Konsekwencje mojego doboru slow z ostatnich dni nadal sie tla. Wracajac z pracy zajechalem do sklepu kupic jakies alko..
Byla promocja na 1.5l grantsa - szybka decyzja. Przy kasie za mna stala grupka nastolatkow, w wieku dawnego gimnazjum. Patrzyli na ta butelke alko jak na bostwo.. zazdroscili "Ojj bysmy sie napili tego cudownego eliskiru" pomysleli pewnie. Ja w ich wieku, patrzylem na alkohol z obrzydzeniem, uwazalem go za najwieksze zlo swiata, przynosi tylko problemy i bol. Rozbija rodziny i niszczy dziecinstwo. Jawnie glosilem swoj poglad, ze wynazalca alkoholu nie powinien sie narodzic, dla dobra swiata. Bylem abstynentem. A teraz.. widze w alkoholu przyjaciela, ktory zawsze mnie przyjmie, wyslucha. Przyjaciela ktory nie raz uratowal mnie od poskakania na pionowej skakance. Mialem im powiedziec, zrobic wyklad, by unikali alko, ze to droga w przepasc, ze maja czas i moga miec fajne zycie. Ale.. kim ja jestem by dawac im rady.
Kilka dni temu usunalem tez pewien wazny dla mnie plik. Poswiecilem wiele, wiele czasu na zrobienie go. Zawieral dokladna instrukcje min. moich oswiadczyn. Specjalnie dobrane miejsce (wyjatkowe, ciezkie do odnalezienia ale tworzace magiczny krajobraz) dlugo go szukalem, na zagranicznych forach, forach rowerowych, biegowych itd, takie typowo lokalne. Znalazlem.. bylo tam wiele wiecej.. jaki czas jest najlepszy, jaka temperatura, jaka godzina by efekt wizualny byl najlepszy.. Wszystko zaplanowane,w nadrobniejszym zdaje sie szczegole. Poza tym byly podobne instrukcje dotyczace rocznic, urodzin itd. Duzy plik. Obiecalem sobie ze zaloze super rodzine, bede wspanialym mezem i ojcem, ze zadne alko nie popsuje mi tego, moja rodzina bedzie wolna od tego problemu. Smutno mi, w pewnym sensie pochowalem swoje prawdziwe.. chyba prawdziwe ja. Wymnarzona przyszlosc juz oficjalnie skereslona. WIelu nazwie mnie cuckoldem, cipa czy chuj wie jak jeszcze. W dupie mam jak mnie nazwiesz. To byl moj plan na zycie. Kiedys bylbym romantykiem, dzis jestem pizda. WIelu powie ze to nic, ze takie czasy. Nie chce w nich zyc ale urodzilem sie w nich, wiec musze.
Podobno jezeli chcesz rozbawic Boga to opowiedz mu o swoich planach.
WRacam pic. Swiat rozdal karty, marzenia na wymarzone ulozenie pryslo, moge graz najlepiej jak potrafie tymi co mam, ciagle blefowac ze mam lepsza karte. Badz spasowac i zyc tym co przyniesie kazdy kolejny dzien. Byc zdany na alaske i nie laske swiata. Swiat trzyma mi przed nosem marchewke, za kazdym razem gdy wyciagne po nia reke, swiat mi ja lamie. Mowie sobie "to ostatni raz" ale z czasem znowu wyciagam reke po marchewke i znowu zostaje zlamana.
Mam nadzieje ze u was chociaz lepiej.
@depresyjnydziad piękna ta pierwsza część o alkoholu, tak bardzo rel
@depresyjnydziad Bycie romantykiem to z definicji prosta droga do zawodu. Jednak serce nie wybiera... Miłość i uczucia to gorsza strona naszej i tak smutnej egzystencji...
Każdy był kiedyś romantykiem a potem po kilku latach z żoną to przechodzi. Nie ma się co łamać. Bierz to życie za ryj. Raz ono ciebie na glebę, raz ty je walisz w pysk. Takie życie. Każdy z nas upadnie wiele razy. Ale jak to mawiał Pazura w jakimś filmie Jak upadniesz najważniejsze jest żebyś się nie podnosił z pustymi rękoma.
@depresyjnydziad po dwóch latach ci przejdzie. Wszystko przechodzi.
Dziewczyny nie lubią romantyków (tylko tak gadają) lubią graczy, podrywaczy i cwaniakow
@Kubilaj_Khan 2l juz minelo, poza poznaniem wielu specow od glowy, nic sie nie zmienilo.
Zaloguj się aby komentować