#wosp

(...) w komorze hibernacyjnej Wielkiego Wodza panował półmrok i chłód, niezliczone kable, rurki, diody i inne dziwaczne urządzenia skupione wokół kapsuły kriogenicznej w której spoczywał najwybitniejszy z akwarelistów jak zwykle wydawały nieprzyjemne, piskliwe dźwięki. Owsienko odkaszlnął zniecierpliwiony, tego dnia miał jeszcze wiele ważnych spraw do załatwienia, "ta syryjska wioska sama się nie zbombarduje białym fosforem" - pomyślał w duchu, odczuwając znużenie w oczekiwaniu aż Wielki Wódz zbierze siły potrzebne aby przemówić. Adolf Hitler, Kanclerz Nieśmiertelnej Rzeszy, Najwyższy Malarz Wojny, od 1967 r. przebywał w połowicznej hibernacji oczekując na technologię zdolną uczynić go znów młodym i nieśmiertelnym; w tym stanie procesy umysłowe Wielkiego Wodza były znacznie spowolnione i zawsze przez długi czas formułował on swoje rozkazy spisując je skrzętnie w syntezatorze mowy. Owsienko oczekiwał na wytyczne już od ponad godziny, wewnątrz cały się gotował z frustracji, jego myśli ciągle krążyły wokół rychłego bombardowania syryjczyków, lecz na zewnątrz jak zwykle był zimny i niewzruszony. Równomierne pikanie diody na jednym z pobliskich ekranów przypominało mu akcję strzelania do cywili i dobijanie rannych w Paryskiej dyskotece sprzed dwóch miesięcy, dziś cały Świat już wierzył w potęgę marionetkowego Państwa Islamskiego i bał się jego zamachów.
Nikt nie wiedział, że na czele zamachowców stał nie kto inny jak sam Owsienko, który jako jedyny przeżył oraz osobiście, aby zatrzeć ślady, zabił dwóch pozostałych zamachowców, tych którzy nie mieli odwagi na spotkanie ze swoim ukochanym Allahem.
Diody gwałtownie zaczęły pikać głośniej i częściej niż zazwyczaj, powoli oczy Fuhrera otworzyły się rozbłyskując delikatnym czerwonym blaskiem, a z głośników dał się słyszeć głos, ten sam głos który niegdyś ukazał Owsience wspaniałą drogę na Ciemną Stronę Mocy.
"Juriju..." - zaskrzeczał przemarzniętym, a mimo to budzącym grozę głosem Hitler - "meine najwierniejszy sługo... Twoje meisterwerk którego dokonałeś dwa miesiące temu we Frankreich to jedna z najpiękniejszych akwareli które namalowałeś od czasów 11 września, nasz plan przyspiesza dzięki Twojemu oddaniu i wkrótce Vierte Reich będzie mogła stać się rzeczywistością."
Jurij Owsienko, największy ze współczesnych zbrodniarzy wojennych, człowiek odpowiedzialny za 40% najpoważniejszych zamachów terrorystycznych ostatnich lat wykrzywił wargi w demonicznym uśmiechu i delikatnie z szacunkiem skłonił głowę.
"Teraz musimy podtrzymywać chaos" - kontynuował Hitler - "dzięki imigranckim rozróbom już wkrótce w Niemczech zapanują nacjonalistyczne nastroje, już teraz udało się nam przywrócić sprzedaż Mein Kampf we wszystkich landach, duch nazizmu powróci na łono Rzeszy, wtedy to, nadejdzie czas mego powrotu i ponownie stanę na czele narodu Niemieckiego!" - ohydny, przeżarty nienawiścią rechot przetoczył się przez komorę hibernacyjną. "Czy pieniądze z Twojej fundacji będą gotowe na czas?" - spytał najwybitniejszy z akwarelistów - "niewiele już potrzeba, jeszcze kilka finałów WOŚP i wystarczy funduszy na moje wskrzeszenie, a wtedy już nic nas nie powstrzyma! Zbierz jak najwięcej pieniędzy Juriju, zabij tych którzy nie zechcą nas wspomóc, ku chwale Rzeszy! To wszystko, możesz odejść..."
"Heil Hitler" - zasyczał zimnym głosem Owsienko.
Diody ucichły, w pomieszczeniu znów zaległa głucha cisza, "Tak się stanie mój wodzu." - Owsienko obrócił się na pięcie i szybkim krokiem opuścił salę hibernacji. Teraz myślał już tylko o bombardowaniach i nadchodzącej masakrze ludności cywilnej w Syrii. Nienawidził tej corocznej szopki podczas której wcielał się w postać wesołkowatego, hipisowskiego Jurka Owsiaka aby pod pozorem zbiórki pieniędzy na chore dzieci pozyskiwać od Polaków fundusze na wskrzeszenie Fuhrera, jednak cel był warty jego poświęcenia. Co roku zaledwie 30% pieniędzy szło na dzieci, suma była celowo zaniżana aby 70% mogło być przeznaczone na wskrzeszenie Adolfa Hitlera.
Peleryna ze skór bezdomnych psów i kotów powiewała na wietrze kiedy Jurij Owsienko wyszedł w końcu z tajnej podziemnej bazy pod Sosnowcem i wsiadał do swojego prywatnego odrzutowca. Podniósł słuchawkę, wystukał numer i wydał rozkazy: "Odpalić pociski z fosforem, zrównać syryjską wioskę z ziemią, chcę to widzieć - dajcie widok na ekran, wybijcie ich wszystkich, pamiętajcie - nikt nie może przeżyć" - warknął Owsienko do swych oddziałów z ISIS. Jurij wybrał kolejny numer: "Przekaż Czeczenom, że Uran jest już w drodze, niech jak najszybciej dostarczą pieniądze do mojej kwatery głównej, powiedz, że jak tym razem się spóźnią to nie skończy się już tylko na obciętych kończynach ich przywódców i zabiorę się za ich rodziny."
Odrzutowiec wystartował, droga do Warszawy minęła Owsience na oglądaniu płonącej syryjskiej wioski, przebraniu się w koszulkę Woodstocku, ćwiczeniu wyuczonych kwestii i założeniu tych niewygodnych, żałosnych czerwonych okularków. Samolot wylądował. Owsienko wyszedł na płytę lotniska i limuzyną przejechał to głównego studia WOŚP, od razu po wejściu do budynku stanął przed kamerami: "Siema, siema sieeeeemaaaaaa kochani, zaczynamy kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy! Ojjjj będzie się działo!". Ludzie zaczęli się cieszyć, dziennikarze się uśmiechali, Owsienko przywołał na twarzy długo ćwiczony sztuczny uśmiech, przypomniał sobie o planie wskrzeszenia Wodza, o wszystkich rzeziach i zamachach których dokonał, przypomniał sobie widok płonącej wioski którą oglądał przed kilkunastoma minutami na ekranie w odrzutowcu. I uśmiechnął się szczerze.