Dzieje się, dzieje się. Ale o co tak konkretnie chodzi w przypadku Credit Suisse? Zapraszam do czytania w ramach kontynuacji wątku bieżącej sytuacji w sektorze bankowym. Dla przypomnienia, w ostatnim odcinku omawiałem upadek Silicon Valley Bank, do przeczytania tutaj. Co się od tego czasu stało, że się z…epsuło i trzeba było ratować kolejny bank? Przecież pisałem, że „Dla innych banków bezpośrednich konsekwencji być nie powinno […]”
A stało się to, że w sumie nie stało się nic. W zasadzie. W sensie Credit Suisse miał parę problemów, jak w sumie większość banków (jak na przykład malejące zyski z uwagi na utrzymujące się długo ultra niskie stopy procentowe), największym wydawały się być malejące depozyty – za sprawą tego, że CS obsługiwał parę brudnych interesów (Greensill czy Archegos) i to finalnie nie wyszło najkorzystniej, szczególnie dla reputacji banku. Cóż, niestety banki nie są zwykle oazą uczciwości i Credit Suisse, delikatnie mówiąc, nie byłby w czołówce rankingu pod tym względem. Ale wracając – bezpośrednio do całego tego chaosu doprowadziło zaledwie parę słów:
1) Credit Suisse we wtorek opublikował (z opóźnieniem) coroczny raport za 2022 rok, w którym stwierdzono, że zidentyfikowano „poważne słabości” jeśli chodzi o kontrolę nad raportowaniem finansowym.
2) Zaś w środę w wywiadzie dla Bloomberg TV, największy udziałowiec Credit Suisse czyli Narodowy Bank Arabii Saudyjskiej (a konkretnie jego prezes, Ammar Al Khudairy) na pytanie o możliwość dokapitalizowania banku, jeśli będzie taka konieczność, odpowiedział że „Odpowiedź to absolutnie nie, z wielu powodów poza najbardziej oczywistą, czyli kwestiami regulacyjnymi i statutowymi”. Bo trzeba powiedzieć, że przekroczenie 10% udziałów skutkowałoby większym zainteresowaniem szwajcarskich i europejskich regulatorów (tenże bank ma obecnie ok 9,9% udziałów)
No i tyle w sumie wystarczyło, mleko się rozlało. Co z tego, że to, co powiedział, miało mniej więcej sens, ważniejsze jest to, jak to powiedział. Akcje banku momentalnie runęły o około 25%, szwajcarski bank centralny rzucił się do pomocy i w czwartek udostępnił płynność (zadeklarował możliwość natychmiastowego pożyczenia) w wysokości 50 mld CHF, niemalże równocześnie zaczęły się rozmowy o tym, że Credit Suisse może zostać przejęty przez największy szwajcarski bank, czyli UBS. I to, po weekendzie intensywnych rozmów i analiz, ma się dziś stać faktem, koszt operacji to około 3 mld CHF. Wszystko po to, żeby uchronić szwajcarski (i pewnie też europejski) rynek bankowy od tsunami, które z dużym prawdopodobieństwem uderzyłoby w każdy europejski (a może i światowy) bank oraz zrujnowałoby reputację Szwajcarii na finansowej mapie świata. Dodatkowo na wszelki wypadek szwajcarski bank centralny udostępnił UBS płynność w wysokości 100 mld CHF. I na tym się pewnie historia tego przypadku nie skończy, na pewno to będzie intensywny tydzień w Szwajcarii. Tak jak intensywne było ostatnich 5 dni, które ot tak zakończyły żywot 167-letniego banku.
Tak jak pisałem tydzień temu – bezpośredniego ryzyka SVB za sobą nie niosło, bo nie było na tyle naczyniem połączonym, żeby jakiemukolwiek bankowi na świecie coś poważniejszego się stało. Ale dużo większym zagrożeniem był gigantyczny spadek zaufania inwestorów i depozytariuszy do banków, którzy bacznie obserwowali który bank może być następny w kolejce. Wypadło na Credit Suisse, któremu naprawdę niewiele (jak widać wyżej) brakowało, żeby znalazł się na krawędzi i potrzebne były rozpaczliwe i błyskawiczne ruchy w celu uniknięcia „katastrofy”. I to z całą pewnością powoduje dodatkowe obawy w gabinetach każdego większego i mniejszego banku na świecie. Gdziekolwiek pojawi się jakaś negatywna informacja, tam natychmiastowo przy takim banku inwestorzy postawią duży znak zapytania i może być gorąco. Zaufanie jest równe zero, także pytanie o następne problemy to już nie jest „czy”, ale „kto i kiedy”.
PS. W ciągu tego miesiąca ze światowego rynku kapitałowego banków „wyparowało” prawie 0,5 bln USD. Szaleństwo. Albo oczyszczenie. Jak kto woli.
#ekonomia #gospodarka #wiadomosciswiat #banki #szwajcaria
I nie mogę się oprzeć, żeby jeszcze się poznęcać nad Saudami. Cytaty z grudnia 2022 (3 miesiące temu!!!) z artykułu w Financial Times o ich inwestycji w Credit Suisse:
“We looked at the downside, we believe it is limited,” he said. “It’s a 160-year-old brand, so how far below 30 cents on the dollar on book is it going to go?”
[...]
However, the SNB chair is not concerned. “When was the last time the system allowed for such a venerable global brand to simply keel over?” he said. “That’s what it’s going to take for us to lose significant money.”
:)))
@bojowonastawionaowca jak zwykle
Nie rozumiem czemu spadek akcji taki popłoch wywołał, przecież jako firma dalej działa i stoi. To tylko tymczasowa wycena która może pójść w dowolna stronę. Któraś z firm Muska też miała mocne wahania kursu, ale to nic nie zmieniło w samych działaniu firmy, dalej robili swoje. A tutaj reakcje jakby materiał na drugi Big Short był.
@inne_rzeczy Też mnie to zastanawia. Tzn, jaki jest tu mechanizm łączący popłoch inwestorów z dalszym funkcjonowaniem banku. Jedyny jaki przychodzi mi na myśl, to fakt, że jest to bank. Popłoch inwestorów i spadek wyceny może wywołać popłoch deponariuszy, a to doprowadzić do sytuacji jak w SVB.
dobra robota
@matips bezos raz powiedzial ze w momencie, w ktorym jego firma zaliczyla najwiekszy spadek na gieldzie byl jednoczesnie czasem, w ktorym sama firma pracowala najlepiej w historii wiec te wyceny gieldowe sa chuja warte xD
@matips Tutaj chyba bardziej miało znaczenie to, że credit suisse jest w tarapatach już od kilku lat, a od roku w naprawdę dużych. Kojarzę z prasy, że były spore cięcia zatrudnienia w 2022, dotknęły głównie pracowników obsługi i raczej w samej Szwajcarii, ale były naprawdę duże.
Business insider i wyborcza.biz pisały o kłopotach CS już dawno temu
@bojowonastawionaowca
Bankierzy już ustalili - za wszystko płaci podatnik. Tzw ostateczny dostawca płynności xD
/tak mówią na FED, ale na jedno wychodzi/
CS będzie musiał sypnąć $ - The rosen ma się za nich brać, w związku ze stratami spowodowanymi nieścisłościami w raportach finansowych. Amerykańscy inwestorzy od tak nie oddadzą swoich ciężko zarobionych zielonych prezydentów. W tej zabawie jankes nie przegrywa xD
Pali się pod dupą bo następny w kolejce jest DB, a niestety ECB to nie tacy sami czarodzieje co FED - nie mają tyle many xD
@inne_rzeczy @matips
Tutaj dobrze wyjaśnione na przykładzie SVB:
@inne_rzeczy @matips jednym z problemów jest na przykład używanie własnych akcji jako zabezpieczenie długów. Jak wycena spadnie to nagle nie masz pokrycia długu i:
@bojowonastawionaowca Fajny wpis. Kilka zdan i wszystko jasne.
@inne_rzeczy
Nie rozumiem czemu spadek akcji taki popłoch wywołał, przecież jako firma dalej działa i stoi. To tylko tymczasowa wycena która może pójść w dowolna stronę.
Bank został przymusowo sprzedany a więc akcjonariusze sobie tego "może pójść w dowolną stronę" nie doczekają bo akcji już nie będą mieli, dostaną w zamian niewielką ilość akcji UBS i tyle.
Plus wymazano bodajże 16 miliardów franków z części obligacji Credit Suisse a to już może się odbić czkawką po rynku
Zaloguj się aby komentować