Zapewne nikt nie zastanawia się jak idzie mi mój
#30dnibezjedzeniagownaczelendz , dlatego właśnie dodaję ten wpis ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
W przeciwieństwie do niektórych, którzy obiecywali tu przeróżne rzeczy i zamilkli, ja mam zamiar dowieźć raport do końca, bez względu na rezultat.

No to jedziemy.

Dzień: 21/30
Waga: -4,3kg

Ostatni tydzień okazał się trudny, nie ze względu na to, że chciałem zjeść słodycze a właśnie dlatego, że powinienem był je jeść a nie chciałem (ze względu na czelendż). Byłem kilka dni z namiotem w górach. Zazwyczaj w czasie wędrówek i wejść na szczyty dobijam energię batonami energetycznymi i białkowymi. Tym razem ta opcja odpadała, wymyśliłem sobie, że za energię będą robić mi suszone daktyle (spoko pomysł) a w ramach dobijania białka będę jadł jajka na twardo (średni pomysł, przymulały trochę). O dziwo zdało to egzamin, wędrowałem i atakowałem szczyty praktycznie bez żadnych przerw, nie brakowało mi energii, regeneracja na następny dzień też była dobra.

Udało mi się zdobyć dwa najwyższe szczyty Norwegii w dwa dni a wcześniej parę mniejszych. Zchodząc z gór, w ramach celebracji (ostatni szczyt to był top1) złamałem się jednak i wynagrodziłem sobie trud burgerem z łosia i frytkami. Z jednej strony wyprułem z siebie masę kalorii tego dnia i nie miałem już siły gotować obiadu, z drugiej frytki, więc chuj mi w dupę ;/

Zostało 9 dni, spróbuję dojechać na "czysto", ogólnie to idzie coraz łatwiej.

W obrazku zdjęcie narzędzia zbrodni oraz screen z aktywności za ostatni tydzień żeby nie było, że się opierdalałem

#odchudzanie
2357090e-dbdc-45d7-a183-f7db114ca5d1
34cd7a23-f02f-4dbd-bcc5-91508473b181

Zaloguj się aby komentować