Ja przez 26 lat życia dopiero może od jakiś 2 lat chcialbym realnie być w związku, ale nieśmiałość skutecznie mi to wybija z głowy. Przez ten czas byłem raz na randce, która była pseudo randką, bo spotkałem się z jedną dziewczyną godzinę przed zajęciami na studiach, gdzie poszliśmy coś zjeść i pogadać.
Mam znajomego, chłopak bardzo przeciętny z wyglądu, nadwaga, ale nie widziałem nigdy nikogo tak upartego na posiadanie dziewczyny. On już w podstawówce, kiedy ja z kumplami miałem w głowie tylko gry i bawienie się na dworze, to on już rozmawiał o dziewczynach. W gimnazjum juz mial pierwszą dziewczynę, potem jeszcze jedną i na studiach trzecią. Opowiadał mi, że jak z tą ostatnią był pokłócony czy na jakiś czas od siebie odeszli, to dzień/dwa po, był już na kolejnej randce. Dla mnie to jest niewyobrażalne.
Koleżanka, podobny przypadek do kolegi wyżej. Co chwila związki, potem mi powiedziala, że to przez to, że bała się nie posiadać partnera/bliskiej osoby. Aktualnie jest w szczęśliwym związku i po ślubie.
To naprawdę nie jest proste kiedy masz wszystko, wyglądasz dobrze, dbasz o siebie, masz dobrą pracę, a w wieku 26 lat nigdy nie miałeś nikogo. Każdy znajomy/a albo kogoś ma od kilku lat, albo już po ślubie czy właśnie wychodzi. Presja i poczucie bycia gorszym od innym, tylko z powodu braku partnerki niewyobrażalnie flustruję. Czuję się jak śmieć.
Tutaj nie chodzi o seks, tylko o zwykły fakt posiadania kogoś z kim możesz spędzić czas, pogadać, czy gdzieś wyjechać i to, że jest twoim oparciem, a Ty jego.
Próba założenia tindera przyprawia mnie o atak paniki. Nie wiem gdzie kogoś poznać i co robić. W pracy każdy zajęty, na siłowni czy na basenie prawie nie ma dziewczyn, a jak są to nastolatki z liceum. Życie mi ucieka, a ja nadal tkwię w tej bezsilności. Do tej pory nie mogę sobie wybqczyć jak zmarnowałem okres szkoły jeżeli chodzi o interkacje z ludźmi i dziewczynami.
#samotnosc #zwiazki #przemyslenia