Od razu mówię, że nie miałem styczności z żadnym księdzem z tamtego filmu, dlatego nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Moja historia zaczyna się od depresji, którą nabyłem w ok. 2014 r. Nic mnie nie cieszyło, nie miałem chęci do wstania z łóżka, spałem po 16h dziennie jeśli nie miałem nic do zrobienia.
Poszedłem do psychiatry, który zalecił mi pójście do psychoterapeuty. Wybrałem nurt CBT, terapeutka z polecenia z dobrymi opiniami. Mój stan nie poprawiał się, terapeutką zaleciła żebym odwiedził psychiatrę jeszcze raz i poprosił o leki. Dostałem leki SSRi, które trochę pomagały, ale nadal czułem, że moje życie jest do bani i na nic nie miałem ochoty. Na terapii było dużo gadania, często w przypływie emocji płakałem i czułem jakieś katharsis. Wtedy myślałem, że w końcu teraz będzie lepiej. Nie było. Tak mijał miesiąc za miesiącem, a ja nie widziałem poprawy. Może funkcjonowałem jak normalny człowiek, tzn. chodziłem do pracy itd, ale dalej nic mnie nie cieszyło.
Na psychoterapię chodziłem przez ponad 4 lata i kosztowała mnie ona ponad 30 000zł. Nie dało to żadnej poprawy, w dodatku terapeutka często mówiła mi, że z depresją trzeba żyć do końca życia i że nigdy nie wróce do dawnych czasów, kiedy byłem szczęśliwym człowiekiem bez żadnych terapii i pigułek.
Bardzo mnie to dołowało.
W międzyczasie (ok. 2017r.) poznałem pewną dziewczynę, która była wierząca, chodziła na jakieś rekolekcje itd. Nie była w moim typie i wydawała mi się dziwna, ale biło od niej szczęście. Kiedyś jej powiedziałem o moich zmaganiach z depresją i ona wtedy powiedziała mi, że zna osoby, które były w podobnej sytuacji jak ja i się wyleczyły u egzorcystów. Na początku mnie to rozśmieszyło, bo przecież ja chodziłem wtedy do psychiatry, na terapię, dużo czytałem o psychice i ch**a to dawało i niby jakieś śmieszne modlitwy miałyby mnie wyleczyć?
Ale byłem wtedy już w takim stanie, że gdyby ktoś mi polecił pójście do wróżki albo do szamana to też bym poszedł, żeby tylko wyjść z tego gówna.
Chciałem umówić się do egzorcysty na zwykłą rozmowę i okazało się, że to wcale nie jest takie łatwe. Gdyby nie ta koleżanka z kontaktami to bym się chyba nie umówił. Może teraz jest łatwiej, ale wtedy musiałem czekać ponad miesiąc.
W końcu tam poszedłem, ksiądz egzorcysta mnie wypytał o mój stosunek do Boga czy chodzę do kościoła czy były podpisywane jakieś cyrografy albo czy wywoływałem duchy. Odpowiedziałem, że do kościoła nie chodzę od kiedy jestem nastolatkiem, nie wiem czy wierzę, cyrografów nie podpisywałem, a jeśli chodzi o wywoływanie duchów to kiedyś dla beki po pijaku coś tam robiliśmy, ale żaden duch nie wyskoczył.
Potem opowiedziałem o moich zmaganiach z depresją i że chcę żyć normalnie tak jak wcześniej. Powiedział mi że nie widzi u mnie żadnego opętania, ale modlitwa nie zaszkodzi. Na modlitwę umówiliśmy się za kolejne dwa tygodnie.
Ksiądz dał mi wtedy sól egzorcyzmowaną i mówił mi, że to jest zwykła sól i można ją dodawać do potraw i żebym sobie jej używał.
Śmieszne to dla mnie było, ale robiłem co kazał. Notabene nic ta sól nie dała chociaż używałem jej do kanapek xD
Aha, dodam jeszcze że po spotkaniu chciałem dać księdzu 150zł. Ksiądz odmówił, było to dla mnie dosyć dziwne, bo było to inne niż w przypadku psychoterapii, gdzie przy wejściu musiałem płacić kasę. Wtedy sobie pomyślałem, że ten ksiądz naprawdę chce mi pomóc, a nie leci tylko na mój hajs.
Potem przyszedł czas tej modlitwy, wtedy oprócz księdza były dwie młode dziewczyny i razem się modliliśmy. Nic mi się nie działo, ale czułem się wtedy dobrze i poczułęm takie katharsis podbne jak na psychoterapii tylko dużo mocniejsze. Tego samego dnia postanowiłem pójść na spowiedź. Przeżyłem kolejne katharsis. Wtedy poczułem Boga, wiem że to brzmi głupio, ale od wtedy zacząłem wierzyć że Bóg istnieje.
Przez kolejne dni czułem się dużo lepiej, ale nadal brałem leki SSRI. Na psychoterapię też chodziłem, opowiedziałem terapeutce o egzorcyźmie, oczywiście wyśmiała to i powiedziała, że ten mój lepszy stan psychiczny jest chwilowy i że nie mogę zrezygnować z psychoterapii bo będzie gorzej. Poszedłem do psychiatry i skonsultowałem zmniejszenie dawki leków, o dziwo zgodził się że jeśli się lepiej czuję to można odkładać. Po kolejnych kilku miesiącach całkowicie zrezygnowałem z leków.
W międzyczasie chodziłem na psychoterapię, ale nic z tych spotkań nie wynikało, bo nawet nie miałem się na co żalić. Wcześniej głównie opowiadałem o problemach i traumach. Zrezygnowałem z tej psychoterapii niedługo potem.
Od wtedy jestem szczęśliwy. To już ponad 5 lat. Nie wiem co konkretnie pomogło, modlitwa, spowiedź czy jeszcze coś innego. Ale od wtedy moje problemy zniknęły.
Co ciekawe opowiedziałem swojemu psychiatrze o tej całej sprawie gdy odłożyłem leki i on wcale nie wyśmiał mnie jak terapeutka tylko życzył mi powodzenia i żebym nigdy więcej nie musiał do niego wracać.
Wiem, że nie jestem jedyną osobą, której pomógł egzorcysta. Oczywiście nie wybielam egzorcystów którzy molestują swoich "pacjentów" i robią im obrzydliwe rzeczy takie jak w opowieści Ireny. Ale w moim przypadku egzorcysta postępował naprawdę OK i pomógł mi dużo bardziej niż terapeutka, która raczej mnie dołowała i mówiła, że nigdy nie wyjdę z depresji.
Jakby ktoś miał jakieś pytania to mogę odpowiedzieć o ile nie będą zbyt personalne.
#egzorcyzmypolskie #depresja #egzorcyzmy #egzorcysta #wiara #katolicyzm
Na wykop z tym idź
@PaczeIok napisałem tutaj, bo autor filmu się tutaj udziela
Skoro na pierwszej wizycie shrink nie dał leków tylko polecił terapię - to nie miałeś depresji w sensie klinicznym. (A widziałem takich ludzi...) Sól egzorcyzmowana pomogła ci jak każde placebo - i dobrze dla Ciebie. Trzymaj się w dobrej myśli!
@mazdor32 A ja Cie trochę rozumiem, bo sama byłam kiedyś bardzo wierząca i faktycznie był to dość szczęśliwy okres w moim życiu do pewnego momentu. Był pełen uniesień, wzniosłych mysli, zaufania do siły wyższej. Duży wpływ na to miało środowisko bardzo „uduchowione” - mam wrażenie, ze to podchodziło pod jakas hipnozę. Potem z kolei uwolnienie się z tych przekonań było moim katharsis
@mazdor32 to jest oczywiście pasta? Historia na temat leczenia depresji,4 letniej terapii cbt czy słów psychoterapeuty o tym że z depresją trzeba żyć do końca życia warto dopracować. Jest mało przekonywujące.
@kowalski_2022
Skoro na pierwszej wizycie shrink nie dał leków tylko polecił terapię - to nie miałeś depresji w sensie klinicznym.
Zgodnie z klinicznymi procedurami leczenia depresji Terapia poznawcza-behawioralna jest metodą leczenia pierwszego rzutu w przypadku depresji lekkiej i umiarkowanej. To że psychiatrzy dają leki to wynika z tego że idą na łatwiznę.
@www_h żadna pasta. A co do tego, że z depresją trzeba żyć do końca życia to słyszałem to nie tylko od terapeutki, ale też od innych osób cierpiących na depresję.
Z innych podobnych kwestii to słyszałem jeszcze "każdy potrzebuje psychoterpii", zarówno od koleżanki, która skończyła psychologię jak i od osób korzystających z psychoterapii.
@www_h
- depresji lekkiej i umiarkowanej
Czyli wszystko się zgadza. Wyślij na jakąkolwiek terapie hmmm, zewnętrzną w sensie gabinetu - osoby, które widziałem na oddziale zamkniętym, bez wspomagania lekami.
Osobom w ostrej fazie urojeniowej tez polecisz terapię - bo leki to łatwizna?
@mazdor32 to rozbije twój komentarz Dotyczący leczenia na czynniki pierwsze by podważyć tą historię. Za dużo jest w tej historii naciąganych informacji.
spałem po 16h dziennie
To jest objaw, którego psychiatra nie lekceważy i daje
leki na pierwszej wizycie. Jeżeli ich nie dostałeś tylko Cię wysłał na psychoterapię to jest jego błąd. Takie banalne błędy psychiatrom się bardzo rzadko zdarzają. Już nawet interniści wiedzą że objawy wegetatywne w depresji wymagają często wspomagania farmakoterapią.
Wybrałem nurt CBT, terapeutka z polecenia z dobrymi opiniami. Mój stan nie poprawiał...
Na psychoterapię chodziłem przez ponad 4 lata
Nurt cbt charakteryzuje się terapia krótkoterminowa. Procedura leczenia depresji w nurcie cbt to 3-6miesiecy. Jeżeli terapeuta tak bardzo polecany prowadzi ją 8 raz dłużej to nie jest nawet błąd w sztuce. Nigdy nie słyszałem by ktoś był leczony z depresji 4 lata w nurcie cbt.
Poszedłem do psychiatry i skonsultowałem zmniejszenie dawki leków, o dziwo zgodził się że jeśli się lepiej czuję to można odkładać. Po kolejnych kilku miesiącach całkowicie zrezygnowałem z leków.
Kolejny błąd psychiatry. Jeżeli poprawa utrzymuje się tylko miesiąc to jest to za krótko na odstawienie leków czy zmniejszenie dawki. Tak nawet by nie postąpił niedoświadczony psychiatra.
terapeutka często mówiła mi, że z depresją trzeba żyć do końca życia i że nigdy nie wróce do dawnych czasów,
Takiego zdania nie mógł użyć żaden specjalista psychoterapii CBT. Podstawowym elementem terapię jest wzbudzenie nadziei poprawy i powrotu do zdrowia.
@kowalski_2022 w historii zmyślonej OPa nic nie ma o objawach psychotycznych chyba, że wiara w egzorcyzmy uznamy za urojenia. Nic w tej historii też nie ma świadczącym o spełnieniu kryteriów depresji ciężkiej.
A z tego co wiem i pracuje klinicznie to na oddziale nie trafiają się z lekką czy umiarkowaną depresją.
Z tego co wiem a nawet z ICD-11 jestem na bieżąco to lekka i umiarkowana to też diagnoza kliniczna. Chyba że po próbie lub z bardzo aktywnymi myślami "S". Nigdzie też nie napisałem, że farmakoterapia nie jest też metoda pierwszego rzutu. W przypadku lekkiej pacjent powinien mieć wybór. A w przypadku umiarkowanej powinno być obowiązkowo farmakoterapia i psychoterapia. Ciężka to w pierwszej kolejności farmakoterapia i gdy się poprawi to psychoterapia
Abstrachując od oczywistości (które wypunktował @www_h), to nie o takich "egzorcyzmach" mówimy. To czego doświadczyłeś to standardowa rozmowa z księdzem i normalna praktyka, którą zapewni większość zwykłych proboszczów. I żaden poważny psycholog/psychiatra nie zaprzeczy, że może pomóc. I fajnie, że u ciebie po niej się poprawiło
To o czym opowiada dokument to praktyki indywiduów typu o. Amorth, czy ks. Glas, które bardzo angażują osobę chorą i potrafią niszczyć życie. Albo są wykorzystywane jako środek do wykorzystywania seksualnego, jak w "Egzorcyzmach polskich"
@mazdor32
Na terapii było dużo gadania, często w przypływie emocji płakałem i czułem jakieś katharsis. Wtedy myślałem, że w końcu teraz będzie lepiej. Nie było. Tak mijał miesiąc za miesiącem, a ja nie widziałem poprawy.
Ale terapia nie polega (tylko) na tym, żeby się wygadać i przeżyć katharsis, które nas uzdrowi, tylko to jest praca nad zrozumieniem mechanizmów naszych emocji, myśli, schematów działania i tak dalej. Chodziłeś na terapię (odpłatną!) przez cztery lata i absolutnie nic z niej nie wyniosłeś? Albo rozpracowałeś te meandry swojego umysłu i nauczyłeś się zdrowego funkcjonowania (plus leki wsparły cię w tym procesie), a przypisałeś to modlitwie, bo potrzebowałeś tej jednej magicznej chwili, która przestawi życie na nowe tory. Albo wcale nie zrozumiałeś, skąd się wzięła twoja depresja i jak sobie z nią radzić - i wtedy bardzo prawdopodobne, że to będzie powracać.
nic z tych spotkań nie wynikało, bo nawet nie miałem się na co żalić
Z przychodzenia się pożalić nie wyniknie zmiana myślenia.
Jeśli spotkanie z życzliwym księdzem odmieniło twoje życie i jesteś szczęśliwy - good for you.
Jednak osobom z poważnymi zaburzeniami psychicznymi takie jednorazowe spotkanie nie pomoże na dłużej, bo jeżeli umysł był formatowany w określony, patologiczny sposób przez te dajmy na to 20, 30 lat (z czego najważniejsze wczesne dzieciństwo), to żeby nauczyć go nowych sposobów myślenia i działania, trzeba dużo czasu i wysiłku. Nie ma drogi na skróty. Są takie osoby podatne na sugestię, myślenie magiczne, które nie upatrują źródła zmiany w sobie, tylko chcą żeby ktoś przyszedł, coś zrobił i wyleczone. To tak nie działa i apeluję, żeby nie tracić czasu na cudowne modlitwy, msze o uzdrowienie czy inne metody o niepotwierdzonej skuteczności, tylko szukać dobrych (!) specjalistów, lekarzy psychiatrów oraz certyfikowanych psychoterapeutów, szukać do skutku. Nawet jeżeli OPowi się udało w jego mniemaniu uleczyć psychikę modlitwą, to bardzo ryzykowne jest próbowanie pójścia w jego ślady 🫠
@www_h
- Nic w tej historii też nie ma świadczącym o spełnieniu kryteriów depresji ciężkiej.
No to przecież właśnie o tym pisałem - mogliśmy się nie zrozumieć, bo nie jestem fachowcem a i Ty nie napisałeś wcześniej - że jesteś. Pierwotnie też pisałem do osoby, która fachowcem nie jest. Czy mu pomogła sól egzorcyzmowana, naświetlanie światłem żółtym czy dawna kocia łapka - przecież to nie ważne. Niech się tego trzyma, by nie pogrążać się ponownie w stanach depresyjnych.
To jest objaw, którego psychiatra nie lekceważy i daje leki na pierwszej wizycie.
@www_h dostałem od niego ankietę do wypełnienia i on zalecił mi terapię.
Nurt cbt charakteryzuje się terapia krótkoterminowa. Procedura leczenia w nurcie cbt to 3-6miesiecy. Jeżeli terapeuta tak bardzo polecany prowadzi ją 8 raz dłużej to nie jest nawet błąd w sztuce. Nigdy nie słyszałem by ktoś był leczony z depresji 4 lata w nurcie cbt.
To ciekawe, bo nie znam nikogo kto zakończyłby terapię w 6 miesięcy, a uwierz mi że poznałem wiele osób, które chodziły na terapię. Jedna znajoma chodzi na terapię od co najmniej 8 lat, pewnie się przewinęła przez kilka nurtów ale tak czy siak.
Swoją drogą wielokrotnie pytałem terapeutki dlaczego tak długo trwa ta terapia, to ona mówiła że to jest proces i każdy ma swoje tempo. Teraz jak czytam o CBT to faktycznie jest napisane, że powinna trwa od kilku do kilkudziesięciu sesji. U mnie było tego więcej, ale nie umiem powiedzieć czemu. Terapeutka nigdy nawet nie mówiła nic o zakończeniu terapii, ja myślałem że trzeba chodzić na nią dopóki się nie wyleczy z depresji.
Kolejny błąd psychiatry. Jeżeli poprawa utrzymuje się tylko miesiąc to jest to za krótko na odstawienie leków czy zmniejszenie dawki. Tak nawet by nie postąpił niedoświadczony psychiatra.
No to mój tak postąpił xD Zresztą od początku dawał mi wolną rękę jeśli chodzi o leki, większość konsultacji wyglądało tak, że on się pytał czy chcę leki i tyle.
Takiego zdania nie mógł użyć żaden specjalista psychoterapii CBT. Podstawowym elementem terapię jest wzbudzenie nadziei poprawy i powrotu do zdrowia.
I na początku tak było, że wierzyłem w to że się poprawi, ale potem było coraz gorzej. Gdy nie zauważałem poprawy to ona mówiła, że terapia to proces, że musi mnie poznać, że sam siebie muszę poznać, że mam do przepracowania rzeczy z przeszłości etc.
Ale terapia nie polega (tylko) na tym, żeby się wygadać i przeżyć katharsis, które nas uzdrowi, tylko to jest praca nad zrozumieniem mechanizmów naszych emocji, myśli, schematów działania i tak dalej.
@JanKowalski Moja terapia wyglądała tak, że ja gadałem, terapeutka zadawała pytania i na nie odpowiadałem. Nigdy nie miałem żadnego feedbacku od niej albo jakichś rad.
Przykładowo ja opowiadałem o czymś co mnie zasmuciło, ona pytała "dlaczego tak się poczułeś", odpowiadałem że poczułem się tak, bo coś tam. Tak to mniej więcej wyglądało. Miałem jeszcze zadania domowe, żeby zapisać sobie np. 3 rzeczy które mnie w danym dniu ucieszyły albo inne. Potem przynosiłem to, ale też nie otrzymywałem jakiegoś feedbacku.
Ok, czasem może był feedback, że mówiła mi o tym, że moja ocena sytuacji może być zniekształcona przez błędy poznawcze i tyle.
Chodziłeś na terapię (odpłatną!) przez cztery lata i absolutnie nic z niej nie wyniosłeś? Albo rozpracowałeś te meandry swojego umysłu i nauczyłeś się zdrowego funkcjonowania
ale wiesz, to było tak że ja opowiadałem o swoich myślach i emocjach. Terapeutka nigdy mi nie powiedziała o czymś czego nie wiedziałem odnośnie mojego umysłu, bo to raczej ja opowiadałem jej co u mnie w głowie siedzi, a nie ona mi. Trochę mi brakowało tego, że nigdy nie powiedziała o mnie czegoś, czego do tej pory nie wiedziałem. Ja jej tylko przekazywałem swoją analizę mojego umysłu, ale przecież taką analizę robiłem też przed terapią. Ja często się zastanawiam czemu zrobiłem X, czemu postąpiłem tak a nie inaczej, dlaczego było mi smutno.
Jeśli mam być szczery to na terapii nie dowiedziałem się niczego nowego.
@mazdor32 Oj stary mam podobnie. W ogóle zacznę od tego, że nie rozumiem jak można być tak ograniczonym intelektualnie żeby nie wierzyć w świat duchowy. Mówię tutaj o ateistach. Kreują się na myślicieli. ludzi inteligentnych a tymczasem zamykają się w swojej bańce. Kiedyś rozmawiałem z pewną dziewczyną o Bogu i jak jej powiedziałem że oprócz Boga, w naszym pojmowaniu, istnieją byty większe od Boga to miała zwarcie mózgu.
Jeśli nie znasz to polecam Ci książki Walscha. Bardzo uspakajają i sumie nakręciły mnie do ponownego chodzenia do kościoła. Chodzę od pół roku a wcześniej mnie nie było od 20 lat. Pomodlę się dzisiaj za Ciebie. Pamiętaj. Miłość do ludzi i filozofia "i co z tego". Ale to pierwsze przede wszystkim.
Jeszcze jedno. Mój post nie miał na celu zniechęcanie do terapii albo leków na depresję. To że mi pomogło coś innego to nie znaczy, że innym też pomoże.
@mazdor32 rozumiem, no cóż, dla mnie to nie brzmi jak zbyt dobra terapia / terapeutka, a z jakimiś kilkunastoma (? teraz nie zliczę) miałam do czynienia na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat (jestem ciężkim przypadkiem
Przez takie właśnie p1erdolenie podejście ludzi do psychologii i psychiatrii w tym dole w guwnem wygląda jak wygląda.
Zaloguj się aby komentować