@Chunx a nie, to dopiero za jakieś 2 tygodnie

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Za moich czasów luzy zaczynały się już po radzie pedagogicznej, gdzieś tak na początku czerwca.

@sierzant_armii_12_malp co do zasady to u mnie niby też, ale co roku, od podstawówki do końca szkoły średniej, na każdym roku, trafił się co najmniej jeden taki nadgorliwiec "z misją" i do samego końca tłukł te swoje święte procedury. Chuj w to, że z klasy były może 3-4 osoby, nie, zawsze było sprawdzanie obecności, jakieś zadania i tłuczenie do ostatniej możliwej minuty przed zamknięciem roku i wystawieniem ocen, a wiadomo- rada radą, ale to się ciągnie, bo jeszcze ktoś ma ogon, jeszcze ktoś poprawia, jeszcze coś i niby już wiadomo, ale dalej nie masz tego formalnie na papierze. I w momencie, jak już umówmy się- "nikogo nie ma", typ se robi kartkówkę z jakiegoś chujstwa z początku roku i sprawdza obecność tylko po to, żeby ujebać ocenę z przedmiotu i zachowania. Z czystej złośliwości, innej opcji nie ma. I to zawsze był 1, max 2 takich niespełnionych ssmanów, reszta nauczycieli tak jak piszesz- oznajmiali gdzieś w maju kiedy będzie ostatnia lekcja gdzieś na początku czerwca, wtedy dostawałeś informację jaką będziesz miał ocenę i jak tylko ci to pasowało, nie byłeś na granicy między ocenami, nie chciałeś nic poprawiać, wyciągać, ani wychodzić z zagrożenia- bajabongo, widzimy się we wrześniu, no chyba, że chcesz przychodzić, ale nie ma po co. Normalne, zdroworozsądkowe podejście. Ale zawsze się trafił w tym wszystkim taki typowy owsik, który dla zasady przeżere się przez całą kupę gówna, tylko po to, żeby cię użreć na sam koniec w dupę.