Za oknem światło dnia zaczynało ustępować wieczornym ciemnościom, krople deszczu bezustannie uderzały o chodnik stałym, hipnotycznym rytmem, Turas z brodą nieśpiesznie kręcił kebaba, wygolony bojownik o Wielką Polskę ze smakiem zajadał swojego pod ścianą. Cóż, ideologia ideologią, ale w obliczu wybornego posiłku można ją odstawić w kąt, jak mniemam. Pomieszczenie było spowite dymem z wejpa, którym dzieliła się między sobą grupka gówniarzy. Smak mango? O tempora o mores. Kiedyś to były prawdziwe papierosy. W zamyśleniu oczekiwałem na swoje zamówienie. Było względnie spokojnie, chociaż w powietrzu czuć było atmosferę niepokoju, jakby coś zaraz miało się wydarzyć... A może to ten wejp? Ciężko mi było to stwierdzić. Z zadumy wyrwał mnie Turas, oznajmiając, że mój kebab jest gotowy. Średnia bułka z baraniną. Sos? Tym razem ostry. Dla odmiany. Podziękowałem uprzejmie i wróciłem na swoje miejsce. Zacząłem konsumować swojego kebaba. Rzeczywiście ostry, cholera. Po kilku kolejnych kęsach po moich jelitach przeszedł dreszcz, który mógł oznaczać tylko jedno. Wiedziałem jednak, że lokal nie posiadał toalety. Potrzebowałem planu. Na szczęście pomysł przyszedł niemal natychmiast. Wstałem, podszedłem do wejpującego towarzystwa, odwróciłem się, opuściłem spodnie i wycelowałem tak, by brązowa fala uderzyła po równo w całą czwórkę. Podniosłem spodnie, zapiąłem się i odwróciłem z powrotem do smarkaczy. Na twarzach pokrytych kałem malowały się szok i niedowierzanie. Jeden z nich wziął leżącą na stole serwetkę i wytarł się nią ukazując znajome mi oblicze.
- T... tata?! Odbiło ci?!
To był Pioter, mój syn. Wpadłem w osłupienie, jednak na krótko. Należało się gnojowi.
#konkursnanajbardziejgownianymemznosaczem #sztukadlasprawiedliwych #tworczoscwlasna #kebab
Sylvath

@MrGerwant zaprawdę godne to i sprawiedliwe.

Gnuj powinien dawno wyzbyć się młodocianej niegodziwości oraz chytrości jarania nie swojego wejpa

Zaloguj się aby komentować