Skończyłem oglądać The Office w wersji wiadomo jakiej po raz pierwszy. To dość popularny show, więc rzucę kilka uwag od siebie. Mógłbym więcej napisać, ale najpierw kupię sobie książkę o serialu. Nie wiem jeszcze którą.
1* Czy pierwszy sezon jest zły?
Serial oglądałem od pierwszego sezonu i nie czułem potrzeby przerzucania na kolejny sezon. Podobały mi się te zmęczone twarze pracowników i humor szefa, który skrywał smutną prawdę miejsca gdzie mobbing i dyskryminacja są skryte w słodkich żelatynowych przysmakach. Po obejrzeniu całości The Office, oglądanie zasnutej Pam jest specyficznym zjawiskiem, choć widać, że aktora się sili by to osiągnąć i naturalniejsza dla niej jest otwartość (przy pierwszym oglądaniu Pam wypada dość wiarygodnie z tym zasnuciem, ale szybko pojawia się też ironia). Odcinek pilotowy, po obejrzeniu całości serii, wydaje się jakąś produkcją z dawnych lat, jednak początki serialu najbardziej trzymają się stylowi mockumentary. Dobrze, że pierwszy sezon jest jaki jest i że serial się zmieniał (nie jak jakiś tasiemiec klepany na jedno kopyto). Moim zdaniem pierwszy sezon warto przejść i nie słuchać negatywnych komentarzy.
2** Czy ostatnie sezony są złe?
Często się mówi, że po zniknięciu szefa serial traci i dopiero podnosi się na końcu. Uważam, że nie jest tak do końca. Zniknięcie oślepiającej gwiazdy pozwala bliżej przyjrzeć się innym postaciom, a serial dalej się rozwija. Trudno mi uwierzyć, ze bez radykalnej zmiany dalej byłoby śmiesznie i zabawnie. Sądzę, ze gdyby Michael był cały czas, mówilibyśmy dzisiaj o spadku jego formy i zniszczeniu serialu.
Jednak zgodzę się, że jest kilka skeczów na siłę. Na przykład prank z audycją radiową był moim zdaniem żałosny i absurdalny w zły sposób. Skecz tracił na wiarygodności z każdą chwilą i nie ratowały go aprobujące miny Pam czy Jima. Tego nie uniesiono. Kolejny problem to zmiana postaci na bardziej miłe. Wydaje mi się, że serial wyciął charaktery, żeby ludziom oglądało się przyjemniej. Wiadomo, pieniądze. Pam i Jim to już w pewnym momencie byli jak jakaś para z M jak Miłość. Natomiast nic z tych rzeczy nie spowodowało żebym myślał o rezygnacji. Myślę, że mocno dalsze odcinki ciągnęła postać Erin (co nie dziwne), chociaż mniej oczywiści aktorzy też sporo dawali. Podsumowując. Moim zdaniem odcinki po Michaelu są inne, czasem bardziej nastawione na wątki miłosne w mniej żałosnej postaci, serial staje się bardziej serialem niż mockumentary. Nadal jednak ma swoje plusy i możliwości, których wcześniej nie było. Warto obejrzeć wszystko i przełknąć kilka rzeczy zrobionych na siłę. Zgodzę się, że są gorsze momenty. Jednak takie naprawdę beznadziejne w moim odczuciu nie są bardzo częste (ale ja nie jestem hardkorowym fanem).
3*** Czy obejrzę jeszcze raz?
Tak, już zacząłem. Tym razem wyłączyłem napisy.
4**** Czy serial każdemu się spodoba?
Wydaje mi się, że głównie się spodoba różnym korposzczurom, urzędnikom i pracownikom różnych biurexpolów. Nie wiem, czy ktoś kto nigdy nie miał okazji siedzieć za biurkiem w tzw. open space, znajdzie coś w tym specyficznym serialu. Oglądanie tego dla wielu będzie jak granie w Symulator Farmy po powrocie z roboty w polu.
I na koniec taka myśl moja:
Lepiej znaleźć kogoś w życiu niż ogłupiać się serialem. Ci ludzie nie są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi, kochankami. Serial potrafi dać iluzję, to pomaga, ale warto jednak wyjść poza kolejne sezony i znaleźć je w swoim otoczeniu.
#theoffice #przemyslenia
54fb8478-1c4f-4fa7-84e6-4a7161c88219
michal-g-1

Fajny, merytoryczny opis. Zupełnie inaczej podchodzisz do sezonu bez Michaela, nigdy tak na to nie patrzyłem

Po co oglądać po raz drugi? Jest tyle fajnych seriali do odkrycia

FrytBajt2057

@michal-g-1 U mnie po raz drugi oznacza, że zobaczę kilka odcinków od czasu do czasu. Faktycznie inaczej się patrzy na aktorów i inaczej odbiera sceny. Rzadko coś powtarzam, ale spróbowałem z ciekawości. Ten serial jest trochę jak słuchanie tej samej piosenki ponownie.


Ostatnie sezony oglądałem ze świadomością, że były trochę krytykowane. Mimo pewnych zgrzytów, zobaczyłem, że jest tam wartość wcześniej nieobecna. Więcej życia bohaterów, rozterek. Erin wypełnia brak po Pam (Pam niby jest, ale to nie do końca Pam), ale np. Andy nie wypełniał i nie wydaje mi się, żeby miał wypełniać brak Michaela. Myślę, że problem w odbiorze odcinków bez znanego szefa, to próba umieszczenia kogokolwiek w roli wiadomo kogo. Nie przez scenarzystów, ale przez widza. Po prostu tutaj nie ma Michaela, a jeśli są próby wsadzenia kogoś za niego, to raczej dla zabawy. Wszyscy byli pewnie świadomi, że wstawianie kogoś za niego jest bez sensu. Może w jakiejś książce coś o tym napisano?

michal-g-1

@FrytBajt2057 to podobnie jak z serialem "dwóch i pół" (gorąco polecam!) I sezonie bez Charliego Scheena - no nie da się oglądać

DiscoKhan

To są jakieś różne wersje The Office w ogóle, o co niby chodzi?

FrytBajt2057

@DiscoKhan Pierwsza była brytyjska, ale jak się obejrzało najpierw amerykańską, to ta pierwotna wydaje się mało charakterystyczna (poza głównym aktorem). Chociaż ja widziałem tylko fragmenty. Są jeszcze inne wersje, trochę dostosowane do wybranych krajów. Amerykańska uchodzi za najlepszą i w pewien sposób domyślną.


To coś zbliżonego do Miodowych Lat, które przecież są na licencji amerykańskiego serialu. Nie wiem czy prawnie jest to ten sam przykład.

michal-g-1

@DiscoKhan jest nawet wersja polska i indyjska

FrytBajt2057

@michal-g-1 Ta polska ponoć nawet strawna. Prawda to?

michal-g-1

@FrytBajt2057 boję się oglądać;)

cooles

@FrytBajt2057

  1. Pierwszy sezon jest kalką oryginału, dlatego nie wszystkim pasuje. Ja za pierwszym razem odebrałem go średnio, ale po 20 razie wygląda dla mnie jak reszta.

  2. Są słabsze i lepsze momenty, jak we wszystkich serialach, które są dłuższe niż kilka odcinków. To normalne.

  3. W kolejności oglądałem kilkanaście razy, teraz oglądam wyrywkowo ulubione odcinki.

  4. Pytanie głupie tak samo jak "Czy serial nikomu się nie spodoba?". Jednym się podoba innym nie, zero-jedynkowość w takim kontekście jest bez sensu.


Przyznam, że nie rozumiem podsumowania. Co ma wspólnego oglądanie serialu z otoczeniem? Jasne, że znajdą się osoby, które potraktują takie dzieło jako pewnego rodzaju substytut socjalizacji, ale nie sądzę by było ich tak wiele by poruszać takie temat przy okazji rozmowy o tym czy serial jest fajny czy nie.

FrytBajt2057

@cooles Ta końcówka jest takim osobistym przemyśleniem. Kiedyś nie oglądałem seriali, ale często spotykałem się z opiniami oglądających, że to taka ucieczka. Może odczułem to osobiście, kiedy odpaliłem the Office i ludzie nagle wydali mi się bliscy, a bariera językowa zanikła. Uxnałem, że to jakaś studnia szczęścia bez dna. Może trochę przesadzam ;). Swoją drogą zrobiłem mały research i planuję jednak obejrzeć wersję UK. Inny humor,.inny klimat, ale pewnie warty uwagi.

Zaloguj się aby komentować