W moim Januszexie scrum powstawał z grobu co trzy-cztery miesiące, pod naciskiem cośtam-managera. Po takim powstaniu żył dwa tygodnie, po czym znów umierał z powodu kierowanych w stronę (na siłę wyznaczonego) scrum mastera słów "Piotrek, no weź, ja naprawdę mam co robić".
@MuojemuKotu "cośtam-managera"
@ParisPlatynov Nie mam pojęcia, jak dokładnie nazywało się jego stanowisko, ale przyjeżdżał do nas raz na tydzień ze stukrotnie większego miasta, w którym znajdował się tekturowy, reprezentacyjny oddział firmy, i próbował na siłę wdrażać korporacyjne reguły. To było niesamowite - patrzeć, jak kompletny januszex w mieścinie <10k mieszkańców usiłuje za wszelką cenę stać sie korporacją, jednocześnie żałując pieniedzy na śrubokręty, bo przecież "możecie sobie z produkcji pożyczyć"...
@MuojemuKotu pozwolę sobie cytować Twoje niektóre określenia jutro na statusie :3 wdrożył nam gościi jakiś system który zna tylko on sam. Więcej wyjątków niż reguł xD
Zaloguj się aby komentować