Postapokaliptyczny biwak
hejto.plUrbex nie śpi...
#urbex #ciekawostki #tworzczoscwlasna #fotografia
Zupełnie spontanicznie, po tygodniowej ostrej tyrce w robo, dołączyłem do dwóch ziomków którzy zachęcili mnie fotami, które wysłali, z dopiskiem: "Pacz chopie, śpimy wśród ruin"
No dobra... Dłużej mnie nie trzeba było przekonywać. Zabieram aparat, minimalistyczny sprzęt biwakowy i ruszam.
Na miejscu okazało się, że to teren "Starej Żwirowni", jak to lokalsi nazywali. Kompleks kilku budynków, rozrzuconych na niewielkim terenie, nad urokliwym jeziorem. Niewiele znalazłem w sieci, o tym obiekcie, oprócz tego, że rzeczywiście był żwirownią i został zamknięty w 1990r. Od tego momentu nikt go nie chce.
Jak przystało na ponad 30letni opuszczeks, to ruiny, ale widać, że w środku odbywają się różne eventy. Od spędów "Air Soft Gay", kończąc na przygodnym spółkowaniu, bo oprócz niepoliczalnych ilości kulek 6mm, znalazły się tam nawet damskie majtki, które pewnie jakaś niewiasta zapomniała. Smyczka może nawet sugerować namiastkę nieudolnych prób bdsm'ów ¯\_(ツ)_/¯
Jest nawet prowizoryczna rampa dla miejscowych skejtów, zapewne sklecona przez nich samych, choć bardzo dawno temu, jednak widać napracowanko. Jak przystało na prawilną miejscówkę skejtoskou, na wyposażeniu, jest nawet wiadro #420 (° ͜ʖ °)
Z racji umiejscowienia kompleksu nad jeziorem, spory ruch. Najwięcej jest fanatyków wędkarstwa, ale i miejscowa młodzież lubi sobie posiedzieć na dachu, największego budynku i porobić sobie foty na społecznościówki.
Kręcą się też co chwile ciężarówki, bo niedaleko istnieje działająca żwirownia.
W środku oczywiście nic nie ma, oprócz wspomnianych majt i tony kulek ASG, ale znalazł się jeden mały artefakt, w postaci panelu od jakiegoś urządzenia. Resztę wypełnia gruz i miejscami, nawet ciekawe wrzuty graffiti.
Przez te wrzuty, było tam całkiem kolorowo. Kontrast surowego betonu pomieszany z graffiti dawał fajne pole do kadrów. Zwłaszcza, że wszędzie był swobodny dostęp, a tabliczki informujące o monitoringu, to jakaś farsa. Absolutnie nikt tego nie pilnuje i ludzie wchodzą jak do siebie.
Miło było jednak spędzić noc w takim otoczeniu, bo po zmierzchu, "turyści" opuścili opuszczone i można było w spokoju, rozkoszować się klimatem. W nocy budynki tworzyły creepy klimat.
Oczywiście większość czasu na biwaku, spędziliśmy jedząc i pijąc. A na drugi dzień jeszcze fota klasowa, w składzie: Ja, Ziomek i Ziomek, no i powrót do domu.
Następne miejscówki czekają, które znowu okażą się spontanem.
Stay Tuned (° ͜ʖ °)
#urbex #ciekawostki #tworzczoscwlasna #fotografia
Zupełnie spontanicznie, po tygodniowej ostrej tyrce w robo, dołączyłem do dwóch ziomków którzy zachęcili mnie fotami, które wysłali, z dopiskiem: "Pacz chopie, śpimy wśród ruin"
No dobra... Dłużej mnie nie trzeba było przekonywać. Zabieram aparat, minimalistyczny sprzęt biwakowy i ruszam.
Na miejscu okazało się, że to teren "Starej Żwirowni", jak to lokalsi nazywali. Kompleks kilku budynków, rozrzuconych na niewielkim terenie, nad urokliwym jeziorem. Niewiele znalazłem w sieci, o tym obiekcie, oprócz tego, że rzeczywiście był żwirownią i został zamknięty w 1990r. Od tego momentu nikt go nie chce.
Jak przystało na ponad 30letni opuszczeks, to ruiny, ale widać, że w środku odbywają się różne eventy. Od spędów "Air Soft Gay", kończąc na przygodnym spółkowaniu, bo oprócz niepoliczalnych ilości kulek 6mm, znalazły się tam nawet damskie majtki, które pewnie jakaś niewiasta zapomniała. Smyczka może nawet sugerować namiastkę nieudolnych prób bdsm'ów ¯\_(ツ)_/¯
Jest nawet prowizoryczna rampa dla miejscowych skejtów, zapewne sklecona przez nich samych, choć bardzo dawno temu, jednak widać napracowanko. Jak przystało na prawilną miejscówkę skejtoskou, na wyposażeniu, jest nawet wiadro #420 (° ͜ʖ °)
Z racji umiejscowienia kompleksu nad jeziorem, spory ruch. Najwięcej jest fanatyków wędkarstwa, ale i miejscowa młodzież lubi sobie posiedzieć na dachu, największego budynku i porobić sobie foty na społecznościówki.
Kręcą się też co chwile ciężarówki, bo niedaleko istnieje działająca żwirownia.
W środku oczywiście nic nie ma, oprócz wspomnianych majt i tony kulek ASG, ale znalazł się jeden mały artefakt, w postaci panelu od jakiegoś urządzenia. Resztę wypełnia gruz i miejscami, nawet ciekawe wrzuty graffiti.
Przez te wrzuty, było tam całkiem kolorowo. Kontrast surowego betonu pomieszany z graffiti dawał fajne pole do kadrów. Zwłaszcza, że wszędzie był swobodny dostęp, a tabliczki informujące o monitoringu, to jakaś farsa. Absolutnie nikt tego nie pilnuje i ludzie wchodzą jak do siebie.
Miło było jednak spędzić noc w takim otoczeniu, bo po zmierzchu, "turyści" opuścili opuszczone i można było w spokoju, rozkoszować się klimatem. W nocy budynki tworzyły creepy klimat.
Oczywiście większość czasu na biwaku, spędziliśmy jedząc i pijąc. A na drugi dzień jeszcze fota klasowa, w składzie: Ja, Ziomek i Ziomek, no i powrót do domu.
Następne miejscówki czekają, które znowu okażą się spontanem.
Stay Tuned (° ͜ʖ °)