Pierwszy raz w życiu brałem udział w wyborach jako mąż zaufania. Może i ekonomicznie nie wyszedłem na tym dobrze, a mój organizm długo odchorowywał 28 godzin bez snu, ale CIESZĘ SIĘ, że brałem udział w niedzielnych wyborach. Oby w końcu wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku.
Komentarz usunięty przez moderatora
@Pindorek: jakiego? dłuższego czy krótszego od dotychczasowego?
@BapitanKomba 28 godzin? To na nogach wtedy musisz być od początku głosowania aż do zakończenia liczenia kart? Nigdy nie byłem, w przyszłości chciałbym zostać.
@KierownikW10 ja byłem ~12 lat temu. Komisja podzieliła się na dwie zmiany. Robiłem od ~6:45 do ~14:00, a potem wróciłem tuż przed 21:00 i robiliśmy już pełnym składem liczenie do ~04:00.
@KierownikW10 mąż zaufania miał być minimum 5 godzin podczas głosowania (ewidencjonował to przewodniczący komisji) oraz od zamknięcia lokalu do podpisania protokołu . U nas od 21:00 do 6:30. Przy czym jeden sobie zle obliczył i wyszly mu 4 godziny o czym dowiedział się rano gdy chciał podbić zaswiadczenie. Utratę diety przyjął z godnoscią.
@KierownikW10 Przyszedłem krótko po otwarciu komisji. Teoretycznie nie musiałem być tak długo, byle wyrobić pięć godzin podczas głosowania i być obecnym na liczeniu głosów po 21, ale zrobiłem inaczej.
Zaloguj się aby komentować