Rosyjska artyleria "Powrót do przeszłości".
hejto.plKot bojowy Murz (Andriej Siergiejewicz Morozow) jest blogerem, autorem bloga Profil "kenigtiger" w Lj.rossia.org oraz autorem Tifaretnik kenigtiger w Lj.rossia.org. Założyciel (wraz z Chornym) zlikwidowanej obecnie narodowosocjalistycznej organizacji Czerwony Blitzkrieg. Został uwięziony. Nazywa siebie stalinowcem i rosyjskim nacjonalistą. Rosyjski JW. Walczył jako ochotnik w Noworosji (3 lata), brał udział w walkach o Debalcewo. Przed wojną mieszkał w Moskwie. Miał zabawny epizod, gdzie Rosjanie myśląc, że jest szpiegiem torturowali go i wydali stronie ukraińskiej, a Ukraińcy deportowali do Rosji. Po tym epizodzie Andriej ponownie spróbował zaciągnąć się do wojsk w rosyjskich w Donbasie i w końcu mu się udało.Dlaczego dobijamy się do tego dna, wyciągając z
magazynów broń z czasów II wojny światowej?
(...)
Ponieważ na początku nasza artyleria wystrzeliwała całe wagony pocisków 122 mm i 152 mm donikąd, zaorując pola i pasy zieleni. I bardzo, bardzo stopniowo uświadamiała sobie, poprzez wielokrotne nieudane krwawe próby piechoty zdobycia czegoś, co rzekomo zostało "stłumione" i "zniszczone", że bez skorygowania swojego ostrzału przynajmniej "Mavikami" z linii frontu skuteczność tego ostrzału jest zerowa.
Bezcenne doświadczenie, jakie zdobyli artylerzyści LRL (Ługańskiej Republiki Ludowej) i DRL (Donieckiej Republiki Ludowej), którzy walczyli w Donbasie przed SWO (Specjalną Wojenną Operacją, nikogo nie interesowało i zostało zignorowane. "Mamy prawdziwe drony, a nie te zabawki!". Kiedy okazało się ostatecznie, że "prawdziwe drony" mają około 10-20% tego, co było potrzebne, i często nie miały baterii, a częściowo szybko się kończą, rozpoczął się proces realizacji, ale trochę za późno, ponieważ błogosławiona "Rosja-1913" architektów dyskursu bezpieczeństwa okazała się zaskakująco dokładną kopią, z takim samym "głodem pocisków" podczas "SWO", jak podczas I wojny światowej.
Po pierwsze, działa 122 mm siedziały na głodowych racjach, ponieważ armia rosyjska, z wyjątkiem wojsk powietrznodesantowych i innych "lekkich" jednostek, przeszła na kaliber 152 mm jako podstawowy, więc D-30 i ich samobieżna wersja, 2S1 "Gwozdika", kończyły stare zapasy.
Następnie, aby jakoś utrzymać liczbę działających dział, dywizje artyleryjskie Milicji Ludowej zaczęły się przezbrajać w holowane z magazynów haubice D-20
, przy czym wersja samobieżna D-20, działo samobieżne 2S3 Akacja, była jeszcze dość standardowym wyposażeniem rosyjskich sił zbrojnych i była zaopatrywana w pociski.
Ale to nie wystarczyło. Masa działek holowanych 2A36 "Hiacynt" trafiła do magazynu.
https://streamable.com/dlb3kh
A w artylerii Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i Republik pojawiły się aż trzy główne typy dział 152-mm - D-20/Akacja, Msta-B i jej samobieżna wersja Msta-S, a także samobieżne i holowane Hiacynty, oczywiście bez całkowitej unifikacji pocisków pomiędzy tymi trzema typami dział. "To mniej więcej wtedy, gdy Ukropy będą się rozwijały" - powiedzieli tak.
Do tego na tym etapie zaczynał już doskwierać kryzys kadrowy i organizacyjny. Kiedyś na przykład zdarzył się przypadek, że,
trzeba było "zniszczyć" ukraiński granatnik AGS z "Hiacynta", ponieważ oprócz tego ciężkiego 152-mm działa żadna inna broń nie mogła go stłumić. Historia milczy, czy wynikało to ze słabych umiejętności użytkowników, czy ze złego stanu dział i moździerzy o mniejszym kalibrze, czy też z tego, że one, te słabsze, nie miały możliwości korygowania swojego ognia.
Ale nawet to nie było jeszcze finałem ani sednem sprawy. Słynne 4-5 naboi Szurygina, które rosyjska artyleria zawsze miała pod ręką, skończyło się nagle, gdy do gry weszły Himarsy
, którymi ZSU (Zbrojne Siły Ukrainy) zniszczyły dawno wykryte składy artyleryjskie z amunicją. Co więcej, nikt nie zareagował na pierwsze sygnały, gdy przed masowym przybyciem Himarsów, ZSU zniszczyła przy pomocy Toczek (rakieta balistyczna Toczka-U)
największy magazyn artyleryjskiej amunicji w Krasnym Łuczu
https://youtu.be/zLyoCg2xx9w
, a logistykę amunicji przeformatowano dopiero po tym, A potem, w drugiej połowie sierpnia, aby jakoś zrekompensować brak pocisków do mniej lub bardziej nowoczesnych dział, oddziały zaczęły otrzymywać z magazynów 152-mm haubice D-1, wersji z 1943 roku. Działo to ma znacznie gorszy zasięg niż nowoczesne systemy artyleryjskie, ale było w stanie wystrzelić każdy rodzaj 152-mm przestarzałej amunicji, którą można było znaleźć w rosyjskich magazynach.
Proces opanowania "nowego sprzętu" był powolny i smutny. Przede wszystkim dlatego, że wszystkie wyjęte z magazynów działa często były w złym stanie technicznym, a artylerzyści woleli pracować, choćby krócej, z innymi typami dział. Ponieważ jednak sytuacja z pociskami do mniej zabytkowych systemów artyleryjskich nie uległa poprawie, masowe użycie D-1 stało się nieuniknione.
Opowieści o tym, że jest to "ponadczasowy klasyk pola walki" i ogólnie "broń zwycięstwa" należy pozostawić oficjalnym propagandystom, którzy w zdrowym kraju spędziliby życie na próbach sprzedania mocno zużytych maszyn jako prawie nowych, zamiast mówić coś całemu krajowi z mądrym spojrzeniem. Jedyne pytanie, jakie nas interesowało, to czy te działa będą masowo strzelać. A kiedy przełożeni artylerii powiedzieli nam, że tak, potrzebują elektronicznego notatnika artyleryjskiego (aplikacja na telefon dla artylerzystów dla poprawnego ustawiania działa) do tego systemu artyleryjskiego, to zadanie zajęło miejsce w kolejce, po Rapirze (działo artyleryjskie 100 mm), ta kolejka się pojawiła i programiści zabrali się do pracy.
(...)
[dalszą część pominąłem, gdyż rozwodzi się już na temat oprogramowania dla artylerzystów i dlaczego jest ono ważne. Ciekawe dla pasjonatów, ale nie wydaje mi się, aby było dużo takich osób]
tekst źródłowy:
Свершилось. К празднику вышел полный артблокнот на “Оружие победы” : kenigtiger — LiveJournal
wspieram zrzutkę na wyposażenie zimowe dla Ukrainy
https://zrzutka.pl/88d5ug
kawa dla Aryo:
https://buycoffee.to/_234_2S