Spacerując wieczorem trudno było przejść obojętnie obok pewnej pary.

Mężczyzna między 70 a 80tką, z lekkim bebzonem, zarostem, siwy i rozczochrany. Trochę podejrzliwy, trochę zamyślony.
Bacznie obserwował otoczenie, w tym mnie. Jak gdyby pilnował stojącej obok niego starszej kobiety.
Pierwsza myśl: co tacy staruszkowie robią do cholery na nieoświetlonej ławce, przy niezbyt ruchliwej ulicy, po 22:00?
Przyjrzałem się kobiecie.
Ta stała z chustą na głowie, jak stereotypowa wiejska baba i rozłożoną z tyłu, jako siedzisko, gazetą. Wyglądała na starszą od niego z twarzy, ponad 80 lat, ale młodszą ciałem. Jak jakaś 50-letnia lekkoatletka. Coś jak genialny żółw z Dragon Balla. A pzynajmniej takie sprawiała wrażenie, ponieważ stała w pozie bramkarza przed klubem: zaciśnięte usta, wyprostowana jak struna, wyciągniętą do góry szyja + ręce splecione w kroczu i tępy wzrok wpatrzony w jeden niewidoczny dla nikogo innego punkt, gdzieś tam w jej wszechświecie.
Zaś po drugiej stronie ulicy, 30-40m dalej, tam gdzie wędrowały jej oczy, znajdowała się jedynie biała ściana budynku i reklama jakiejś promocji.
Była to ściana Biedronki.

Wracałem koło nich znowu po 15 minutach. Kobieta siedziała, ale poza tym niewiele się zmienilo i oboje wyglądali jakby się modlili. Dziwne sobie wybrali miejsce i oczywiście to ich sprawa, ale mnie zaintrygowali i znowu mijając ich przeszywałem ich wzrokiem.

W każdym razie mam nadzieję że to modlitwa, bo inne logiczne wytłumaczenie jest tylko takie, że czekają na kogos żeby mu wpierdolić i facet jest szefem gangu, a ona jego mięśniakiem.

#takbylo #spierdotrip #gownowpis

Zaloguj się aby komentować