Interes - kilka tysięcy obrotu połowa aparatura, połowa robota.
Firma:
wizja lokalna, sprawdzenie, mail z wyceną, zamówienie, robota, odbiór czyli pokazanie że działa, faktura, kasa (czasem po terminie ale jednak przyjdzie).
Urząd:
wizja lokalna, sprawdzenie, zaproszenie do złożenia oferty, złożenie oferty, podpisy właściciela na załącznikach, umowa spółki, nr buta, kolor włosów i długość przyrodzenia potwierdzona notarialnie.
Żeby było łatwiej wymagania gwarancyjne z dupy czyli weź na garb ryzyko że za czas jakiś dołożysz do interesu bo elektronika, nawet przemysłowa średnio trzyma jakość w tych niskogatunkowych czasach.
Wizyta w urzędzie na podpisanie umowy, której treści póki co nikt z nas nie widział.
Czyli jakby doliczył czas spędzony na ogarnianie tego to 20% trzeba by dołożyć do ceny a jeśli jeszcze to ryzyko gwarancji i innych zapisów w umowie to w sumie cena powinna być razy dwa.
I następnym razem dołożę, bo czas to pieniądz.
I tak oto mocą procedur i formalności urzędnicy oszczędzają pieniądze podatnika.
#pracbaza
Gx
@Man_of_Gx
Ciekawostka, pewien duży przedsiębiorca powiedział że oni już nie robią wymogu gwarancji 5 lat w przetargach, ponieważ płacą w ofertach za te dodatkowe 3 lata więcej niż by wyniosły naprawy/wymiany sprzętu na własną rękę. Kwoty przetargów w milionach.
tak. komuś odjeżdża peron zamiast pociągu do dobrobytu obywateli.
moja propozycja naprzetargi budowlanki:
cena - 50%
gwarancja 30 - %
czas roboty - 20%
a nie inne proporcje w zamówieniach publicznych. wtedy faktcznie by wyszło, kto na prawdę coś zrobi porządnie.
ale nie, bo nie.
@Man_of_Gx nawet nie mów. Ktoś kto startuje w przetargach publicznych jest albo jak ten bohater z filmu gdzie musi ciągle być pod wpływem adrenaliny, bo umrze, albo jest zwykłym masochistą. Firmy ocierały się o bankructwo i właściciele schodzili z tego świata na głupich przetargach na długopisy i srajtaśmę. Zresztą w ogóle publiczne przetargi same w sobie to jest historia na osobną opowieść.
I bardzo dobrze ze jest gwarancja. Firma odwala fuszerkę i, jako obywatel, nie chce płacić za dziadostwo drugi raz
@michal-g-1 Ja nie mam problemu z gwarancją na swoją robotę ale jak kupuję sprzęt za 2 tysie i dostaję gwarancję na 2 lata to sam z siebie nie wezmę ryzyka gwarancji na dłuższy okres bo w razie awarii będę musiał go kupić drugi raz na swój koszt i będę pod wodą. Żeby dać im tyle gwarancji co chcą musiałbym podwoić cenę, pasuje obywatelowi?
Gx
@Man_of_Gx a to się nie robi tak, że otwiera się spółkę pod przetargi, robi robotę jak się wygra, a po przytuleniu kasy spółkę się likwiduje?
@Man_of_Gx no to urząd chce mieć towar i używać go 2 lata czy 5 lat?
Jest drożej bo w dłuższej perspektywie urząd wychodzi na tym lepiej. Zwłaszcza jak robią przegląd generalny 4 lata i 10 miesięcy po zakupie, wykonawca naprawia wady i można korzystać kolejne lata.
Zaloguj się aby komentować