgromadzenie-ogolne-onz-za-reparacjami-wojennymi-rosja-zaplaci-komentarz