Podsumowanie 1/8 finału #euro2024
Austria-Turcja 1:2
Ojczyzna niespełnionego akwarelisty przed tym spotkaniem z uwagi na wygranie swojej grupy i spuszczenie łomotu 6:1 potomkom Imperium Osmańskiego było typowane na czarnego konia turnieju. Jak ten koń wygląda bez polskiego husarza widać na załączonym obrazku.
Rumunia-Holandia 0:3
Kolejny niespodziewany zwycięzca grupy tym razem nie był wymieniany jako faworyt i musiał uznać wyższość przebudzonej „Mechanicznej Pomarańczy”, która o włos nie pożegnała się z turniejem zaliczając falstart w starciu z „Orłami” polskiego Guardioli.
Portugalia-Słowenia 0:0 k. 3-0
Większe emocje niż samo spotkanie wzbudziły łzy leciwego CR7, który zmarnował karnego w końcówce dogrywki i nadal jest bez bramki w swoim szóstym czempionacie „Starego Kontynentu”, a na domiar złego show skradł mu portugalski golkiper, który pewnie wybronił wszystkie 3 „jedenastki”. Natomiast Słoweńców można uznać za moralnych zwycięzców – żegnają się z turniejem niepokonani (4 remisy).
Francja-Belgia 1:0
Jak ktoś trafnie zauważył są takie mecze, w których formuła Euro powinna zostać zamieniona formułę Eurowizji – zamiast wyniku spotkania dwóch słabych zespołów widzowie sami wybieraliby inny zespół zasługujący na dalszą grę. A tak trzeba jakoś przełknąć, że dzięki dwóm samobójom i karniaczkowi w ćwierćfinale zagrają wicemistrzowie świata z żółwiem z klapkami na oczach.
Hiszpania-Gruzja 4:1
Pomimo tego, że gruziński kopciuszek na turniej dostał nie tyle kuchennymi drzwiami, co przez piwnicę, ale mimo to zdołał postraszyć typowanych do tytułu młodych gniewnych z Półwyspu Iberyjskiego, którzy jako jedyny faworyt – jak na razie – nie zawiedli.
Anglia-Słowacja 2:1
Słowakom do sprawienia sensacji zabrakło kilkudziesięciu sekund, ale Bellingham w doliczonym czasie zaszczepił efektowną przewrotką niemrawym Synom Albion madryckie DNA wygrywu, co w dogrywce wykorzystał Kane – jednak z talizmanem obciążonym żydowską klątwą przegrywu jest niemal pewne, że ostatecznie i tak znów wrócą do domu, nie z pucharem, a penisem w buzi.
Niemcy-Dania 2:0
Gospodarze prezentują się na turnieju nadzwyczaj dobrze (mając w pamięci chociażby to, że rok temu przegrywali nawet z gruzem Santosa). W przeciągu minuty anulowany gol Duńczyków po mikrospalonym, ręka w polu karnym nabita przez niefortunnego strzelca i trafienie z karniaczka. Takiej bajki nie powstydziłby się sam Christian Andersen. Miejmy, że gdy okoliczności będą mniej sprzyjające dla gospodarzy arbiter będzie równie skrupulatny.
Szwajcaria-Włochy 2:0
Klątwa mistrzów – broniący tytułu Makaroniarze, podobnie jak na poprzednich imprezach Portugalczycy i Francuzi pożegnali się z turniejem na początku fazy pucharowej (co ciekawe „Trójkolorowych” wyeliminowali również Szwajcarzy). W każdym razie nikt po nich płakać nie będzie, bo nawet fani włoskiej piłki byli zdegustowani ich grą.
#pilkanozna #mecz
Austria-Turcja 1:2
Ojczyzna niespełnionego akwarelisty przed tym spotkaniem z uwagi na wygranie swojej grupy i spuszczenie łomotu 6:1 potomkom Imperium Osmańskiego było typowane na czarnego konia turnieju. Jak ten koń wygląda bez polskiego husarza widać na załączonym obrazku.
Rumunia-Holandia 0:3
Kolejny niespodziewany zwycięzca grupy tym razem nie był wymieniany jako faworyt i musiał uznać wyższość przebudzonej „Mechanicznej Pomarańczy”, która o włos nie pożegnała się z turniejem zaliczając falstart w starciu z „Orłami” polskiego Guardioli.
Portugalia-Słowenia 0:0 k. 3-0
Większe emocje niż samo spotkanie wzbudziły łzy leciwego CR7, który zmarnował karnego w końcówce dogrywki i nadal jest bez bramki w swoim szóstym czempionacie „Starego Kontynentu”, a na domiar złego show skradł mu portugalski golkiper, który pewnie wybronił wszystkie 3 „jedenastki”. Natomiast Słoweńców można uznać za moralnych zwycięzców – żegnają się z turniejem niepokonani (4 remisy).
Francja-Belgia 1:0
Jak ktoś trafnie zauważył są takie mecze, w których formuła Euro powinna zostać zamieniona formułę Eurowizji – zamiast wyniku spotkania dwóch słabych zespołów widzowie sami wybieraliby inny zespół zasługujący na dalszą grę. A tak trzeba jakoś przełknąć, że dzięki dwóm samobójom i karniaczkowi w ćwierćfinale zagrają wicemistrzowie świata z żółwiem z klapkami na oczach.
Hiszpania-Gruzja 4:1
Pomimo tego, że gruziński kopciuszek na turniej dostał nie tyle kuchennymi drzwiami, co przez piwnicę, ale mimo to zdołał postraszyć typowanych do tytułu młodych gniewnych z Półwyspu Iberyjskiego, którzy jako jedyny faworyt – jak na razie – nie zawiedli.
Anglia-Słowacja 2:1
Słowakom do sprawienia sensacji zabrakło kilkudziesięciu sekund, ale Bellingham w doliczonym czasie zaszczepił efektowną przewrotką niemrawym Synom Albion madryckie DNA wygrywu, co w dogrywce wykorzystał Kane – jednak z talizmanem obciążonym żydowską klątwą przegrywu jest niemal pewne, że ostatecznie i tak znów wrócą do domu, nie z pucharem, a penisem w buzi.
Niemcy-Dania 2:0
Gospodarze prezentują się na turnieju nadzwyczaj dobrze (mając w pamięci chociażby to, że rok temu przegrywali nawet z gruzem Santosa). W przeciągu minuty anulowany gol Duńczyków po mikrospalonym, ręka w polu karnym nabita przez niefortunnego strzelca i trafienie z karniaczka. Takiej bajki nie powstydziłby się sam Christian Andersen. Miejmy, że gdy okoliczności będą mniej sprzyjające dla gospodarzy arbiter będzie równie skrupulatny.
Szwajcaria-Włochy 2:0
Klątwa mistrzów – broniący tytułu Makaroniarze, podobnie jak na poprzednich imprezach Portugalczycy i Francuzi pożegnali się z turniejem na początku fazy pucharowej (co ciekawe „Trójkolorowych” wyeliminowali również Szwajcarzy). W każdym razie nikt po nich płakać nie będzie, bo nawet fani włoskiej piłki byli zdegustowani ich grą.
#pilkanozna #mecz
Holandia w koncu cos pokazala ofensywnie, ten Xavi Simons kot kazdy kontakt z pilka cos przynosil. Costa to chyba historyczny wyczyn, stary nie jestem jeszcze az tak ale za zywota mojego nie pamietam zeby ktos obronil 3 karne.
Zaloguj się aby komentować