U mnie na wiosce był duet Bigos i Radar. Nie wiem skąd się wzięła ksywa bigosa ale radara stąd, że miał uszy jak dziecko Jerzego Urbana i słoniątka Dumbo. Bez przesady każde ucho jak spodek pod filiżankę. Co najlepsze sam Radar myślał chyba, że ksywa wzięła się stąd, że jest niby taki czujny bo nikt nie był na tyle odważny żeby mu powiedzieć, że ma wielkie uszy a u niego w domu była taka bieda i patologia, że na pewno nie mieli lustra.
Radar z bigosem byli sąsiadami i zawsze wszystko robili razem. Oczywiście terroryzowali całą wieś tak, że ludzie się bali zgłaszać na policję (na wsi są inne układy z policją niż w mieście i ogólnie mundurowi się nie mieszają na siłę do spraw między ludźmi). Z moich czasów gimbazjalnych to nie pamiętam jakichś większych inb poza standardowym napierdalaniem ludzi czy drobnymi kradzieżami typu kradzież górala za 300zł (super mafia kurwo). Do licbazy chodziłem już w mieście powiatowym i mieszkałem tam na stancji więc sporo mnie omineło ale na bieżąco dostawałem relacje od znajomych jak przyjeżdżałem do domu na weekend. Pamiętam jak przyjechałem jakoś w klasie maturalnej i znajome sebki mnie namówiły żebym z nimi poszedł się napić pod lokalne disko.
Miastowym anonom wytłumaczę na czym polega ta rozrywka:
W każdym powiecie jest kilka takich tańcbud, do których w piątki i soboty zjeżdża się okoliczna młodzież aby się najebać, potańczyć i ewentualnie ponapierdalać. Zabawa w picie pod dyskoteką polega na tym, że siedzi się w golfie (zima) lub na jego masce/w otwartym bagażniku (lato), chleje się, pozdrawia się przechodzących znajomych i zaprasza na lufę, obraża się nieznajomych i zaprasza na wpierdol, puszcza własną muzykę z samochodu, patrzy kto idzie dymać jaką karynę itd. Zaletą picia na zewnątrz jest to, że możesz pić własną wódkę, można pogadać bo muzyka nie napierdala i nie płacisz 20zł za wejście więc jesteś flachę do przodu.
Więc siedzimy sobie tak i opowiadam chłopakom co tam słychać w wielkim świecie czyli w mieście 10.000 mieszkańców a tu nagle z dyskoteki wylatuje Bigos z taką ekipą z innej wsi i kręci z nią najebany aferę. Do tamtych typów doszło jeszcze kilku (łącznie już z 10) i bigos nagle jest ze wszystkich stron otoczony ale nie daje jebania tylko dalej ich bluzga i zachęca "NO WYPIERDOL MI KURWO JEBANA, NO WYPIERDOL MI TO ZOBACZYSZ CO BĘDZIE KONDONIE". Tamci już byli gotowi zobaczyć co będzie Bigosowi, a tu nagle zza dyskoteki wyskakuje Radar z tą słynną sztachetą, wskakuje do bigosa w sam środek kółka i zapierdala sztachetą dookoła jak barbarzyńca w diablo 2. Uszy nie tylko go nie spowolniły ale widocznie zadziałały jak śmigło bo tak mocno się zakręcił że dwóch typów straciło po jednym oku, kilku zęby a i Radar jeszcze wyłapał w potylicę i padł nieprzytomny. Zaraz była policja, karetka itd. ale chłopaki z tamtej wsi zachowali się prawilnie i wyszło na to, że byli pijani i nie pamiętają kto im oczy wydłubał xD
Po tej całej aferze wszystkie seby z tamtej wsi poprzysięgły, że Bigosa i Radara normalnie zabiją za tą akcję. Radar z Bigosem byli mocni ale tamtych było łącznie kilkunastu i na prawdę nie żartowali więc obydwaj spierdolili do roboty do Niemiec. Ślad po nich zaginął na dwa lata, ja już poszedłem na studia i do domu przyjeżdżałem tylko na święta, aż któregoś pięknego dnia nagle podjeżdżają do wsi dwa wyjebane audi na niemieckich rejestracjach i wysiadają z nich Bigos i Radar. Podobno byli nie do poznania bo z wiejskich mirków w 5 letnich dresach zmienili się w poważnych biznesmeno-gangsterów w skórach i po solarium. Nakupowali wszystkim dzieciakom słodyczy, sebkom wódki i zacząli świętowanie wielkiego powrotu na ojcowiznę.
Powitanie na ich koszt trwało kilka dni aż którejś nocy pokłócili się nagle przy wszystkich o jedną pierdoloną butelkę wódki za 20zł i skończyło się tak, że Bigos potłukł tą butelkę wódki o płot tak, że powstał "tulipan" a potem wsadził rzeczonego tulipana Radarowi prosto w brzuch. Krew trysnęła, ktoś zadzwonił na pogotowie ale zanim przyjechało to Radar już zamknął oczy (jeszcze wtedy myśleli, że tylko stracił przytomność) a jak przyjechało pogotowie to lekarze od razu stwierdzili zgon. Bigos ocipiał i pognał przed siebie a następnego dnia policja go znalazła nad jeziorem powieszonego na pasku.
#pasta
Radar z bigosem byli sąsiadami i zawsze wszystko robili razem. Oczywiście terroryzowali całą wieś tak, że ludzie się bali zgłaszać na policję (na wsi są inne układy z policją niż w mieście i ogólnie mundurowi się nie mieszają na siłę do spraw między ludźmi). Z moich czasów gimbazjalnych to nie pamiętam jakichś większych inb poza standardowym napierdalaniem ludzi czy drobnymi kradzieżami typu kradzież górala za 300zł (super mafia kurwo). Do licbazy chodziłem już w mieście powiatowym i mieszkałem tam na stancji więc sporo mnie omineło ale na bieżąco dostawałem relacje od znajomych jak przyjeżdżałem do domu na weekend. Pamiętam jak przyjechałem jakoś w klasie maturalnej i znajome sebki mnie namówiły żebym z nimi poszedł się napić pod lokalne disko.
Miastowym anonom wytłumaczę na czym polega ta rozrywka:
W każdym powiecie jest kilka takich tańcbud, do których w piątki i soboty zjeżdża się okoliczna młodzież aby się najebać, potańczyć i ewentualnie ponapierdalać. Zabawa w picie pod dyskoteką polega na tym, że siedzi się w golfie (zima) lub na jego masce/w otwartym bagażniku (lato), chleje się, pozdrawia się przechodzących znajomych i zaprasza na lufę, obraża się nieznajomych i zaprasza na wpierdol, puszcza własną muzykę z samochodu, patrzy kto idzie dymać jaką karynę itd. Zaletą picia na zewnątrz jest to, że możesz pić własną wódkę, można pogadać bo muzyka nie napierdala i nie płacisz 20zł za wejście więc jesteś flachę do przodu.
Więc siedzimy sobie tak i opowiadam chłopakom co tam słychać w wielkim świecie czyli w mieście 10.000 mieszkańców a tu nagle z dyskoteki wylatuje Bigos z taką ekipą z innej wsi i kręci z nią najebany aferę. Do tamtych typów doszło jeszcze kilku (łącznie już z 10) i bigos nagle jest ze wszystkich stron otoczony ale nie daje jebania tylko dalej ich bluzga i zachęca "NO WYPIERDOL MI KURWO JEBANA, NO WYPIERDOL MI TO ZOBACZYSZ CO BĘDZIE KONDONIE". Tamci już byli gotowi zobaczyć co będzie Bigosowi, a tu nagle zza dyskoteki wyskakuje Radar z tą słynną sztachetą, wskakuje do bigosa w sam środek kółka i zapierdala sztachetą dookoła jak barbarzyńca w diablo 2. Uszy nie tylko go nie spowolniły ale widocznie zadziałały jak śmigło bo tak mocno się zakręcił że dwóch typów straciło po jednym oku, kilku zęby a i Radar jeszcze wyłapał w potylicę i padł nieprzytomny. Zaraz była policja, karetka itd. ale chłopaki z tamtej wsi zachowali się prawilnie i wyszło na to, że byli pijani i nie pamiętają kto im oczy wydłubał xD
Po tej całej aferze wszystkie seby z tamtej wsi poprzysięgły, że Bigosa i Radara normalnie zabiją za tą akcję. Radar z Bigosem byli mocni ale tamtych było łącznie kilkunastu i na prawdę nie żartowali więc obydwaj spierdolili do roboty do Niemiec. Ślad po nich zaginął na dwa lata, ja już poszedłem na studia i do domu przyjeżdżałem tylko na święta, aż któregoś pięknego dnia nagle podjeżdżają do wsi dwa wyjebane audi na niemieckich rejestracjach i wysiadają z nich Bigos i Radar. Podobno byli nie do poznania bo z wiejskich mirków w 5 letnich dresach zmienili się w poważnych biznesmeno-gangsterów w skórach i po solarium. Nakupowali wszystkim dzieciakom słodyczy, sebkom wódki i zacząli świętowanie wielkiego powrotu na ojcowiznę.
Powitanie na ich koszt trwało kilka dni aż którejś nocy pokłócili się nagle przy wszystkich o jedną pierdoloną butelkę wódki za 20zł i skończyło się tak, że Bigos potłukł tą butelkę wódki o płot tak, że powstał "tulipan" a potem wsadził rzeczonego tulipana Radarowi prosto w brzuch. Krew trysnęła, ktoś zadzwonił na pogotowie ale zanim przyjechało to Radar już zamknął oczy (jeszcze wtedy myśleli, że tylko stracił przytomność) a jak przyjechało pogotowie to lekarze od razu stwierdzili zgon. Bigos ocipiał i pognał przed siebie a następnego dnia policja go znalazła nad jeziorem powieszonego na pasku.
#pasta
Whirlwind barb El classico
Tymczasem autor tej historii ukończył studia i znalazł pracę w zawodzie. Cała wieś patrzy z zawiścią na jego Audi Q7 gdy odwiedza rodziców ze swoją piękną żoną.
Bo nie ma dróg na skróty.
Myślę że każdy mieszkaniec wioski co przeżył parędziesiąt wiosen jest w stanie znaleźć tu choć kawałek swojej młodości. Piękna pasta.
Zaloguj się aby komentować