W Europie Środkowo-Wschodniej brakuje żołnierzy i oficerów. Dlaczego?

W Europie Środkowo-Wschodniej brakuje żołnierzy i oficerów. Dlaczego?

Rzeczpospolita
Państwa Europy Środkowo-Wschodniej mają problemy z osiągnięciem celów rekrutacyjnych w wojsku. - Jeżeli nie zrobimy nic z brakiem zasobów ludzkich w wojsku, może to oznaczać, że nie będziemy w stanie utrzymać pokoju i odstraszyć potencjalnego wroga - podkreślił gen. Karel Řehka, szef Sztabu Generalnego czeskiej armii.

#wiadomosciswiat #czechy #polska #wegry #rumunia #wojsko #bezpieczenstwo
#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

Komentarze (1)

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Z góry zaznaczam- tak wiem że to zabrzmi jako cośtampill, ale nie, to nie ma z nic wspólnego.


Dlaczego? Bo ludzie nie widzą sensu, żeby zaciągać się do wojska, przez co nie ma tylu rekrutów ilu trzeba. Już pomijając to niższe wynagrodzenie niż na "normalnym etacie" (dobra nazwijmy to wprost: stawki głodowe), to po prostu rachunek zysków i strat przestał się spinać. Przez od zarania dziejów to mężczyźni toczyli wojny, bo trzeba to powiedzieć wprost, obcesowo, bez owijania w bawełnę narracji silnych co najwyżej w mordzie farbowanych łbów podających się za feministki. I za tym obowiązkiem szły przywileje. Mężczyzna dawał od siebie więcej, ale też więcej otrzymywał w zamian. I tak to się toczyło aż do ostatniego dziesięciolecia, może dwóch, gdzie nagle się okazało, że krzywe ruchy "feministyczne" i różnej maści ideologie segregujące sobie ludzi na lepszych i gorszych pod płaszczykiem "wprowadzania równości" sprawiły, że mężczyzna stał się w sumie obywatelem drugiej kategorii w swoim kraju. Nagle się okazało, że obowiązków jeszcze mu przybyło "bo tak trzeba", ale przywileje już zniknęły "bo jakim prawem masz je mieć". Chyba najjaskrawszy przykład to patologicznie sfeminizowane sądy rodzinne, które z faceta zrobiły sobie wygodny bankomat, który ma zamknąć mordę, ewentualnie przyczynę wszelkiego zła na świecie jak się okaże, że nakrył żonę na dawaniu dupy. A skoro tak... to po co facet ma się starać? Po co ma nadskakiwać? Po co ma się zaciągać do wojska? Za co ma ginąć? Za uprzywilejowane paniusie, które jedyne co mają to "wymagania"? Za kraj i wszystkie instytucje, który jebią go na każdym kroku? Za troskliwie hodowane patologie, dzięki którym nie jest w stanie kupić nawet 20-metrowej klitki bez sprzedania wszystkich organów na czarnym rynku? Czy za fałszywych polityków, którzy jako pierwsi uciekną na drugi koniec świata bawić się w jakieś rządy na uchodźctwie gadające jak to oni wyzwalają kraj? Nie ma za co ginąć, nie widać sensu, celu, ani potrzeby. Stąd trend, gdzie ludzie nie chcą się zaciągać do wojska, być jebanymi przez jakiegoś trepa cholera wie ile, a potem zginąć od drona-kamikadze z podczepionym C4 na polu gdzieś w dupie na słupie, gdzie nawet nie będą wiedzieli gdzie to jest. Jedyna szansa na działającą armię dziś to dobrze opłacona armia zawodowa, która traktuje wojsko jak każdą inną etatową pracę, jest w niej doszkalana na bierząco, przechodzi kursy z obecnych technologii i taktyki i ma za to odpowiednio płacone. Nie kurwa niedzielne żołnierzyki pokroju macierewiczowych wotów, które w totalnie ustawionych scenariuszach atak/obrona dostają wpierdol od preppersów-hobbystów lubiących pobawić się w taktykę (sorry za paywall, nie chciało mi się szukać, mea culpa), bo jedyne do czego się nadają to do robienia tła do defilad i przepierdalania kasy, która mogłaby iść na żołnierzy. Wszystkie inne próby na czele z powszechnym poborem to strata czasu, pieniędzy i zasobów, bo przymuszony do najpewniej śmierci człowiek, który jeszcze po ewentualnym powrocie dostanie kopa w dupę i komentarz "no i czego oczekujesz? owacji na stojąco?" nigdy nie zobaczy w tym żadnego sensu i pierwsze co zrobi to zdezerteruje i ucieknie.

Zaloguj się aby komentować