Uszanowanko drodzy czytelnicy tagu #perfumy. Czas na moje kolejne #recenzjeperfum z cyklu #50w2023.
Z okazji konkursu kolegi @CheemsFBI zdecydowałem się wytoczyć dzisiaj ciężkie działa. Zrecenzuję dla Was jedną z najwybitniejszych kompozycji, z jaką miałem przyjemność obcować w toku całej swojej perfumowej przygody. Gdybym miał opisać ten zapach w dwóch słowach, byłoby to zakrzyknięcie: „Słodki Jezu!”. Wbrew pozorom to zdanie naprawdę padło z moich ust po pierwszym teście Naxosa i to właśnie przez ten zapach zacząłem być zdolny do zracjonalizowania sobie wydatków rzędu 1000zł za flakon. To Xerjoff sprawił, że wpadłem w hobby perfumowe na dobre, to również na jego skutek drenaż portfela tak bardzo przyspieszył. Naxos jest kompozycją niewątpliwie słodką, ale jednak wystarczająco długo nie przesłodzoną, chociaż w toku swojego trwania niebezpiecznie na tej linii balansującą. Na otwarciu czujemy świeżość położoną na lepkiej gourmandziakowej bazie, za którą odpowiada lawenda z dodatkiem cytrusów (a konkretnie cytryny i bergamotki). Piękny miks, który przy pierwszych pociągnięciach nosem wydaje się wręcz rzeźki i przypomina mi odrobinę otwarcie ukochanego letniaczka - Eau Sauvage od Diora. Niedługo potem do głosu dochodzą składniki mające w sobie nieco mniej lekkości - uwydatnia się miód delikatnie oprószony cynamonem, swój lekki kwiatowy wydźwięk dorzuca jaśmin, odrobinę poczucia czystości dokłada kaszmir. Nie sposób opisać tego, jak wybitnie te nuty zapachowe się przeplatają, jak dobrze to wszystko ze sobą współgra, jak naturalnie to działa w tej kompozycji. Im dłużej zapach wybrzmiewa na skórze, tym więcej świeżych nut zaczyna stopniowo zanikać, zostawiając nas z miksem delikatnego tytoniu, fasolki tonka i wanilii. Pod koniec kompozycja nie powoduje już we mnie dzikiego odruchu obwąchiwania się samego (może to i dobrze), ale mimo tego nadal jest bardzo, bardzo przyjemnym zapachem. Żeby natomiast do tego etapu doszło, Naxos musi poleżeć na skórze dobre kilka godzin (4-6 i więcej, w zależności od skóry czy temperatury otoczenia). Te kilka godzin to prawdziwa uczta dla węchu. Trwałość zapachu jest bardzo dobra, słodziaszną bazę niejednokrotnie byłem w stanie wyczuć ze swojej skóry po ponad dobie od aplikacji, a na ubraniach zapach zostaje wręcz dłużej, niż powinien.
Oceniając zapach dałbym mu po prostu dziesiątkę, jako że w moich recenzjach wystawiam tylko jedną, całościową ocenę. Kolega @CheemsFBI natomiast zażyczył sobie, żeby ocenić odpowiednio: zapach, trwałość, projekcję i wystawić ocenę ogólną (którą wyciągnąłem ze średniej arytmetycznej wszystkich składowych), co niniejszym czynię:
Zapach 10
Trwałość 9.5
Projekcja 9
Ocena ogólna 9.5
Z okazji konkursu kolegi @CheemsFBI zdecydowałem się wytoczyć dzisiaj ciężkie działa. Zrecenzuję dla Was jedną z najwybitniejszych kompozycji, z jaką miałem przyjemność obcować w toku całej swojej perfumowej przygody. Gdybym miał opisać ten zapach w dwóch słowach, byłoby to zakrzyknięcie: „Słodki Jezu!”. Wbrew pozorom to zdanie naprawdę padło z moich ust po pierwszym teście Naxosa i to właśnie przez ten zapach zacząłem być zdolny do zracjonalizowania sobie wydatków rzędu 1000zł za flakon. To Xerjoff sprawił, że wpadłem w hobby perfumowe na dobre, to również na jego skutek drenaż portfela tak bardzo przyspieszył. Naxos jest kompozycją niewątpliwie słodką, ale jednak wystarczająco długo nie przesłodzoną, chociaż w toku swojego trwania niebezpiecznie na tej linii balansującą. Na otwarciu czujemy świeżość położoną na lepkiej gourmandziakowej bazie, za którą odpowiada lawenda z dodatkiem cytrusów (a konkretnie cytryny i bergamotki). Piękny miks, który przy pierwszych pociągnięciach nosem wydaje się wręcz rzeźki i przypomina mi odrobinę otwarcie ukochanego letniaczka - Eau Sauvage od Diora. Niedługo potem do głosu dochodzą składniki mające w sobie nieco mniej lekkości - uwydatnia się miód delikatnie oprószony cynamonem, swój lekki kwiatowy wydźwięk dorzuca jaśmin, odrobinę poczucia czystości dokłada kaszmir. Nie sposób opisać tego, jak wybitnie te nuty zapachowe się przeplatają, jak dobrze to wszystko ze sobą współgra, jak naturalnie to działa w tej kompozycji. Im dłużej zapach wybrzmiewa na skórze, tym więcej świeżych nut zaczyna stopniowo zanikać, zostawiając nas z miksem delikatnego tytoniu, fasolki tonka i wanilii. Pod koniec kompozycja nie powoduje już we mnie dzikiego odruchu obwąchiwania się samego (może to i dobrze), ale mimo tego nadal jest bardzo, bardzo przyjemnym zapachem. Żeby natomiast do tego etapu doszło, Naxos musi poleżeć na skórze dobre kilka godzin (4-6 i więcej, w zależności od skóry czy temperatury otoczenia). Te kilka godzin to prawdziwa uczta dla węchu. Trwałość zapachu jest bardzo dobra, słodziaszną bazę niejednokrotnie byłem w stanie wyczuć ze swojej skóry po ponad dobie od aplikacji, a na ubraniach zapach zostaje wręcz dłużej, niż powinien.
Oceniając zapach dałbym mu po prostu dziesiątkę, jako że w moich recenzjach wystawiam tylko jedną, całościową ocenę. Kolega @CheemsFBI natomiast zażyczył sobie, żeby ocenić odpowiednio: zapach, trwałość, projekcję i wystawić ocenę ogólną (którą wyciągnąłem ze średniej arytmetycznej wszystkich składowych), co niniejszym czynię:
Zapach 10
Trwałość 9.5
Projekcja 9
Ocena ogólna 9.5
@xarr kupię odlewkę xD
@xarr również chętny na odlewkę
Niestety nie odlewam. Nie oddam nikomu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mam odlewke na sprzedaż
Zaloguj się aby komentować