@Astanczyk
Koncepcja wyłapywania CO2 i gromadzenia go w jakichś podziemnych zbiornikach to typowy przykład cynicznego greenwashingu. Powiedziałbym nawet, że jest to próba odwracania uwagi od prawdziwego problemu jakim jest emisja CO2. Po co się przejmować emisją, skoro przecież możemy sobie zbudować (kiedyś w przyszłości) maszyny które oczyszczą atmosferę z CO2. Hulaj dusza, piekła nie ma, dziś sobie spalajmy ropę, a kiedyś sie to posprząta. Wcale bym się nie zdziwił jakby się okazało, ze tego typu projekty są hojnie finansowane przez firmy zajmujace się wydobyciem paliw kopalnych. Podobnie zresztą było w przypadku recyklingu.
Aktualnie ludzie emitują rocznie 36 giga ton CO2, większość z tego w celu produkcji energi z paliw kopalnych. Teoretyczny koszt wyłapania tony CO2 (jaki deklarują startupy) to około 100$ - prawdopodobnie nierealny. Same tylko USA emituje 6.3 gigatony. Żeby na bieżąco usuwać to co produkują musieliby wydawać na to 630 miliardów USD rocznie. To jest jakieś 10% całkowitego budżetu. Pomijam tutaj koszt wybudowania infrastruktury, która na razie istnieje wyłącznie na renderach.
Zużywanie jeszcze więcej energii na wyłapywanie CO2 które powstało jako efekt uboczny produkcji energii to szaleństwo. Szacuje się, że do wyłapania z atmosfery jednej tylko tony CO2 potrzebne jest 1200 kWh. Wyprodukowanie tyle energii z węgla powoduje emisję do atmosfery 1.2 tony :). Oczywiście, można używać do tego źródeł odnawialnych albo atomu. Tylko czy nie lepiej po prostu zastąpić źródła wysokoemisyjne OZE?
Kwestie techniczne takiego przedsięwzięcia w ogóle pomijam, bo jak się zagłębi w liczby i detale to dopiero widać jaki to jest absurd.
@paddyzab Drzewa nie są bez sensu. Ale ludzie wolą wyciąć lasy, spalić je w piecach, a potem zastanawiać się jak zbudować gigantyczne maszyny które te spalone drzewa zastąpią.