Po wielu latach zajmowania się fotografią i filmem dotarłem do takiego wniosku:
Jedyną sytuacją w której fotograf lub filmowiec może podpisać się pod swoim dziełem z czystym sumieniem jako jedyny autor, to moment w którym samodzielnie stworzy autoportret. Wszystko inne jest współpracą.

Myślę, że to kontrowersyjna teza z którą nie łatwo się zgodzić, bo degraduje nas fotografów na drabinie twórców, ale czy jest inaczej? Pisarz może samotnie napisać książkę o dowolnej treści, ale czy fotograf może samotnie zrobić zdjęcie o dowolnej treści? Pisarz może wszystko zaczerpnąć z głowy, my natomiast zawsze potrzebujemy scenografii świata.

Taka myśl na piątek rano.

#fotografia #tworczoscwlasna #filozofia
11ca771a-4d4e-4c27-8411-c341df2dc8b8
sierzant_armii_12_malp

@FocusToInfinity A czy samodzielnie skonstruowałeś aparat fotograficzny? A oprogramowanie do obróbki to kto napisał? Kto wymyślił chociażby algorytm demozaikowania?

entropy_

@sierzant_armii_12_malp współpraca z nikonem i adobe przy autoportrecie xDDD

Jedyna możliwość aby to samodzielnie zrobić to namalować węglem drzewnym xDDDD

sierzant_armii_12_malp

@entropy_ Samodzielnie wypalonym, na samodzielnie zrobionym papierze, z własnoręcznie zebranej czciny.

entropy_

@sierzant_armii_12_malp pytanie, czy jak pojadę na zbiór czciny autobusem to czy kierowcę dopisać jako współautora? W końcu mi pomagał xD

sierzant_armii_12_malp

@entropy_ Nie, bo nie dołożył do tego żadnej działalności twórczej. Ale ci, co zaprojektowali autobus, jak najbardziej się łapią


[edit] No dobra, z węglem i trzciną to przesadziłem.

ramen

@FocusToInfinity Prawda, ale...... z drugiej strony - ja z branży muzycznej - czyż muzyk komponujący np. na fortepianie nie korzysta z.... fortepianu? Nie stworzył go przecież - jest jego narzędziem, a nie celem samym w sobie. Muzyk komponuje na fortepian tak dobrze jak tylko potrafi, aby melodia zabrzmiała na fortepianie najlepiej jak się da dla fortepianu.

Czy to się nie przekłada na fotografię? Jeśli celem jest fotografia (utwór),, to model jest tylko nośnikiem - fortepianem. Czyż nie?


btw.... dopaliłbym jeszcze maleńką kontrę po prawej stronie, tka, żeby podrysować światłem ucho i sweter

KierownikW10

@FocusToInfinity nie zgadzam się.

Jedyną sytuacją w której fotograf lub filmowiec może podpisać się pod swoim dziełem z czystym sumieniem jako jedyny autor, to moment w którym samodzielnie stworzy autoportret. Wszystko inne jest współpracą.

A dajmy na to zdjęcie krajobrazu?

Pisarz może samotnie napisać książkę o dowolnej treści

Otóż często nie może. Często jest to albo współpraca, albo bazowanie na innych dziełach. Każda lub prawie każda książka ma swoje źródła w innych dziełach literackich lub dziełach kultury.

FocusToInfinity

Cieszę się, że dyskusja rozgorzała

Może wyjaśnię bardziej co mam na myśli @sierzant_armii_12_malp @entropy_ @ramen @KierownikW10


Nie chodzi mi o to jakich narzędzi używasz i o ich pochodzenie.

Pisarz jest autorem swojej powieści pomimo tego, że przecież nie wystrugał ołówka i nie stworzył papieru. Chodzi o to, że jego powieść jest w 100% jego, a przynajmniej może być. To jego myśl, jego realizacja, jego uczucia, jego słowa, jego wyimaginowana historia.

Fotograf natomiast zawsze potrzebuje kogoś lub czegoś z zewnątrz aby pokazać to, co chce pokazać. Potrzebuje modela i jego emocji, ulicy i jej wydarzeń, krajobrazu i spektaklu natury. To nie są jego emocje, wydarzenia i spektakl.

Co o tym myślicie?

Konto_serwisowe

@FocusToInfinity Biograf to też pisarz, i tak jak jak fotograf opisuje swój wycinek rzeczywistości...

Klamra

@FocusToInfinity co z tego, że fotograf, korzysta z ulicy, lub modela. To dla miego takie samo narzędzie, jak lightroom, albo aparat. Reżyser filmu korzysta z armii ludzi i narzędzi, ale to jego wizja, która narodziła się w głowie. Czy to interpretacja scenariusza, czy całości, kiedy sam sobie napisał scenariusz, to jego własność intelekteulana. Jego historia, jego emocje. Tak samo jest z fotografem. Jeśli masz takie podejście, jak opisałeś na początku, to jesteś rzemieślnikiem, a nie artystą. Ale tak jest w każdej sferze sztuki. Obojętne, czy to jest muzyk, czy malarz, czy fotorgaf, czy filmowiec, są artyści, z autorskimi dziełami i są rzemieślnicy, którzy dobrze lub źle wykonują swoją robotę. Zresztą, artyści, też mogą być słabi, ale artyzm ma tą przewagę nad rzemiosłem, że jest tam miejsce na interpetacje. Generalnie to smutny jest Twój wpis, pod kątem zawodu kreatywnego, skoro tak myślisz.

FocusToInfinity

@Klamra Mam wrażenie, że nie rozumiemy się nawzajem.

Twoje odniesienie do filmu jest moim zdaniem bardzo trafne i tam jest sens tego co próbuje powiedzieć. Reżyser nie miałby w swoim dorobku żadnego filmu gdyby nie zespół. Dlatego właśnie w pierwszych minutach filmu dowiadujemy się kto jest producentem, reżyserem, reżyserem obrazu, kompozytorem muzyki i głównym aktorem. A na końcu filmu dostajemy 10 minutową rolkę gdzie wymieniony jest nawet człowiek od cateringu.


W fotografii natomiast mam wrażenie, że panuje powszechne przekonanie, że to fotograf jest "tym najważniejszym twórcą", a nawet jedynym, podczas gdy to niemal zawsze praca zespołowa. Jedyny moment w którym fotograf zrobił coś sam to autoportret i tylko tyle staram się powiedzieć. W każdym innym wypadku zdjęcia to efekt współpracy, tak jak filmy są efektem współpracy.


A dlaczego uważam, że to ważne aby to dostrzec? Jako widzowie kina rozumiemy, że niektóre filmy wznoszą się na wyżyny z uwagi na fenomenalną muzyką lub obsadę i to te elementy mają ogromną wagę. Dostrzegamy to i doceniamy, reżyser potrafi zejść na drugi plan.

Świetnym przykładem jest seria Harrego Pottera podczas której mamy do czynienia z czterema różnymi reżyserami i każdy z nich stanął na wysokości zadania. Jak myślisz co by się stało z serią gdybyśmy cztery razy wymienili głównych aktorów?


A jak często w fotografii rozumiemy, że waga zdjęcia leży w modelu, scenografii, świetle, a nie w fotografie? Mam wrażenie, że powszechnie fotografowie są przekonani o tym, że stanowią jedyny i najważniejszy punkt, podczas gdy rzeczywistość może być zupełnie inna. Ale nie dojdziemy do tego wniosku, jeśli będziemy przekonani, że to człowiek z aparatem jest tym najważniejszym. Otóż nie jest. Współpraca jest kluczem.

Klamra

@FocusToInfinity nie widzę niz złego w pracy zespołowej fotografa. To koniec końców i tak jego dzieło, bo to on decyduje jak wykadruje scenę, jakiego modela wybierze, lub scenerię. W końcu to on wybiera, obiektyw, naświetla film, lub cyfrową matrycę. A co najważniejsze, patrzy na kadr, nie tylko okiem, ale i przez swój własny pryzmat, doświadczenia życiowe, empatie i poczucie estetyki. To jest jego własne. Im bardziej jest w tym indywidualny, tym większym jest artystą. To jego dzieło. Tak samo jak dzieło reżysera. Dlatego tak, ja twierdzę, że fotoraf jest najważniejszym twórcą, nawet w pracy zespołowej, bo to on wymyślił dane zdjęcie. Jeśli jest inaczej, fotograf nie jest artystą, tylko rzemieślnikiem.

FocusToInfinity

@Klamra Na szczęście w tym zakresie możemy bez konsekwencji się ze sobą nie zgadzać.

ciszej

@FocusToInfinity

Jedyną sytuacją w której fotograf lub filmowiec może podpisać się pod swoim dziełem z czystym sumieniem jako jedyny autor, to moment w którym samodzielnie stworzy autoportret. Wszystko inne jest współpracą.

No technicznie jeszcze fotografia pośmiertna mogłaby się załapać. Albo fotografia martwej natury, rekwizytów czy jak wcześniej było wspomniane - krajobrazu.

fitter22

@FocusToInfinity Rozumiem, ze definiujesz to jako - robiac portrety, krajobrazy, architekture uwieczniasz czyjes dzielo. Tylko autoportret jest w 100% Twoim wytworem.


Tbh jako osoba "bawiaca" sie w fotografie widze to troche inaczej. Uwieczniam chwile, jestem jej autorem. Czasem wracam do mojej pierwszej ever kliszy. Kupilem na olx smiene za grosze i chcialem sprawdzic czy to w ogole dziala. Wlozylem najtanszy film i pstrykalem, nie rozumiejac nawet do konca o co z tym chodzi. Co dostalem? 1/4 odbitek biala lub czarna, reszta srednia albo beznadziejna. Ale tez kilka zdjec psiaka rodzicow, ktory zdechl z rok pozniej, zdjecia czeresni obok domu, ktore zbieralem. Smak lata z czasow studenckich. Lubie ta klisze, nawet wiedzac, ze jest absolutnie do dupy xD

Albo np, wkladajac nowy film do aparatu robie dwa strzaly byle gdzie, bo to i tak sie zmarnuja. Czasem jedna odbitka zostaje, i tak mam losowe zdjecia z pokojow i mieszkan w ktorych kiedys zylem. Przypominam sobie jak fajnie, albo jak chujowo wtedy bylo.


Pstrykajac fotke lapiesz czas terazniejszy. Dajesz sobie, albo innym cos czego juz nie ma. Jestes autorem tej chwili, a poprzez osobista technike i skille, budujesz wlasna narracje. Bez fotografa ten moment zniknie i juz nie wroci. Tak to widze

Zaloguj się aby komentować