No, ale tak prawdę mówiąc - czy na pewno chcemy, żeby policja mogła (bo to postulujecie, państwo oburzający się! :)) zatrzymywać, albo dokonywać innych inwazyjnych z punktu widzenia praw obywatelskich czynności w stosunku do ludzi, którzy - wedle wszelkiej dostępnej wiedzy - nic złego nie zrobili?
Zgadzam się, że należałoby tę sprawę zbadać, a sam teren objąć nadzorem (np. elektronicznym czy powietrznym - drony - a już na pewno kontrwywiadowczym). Ale oni nie byli w jakimś niedozwolonym miejscu, nie włamali się do naftoportu, nie forsowali żadnych zabezpieczeń - ot, wypłynęli sobie łódką na zatokę i tam nurkowali. Nawiasem mówiąc średnio podoba mi się info z artykułu, o czym nie wiedziałem wcześniej, że w tym kraju nawet na nurkowanie trzeba mieć zezwolenie...
Chyba, że uznajemy że obecna sytuacja jest bardzo wrażliwa, i potrzebna jest szczególna ochrona niektórych nawet nie obiektów, a okolic - wtedy niech większość sejmowa klepnie którejś pięknej nocy nową ustawę, i w ciągu paru dni będzie można każdego kto się tam zabłąka legalnie wtrącić do lochu.
I jeszcze jedno - ta sprawa jest o tyle dziwna, że imo nigdy nie powinna być nagłośniona. Z punktu widzenia policji - nie ma przestępstwa, więc po co o tym mówić? Z punktu widzenia służb specjalnych - nie należy raczej rozgłaszać, że nikt tego terenu nie obserwuje i jakakolwiek reakcja następuje przypadkiem (sztorm) i to jest jeszcze tak nieudolna.