Uwielbiam pracę z domu, choć mam jeden wielki problem z takim sposobem pracowania.
Praca z domu to zero komunikacji miejskiej, czy tam zero jeżdżenia samochodem. Z tego powodu rachunki są niższe. Dodatkowo mam domowe jedzenie, herbatę i kawę (jestem "kawoszem" i kawa, którą mam w domu jest lepsza niż Costa czy Stabucks u mnie w biurze).
Osobiście jestem osobą introwertyczną i rumor w biurze jest dla mnie bardzo męczący. Nie mam żadnych fobii społecznych, nie mam kłopotu z ludźmi, ale ich unikam o ile tylko się da. Wolę swoje własne towarzystwo, lub ludzi podobnych do mnie (można siedzieć obok siebie i do sienie nie mówić, prawda?
Zdaję sobie sprawy, że wielu ludzi myli pojęcia "introwertyk" oraz "fobii społecznej", bardzo często jest kładziony znak równości pomiędzy tymi zjawiskami. Nie chcę się rozpisywać nt. niepoprawności takiego podejścia. W skrócie: introwertyk to osoba, która czerpie "energię do życia" z "psychicznej ciszy", a nie osoba, która nie potrafi komunikować się z innymi osobnikami tego samego gatunku.
Swoją pracę uwielbiam, potrafię spędzać w niej długie godziny bez męczenia się i spoglądania na zegarek. A jak już patrzę na ten zegarek to tylko po to, aby się dowiedzieć ile jeszcze mam czasu na dokończenia zadań (które bardzo często sam sobie wyznaczam).
W takim razie co jest problemem pracy domu? Jest nią sama praca. Mam biuro domowe, osobny pokój z całym sprzętem jaki potrzebuję do pracy. Ten pokój nie jest wykorzystywany do niczego innego poza pracą. Fakt ten nie jest podyktowany niczym innym jak moją niechęcią do siedzenia w tym pomieszczeniu poza godzinami pracy. To się wiąże z niegraniem na moim PC (mam RTX 3080, który "ciężko" pracuje w Excelu :P). W tym samym pomieszczeniu mam stanowisko do malowania figurek (fan gier planszowych, here), mam stolik na którym mogę grać w te gry, albo układać puzzle, które też lubię.
Jednak jak tylko zakończę dzień pracy. Robię logout. Wychodzę z pokoju gasząc światło. Nie wracam, aż do następnego dnia. Jest to dla mnie nieco problemem bo chciałbym sobie pograć w coś, pomalować, ale psychicznie muszę "wyjść z pracy", aby chętnie do niej wracać na następny dzień.
Wiem, że jednym dobrym rozwiązaniem jest zapuszczenie się do biura, ale jednorazowo to nie zadziałało (próbowałem), a wielokrotnie to straszna strata czasu. Poza tym, zdecydowanie później wracam z biura i jestem dużo bardziej zmęczony. Po takim wypadzie mam totalnie wyrąbane na wszystko i jedynie co chcę to "Netflix and chill"...
Podsumowując, nie wiem co ten wpis ma za zadanie. To chyba taki typowy #gownowpis o #pracbaza, aby nie było tak smutno i melancholijnie to tylko dodam: "sprzedam opla" #pdk
boogie userbar
bojowonastawionaowca

@boogie dla mnie tez, o ile praca zdalna jest blogoslawieństwem, bo w domu pracuje mi się o niebo lepiej, tak wyraźne oddzielenie od siebie miejsca pracy i rozwijania hobby wcale nie jest proste, szczególnie że moje mieszkanie wcale nie jest takie duże i mam w zasadzie jeden pokój :( I tak, niekiedy, jak potrzebuję, to "ratuje" mnie w tej kwestii biuro, bez tego czasem nie byłbym w stanie się wystarczająco zabrać za swoje zainteresowania

Zaloguj się aby komentować