Poziom przygotowania młodych ludzi do rozpoczęcia kariery zawodowej jest mizerny. Szkoła i uczelnia nie pomagają

Poziom przygotowania młodych ludzi do rozpoczęcia kariery zawodowej jest mizerny. Szkoła i uczelnia nie pomagają

Bezprawnik
Młodzi ludzie nie czują się przygotowani do wejścia na rynek pracy. Badania potwierdzają to bardzo dobitnie.

O tym, że młodzi ludzie czuja się niepewnie nie tylko po ukończeniu szkoły, ale także na rynku pracy wiemy od dłuższego czasu. Ten niepokojący trend jest także widoczny w wielu badaniach. Niedawno opublikowany raport serwisu Pracuj.pl nie pozostawia żadnych wątpliwości – poziom przygotowania młodzieży do rozpoczęcia kariery zawodowej jest mizerny. Badanie ujawnia także inne, ciekawe szczegóły związane z wchodzeniem młodych ludzi na rynek pracy. [...]

#wiadomoscipolska #praca #szkola #uczelniewyzsze #nauczanie #rynekpracy

Komentarze (19)

mroczny_pies

Mnie to w ogóle rozbrajają teksty w stylu:

O tym, że młodzi ludzie czuja się niepewnie nie tylko po ukończeniu szkoły, ale także na rynku pracy wiemy od dłuższego czasu.

Bo ja w takich momentach mam pytanie, a czemu właściwie Ci mityczni młodzi ludzie mieliby czuć się pewnie? Przecież polskie szkolnictwo nie robi w tym kierunku absolutnie nic xD

W ogóle że poziom szkolnictwa jest tragiczny w kontekście realnego życia też zajebiście pokazuje taki tekst:

Bardzo źle sytuacja wygląda wśród młodych osób w przedziale od 18 do 24 lat. Aż 35 proc. osób z tej grupy wiekowej deklaruje, że nie czuje się wystarczająco pewnie przed wejściem na rynek pracy. 

Tylko 35%?! No przecież pozostałe 65% jest dokładnie tak samo przygotowane (czyli w ogóle), a na dodatek nawet tego nie wiedzą xD


I zanim ktoś mi tu wjedzie i powie że hur dur, bo ja znałem typa, albo że pare procent gdzieś jest może przygotowanych: jeśli nawet nie jest to 100% tylko 80% to nadal jest to tragedia -_-

Mr.Mars

@mroczny_pies Kolejny problem, który nie jest rozwiązany od kilkudziesięciu lat.

cebulion

@mroczny_pies 100% osób kończących publiczną edukacje nie jest i nie będzie przygotowanych do wejścia na rynek pracy

mroczny_pies

@Mr.Mars to jest fenomen który obserwuje od lat. Te same problemy rotują w kółko, za każdym problem jest wielkim odkryciem i jest wielkie rozwiązywanie problemu czyli chuj się dzieje, i cyk wskakuje nowy problem xd

mroczny_pies

@cebulion

100% osób kończących publiczną edukacje nie jest i nie będzie przygotowanych do wejścia na rynek pracy

Ale tylko 35% ma tyle rozumu żeby o tym wiedzieć xd

IronFist

@mroczny_pies Jak oni mają być przygotowani, jeśli istnieje masa techników czy nawet kierunków studiów kształcących w zawodach w których nigdy nie znajdą pracy bo jej po prostu nie ma :v

100mph

@mroczny_pies 35% czuje się niepewnie, a pozostałe 65% ma wygórowane mniemanie o sobie przy jednocześnie niskich kompetencjach

mroczny_pies

@100mph

ma wygórowane mniemanie o sobie przy jednocześnie niskich kompetencjach

Mi to brzmi zupełnie jak brak przygotowania do wejścia w dorosłe życie xD

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Przecież polskie szkolnictwo nie robi w tym kierunku absolutnie nic xD

W ogóle że poziom szkolnictwa jest tragiczny

@mroczny_pies no i to jest właśnie całe clue "Eksperci" po raz kolejny robią okrążenie wokół "młodzieży", jak to jest głupia, nieprzygotowana i w ogóle "hurr za naszych czasów", tylko nawet jak i 100 lat tak będą perorować, to to nic nie zmieni, bo u nas już same podstawy są zjebane. Szkolnictwo dalej tłucze te swoje z każdym rokiem coraz bardziej odklejone od rzeczywistości bezsensy, dalej zapycha program totalnie bezwartościowymi gównami, które tylko marnują czas uczniów i co najgorsze- w ogóle nie zwracają uwagi na to jak się kształtuje rynek. Lata się zmieniają, a za nauczyciela dalej robi jakiś kartofel, który ani nie czuje powołania, ani nie potrafi nauczać, ani nawet go to nie obchodzi. Byle przyjść, odbębnić swoje z kajetu, zadać zadanie, "mój trud skończon". Dupa kryta przez związki zawodowe i świętą kartę nauczyciela i elo. Ba- nawet jakbyś chciał wywalić takiego kiepa, albo uzależnić jego podwyżkę z przykładowo cyklicznymi ankietami zadowolenia, to się nie da, bo zaraz całe środowisko chórem zacznie się drzeć, że to pogwałcenie prawa, zaraz się kurator zesra, zaraz związki zawodowe odstawią swoją standardową szopkę z martyrologią biednego, ciemiężonego nauczyciela i wszystko od razu jest ucinane, a rozanielony pacan z ciasta właśnie poczuł, że nic mu nie mogą zrobić, więc może mieć jeszcze bardziej wyjebane.

JakTamCoTam

100% prawdy. Polskie szkolnictwo zasysa pałę a najlepsze są te technika i zawodówki, które niby dają Ci zawód a są po prostu bezużyteczne. Lepsze byłyby po prostu kursy np na prawo jazdy kategorii C, gotowania czy czegokolwiek tam, ale z normalną szkoła średnia.


O uczelniach lepiej się nie wypowiadać, bo to że 90% z nich nie powinno być publiczne to inna sprawa.

Ragnarokk

@JakTamCoTam

Przecież na tym polegają technika i zawodówki. Myślisz że w technikum gastronomicznym to oglądają Masterchefa na zajęciach?


I tak, zamykajmy uczelnie publiczne, tak by marże prywatnych mogły wystrzelić w kosmos.

Time_Machine

Ja też nie byłem 20 lat temu przygotowany i dałem całkiem dobrze siebie radę. Podstawa to umiejętność przystosowania się do rynku pracy.

100mph

Zacznijmy od tego, że:


  1. technika są deprecjonowane i w większości przypadków młodzież idąca do techników jest poniżej poziomu intelektualnego umożliwiającego przyswoić sobie przekazywaną tam wiedzę - znam to na przykładzie techników elektrycznych, gdzie uczeń technikum nie znał nawet zasady działania wyłącznika różnicowo-prądowego, co jest podstawą w zawodzie bez której kiedyś nawet nie ukończyłby zawodówki;

  2. uczelnie wyższe nie podlegają gradacji przez co rynek pracy zalewają z takimi samymi tytułami osoby o skrajnie różnym poziomie wyedukowania i kompetencji, przez co jednostki wybitne równane są na rynku pracy, na początku swojej kariery, w dół;

  3. absolwenci uczelni wyższych w znacznej mierze oczekują bezpośrednio po studiach, nie posiadając wiedzy praktycznej i doświadczenia, wysokich stanowisk i zarobków, co jest nieuzasadnione ze względu na brak kompetencji.

Szuuz_Ekleer

@100mph

Jako uczeń takiego technikum stosunkowo niedawno i po przebyciu trochę lat w zawodzie, to przede wszystkim uważam, że program jest przestarzały tak jak znamy to z wielu innych obszarów i brakuje kogoś, kto by to zreformował. Uczyliśmy się na blachę zasady działania (za każdym razem najważniejsze na świecie z kartkówką z co najmniej dwóch przedmiotów co tydzień, co powodowało wśród chłopaków efekt ZZZ) pewnych elementów, których zastosowania ani choćby wyglądu na żywo nie znaliśmy. Co najlepsze i gdy ktoś pamiętał definicję, a przepytujący np. podczas praktyk podał pierwszy wyraz i resztę dopełniałeś sam, to nie byliśmy w stanie tego przełożyć przez skojarzenie do czegoś na żywo bez kontekstu albo z inaczej postawionym pytaniem niż w szkole. To może też kwestia zmian generacyjnych i sposobu myślenia obecnej młodzieży, nie powiem że nie. Film z youtuba z objaśnieniem nauczyciela był bardziej wyjaśniający niż same słowa. Aczkolwiek przez urzędnicze podejście "moje jest najważniejsze" nie wiedzieliśmy na co mamy stawiać szczególnie uwagę i w jaki sposób zdobywana przez nas wiedza ma budować taką piramidę wejścia w temat oraz było ciężej zauważyć jak dopełniają się wzajemnie przedmioty. Z nas wszystkich tylko jeden chłop wiedział gdzie pójdzie po szkole (chciał iść w ślady ojca), a temat "elektryka" jest szeroki jak rzeka, więc z powodów praktycznych tylko lizaliśmy po trochu poszczególne tematy i nie zatrzymywaliśmy się.


Uczył nas pan, który jest legendą w regionie, bo wychował kilka pokoleń młodzieży, ale on nie był praktykiem przez te wszystkie lata i w pewnym momencie lekcji odlatywał myślami, że sam miał problem wyjaśnić pewne zagadnienia, nie znał współczesnych rozwiązań i już nie mówiąc o słuchaniu wielokrotnie o kosmitach na niewidocznej stronie księżyca. Nie przypominam sobie takiego mącenia treści z podręczników z dywagacjami nauczyciela na żadnej innej lekcji, a to były bardzo ważne zajęcia.


Co do punktu pierwszego też niestety muszę się zgodzić. W ostatnim roku zostali rozgarnięci goście, ale nasza grupa uszczupliła się z 25 w 1 klasie do zaledwie 10 w czwartej. xD Niestety dla osób widzących się w przyszłości na wyższej uczelni napisanie dobrze matury jest ważniejsze niż egzamin zawodowy żeby mieć jakiś wybór, a rzadko w technikach poziom nauczania przedmiotów ogólnych jest wyższy niż w liceach.


Poniekąd z dzisiejszej perspektywy żałuję, że nie miałem takiego ChatGPT, który mógłby pomóc mi wtedy bardziej ułożyć zdobytą wiedzę i odnaleźć się w tym pomieszaniu starego z nowym.

100mph

@Szuuz_Ekleer Nie wiem w czym jest problem ale w technikach nauczyciele staraja sie uczyc bardziej akademicko niz na uczelniach. W technikum mialem czesc materialu na wyzszym poziomie niz na studiach. Na internecie ciezko bylo cokolwiek doczytac w moich czasach bo jedyne merytoryczne forum to elektroda, a tam wiadomo, jak sie nie zadawalo pytania jak doktor habilitowany to nikt nie raczyl wejsc w dyskusje. Z 32 skonczylo nas 18. Na studiach ze 120 osob skonczylo magisterke w terminie 36 xD

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Szuuz_Ekleer egzamin zawodowy, chciałoby się zanucić ♪o panie, to ty na mnie spojrzałeś♫. Egzamin na technika informatyka. Na starych rzępach, które ledwo co potrafiły uciągnąć Borland C++ Builder 6 i CSa 1.6 xD Rzępy, które co rano zajmowały prawie cały blok lekcyjny, żeby je uruchomić, bo błędami jebały jakby im za to płacili- słynny błąd parzystości RAMu pamiętam do dziś. I na tym mieliśmy "egzaminy". Zainstalowanie drukarki, zainstalowanie avasta, dociągnięcie bazy wirusów z dołączonej płyty i jakieś gówna w systemie. Coś, co dzieciak w podstawówce opędzi zastanawiając się co w tym takiego trudnego. A i tak przez te rzępy na 16 osób w sali komputerowej 4 albo 5, już teraz dokładnie nie pamiętam nie mogły go dokończyć. Bo się komputery po prostu w pewnym momencie wyłączyły i już nie wstały. Co zrobiła komisja po zgłoszeniu tego faktu? "Dziękujemy za egzamin, zapraszamy na poprawkę w sierpniu". No i 2 kumpli zaczęło się z nimi dość ostro żreć, że zapraszać to sobie mogą wiadomo kogo wiadomo gdzie jak chcą, ale jak szkoła organizuje państwowy egzamin, to ich zasranym obowiązkiem jest dostarczyć sprawny sprzęt i albo go dostają i zaczynają od nowa, albo będą mieć na dupie kuratorium, bo tego tak nie zostawią. Tak, taka miła wojenka w środku egzaminu gdzie reszta dalej modliła się, żeby i im komputer się nie wyłączył i robiła zadanie i screeny najszybciej jak się dało. Szkoda gadać.

tom-hetman

Nie chcą pracować za najniższą krajową od rana do wieczorna - dlatego są złymi pracownikami

Felidiusz

@Mr.Mars Nie wiem, jak to jest teraz, edukację zakończyłem jakieś 15 lat temu, wtedy na pewno szkoła nie robiła praktycznie nic, żeby przygotować cię do radzenia sobie na rynku pracy. W ogólniaku mieliśmy jedną godzinę (czyli tak naprawdę 45 minut) przez 4 lata, na której nauczyciel wyjaśniał nam pisanie CV i chyba wszyscy traktowali to jak ciekawostkę, a nie przydatną umiejętność. W planie zajęć żadnego przedmiotu nie znalazł się czas na tak podstawowe zagadnienia jak: jak się zachowywać na rozmowie wstępnej, jak odpowiadać na pytania, jak zrobić dobre wrażenie, w co się ubrać etc. Jeśli już czegoś się dowiedzieliśmy, to od co lepszych nauczycieli z powołaniem, którzy właśnie NIE realizowali programu, żeby dawać nam życiowe rady.

Studiowałem filologię polską. Dopiero na czwartym roku wybierałeś sobie specjalizację, czyli tak naprawdę tylko rok miałeś jakiekolwiek zajęcia profilowane pod twój zawód, bo na piątym to właściwie już tylko siedzisz nad pracą magisterską. Jeszcze specjalizacja dziennikarska i nauczycielska miały jakieś logiczne przedmioty i praktyki, ale ja poszedłem na komunikację społeczną (głupi wybór, wiem), co okazało się specjalizacją o wszystkim i o niczym i tytuł magistra niewiele mi dał. Ciężko było znaleźć pracę jako redaktor medialny czy coś w tym stylu w okolicach 2010 roku w Bydgoszczy, social media jeszcze wtedy raczkowały jako medium promocyjne, skończyłem w Saturnie sprzedając telewizory

Najbardziej ambitną dziewczynę na naszym roku, która kończyła z praktycznie samymi piątkami i która chwaliła się, że oferty pracy dostawała niby jeszcze przed obroną pracy, spotkałem kiedyś na kasie w EMPIKU. Tak zajebiście studia ją przygotowały do polskiego rynku pracy, że skanowała książki i pakowała je do reklamówek.

VonTrupka

Co się młodziany będą męczyć z szukaniem roboty i całowaniem wszystkich w dupę żeby zarobić hojnie najniższą krajową. Po to wkuwali angielski, hiszpański, czy niemiecki przez 4-5 lat żeby coś tam wydukać. Więc pakują mandżur i jadą do Hansa ścinać szparagi czy do Braama kopać cebulki.

Szukanie roboty w tym kraju to jest kabaret, a dla młokosów po szkole średniej to wręcz trudniejszy czelendż niż matura.

Zaloguj się aby komentować