Komentarze (2)

R8Ozd25vIENpxJkgdG8gb2JjaG9kemk

Czekam aż w końcu wystawią na sprzedaż melinę na Urzędniczej

ewa-szy

Mieszkałam, nawet całkiem długo w należącym do pkp budynku. Tak zwane mieszkania zakładowe, które pozostały im po prl. Nie robili w nich nic, ale to absolutnie i zupełnie nic przez kilkadziesiąt lat. Dachy, elewacje, ogrzewanie, docieplanie, klatki schodowe.. można było zgłaszać do administracji, ile się chciało, mieli to głęboko.


Jeden, jedyny raz zdarzyło się, że musieli coś zrobić. Wezwałam pogotowie gazowe, bo capiło nieprzytomnie. Gość po odcięciu na liczniku i poobmiataniu rur przed nim, kazała dzwonić do kolei, posłuchał przez minutę wymiany zdań, wyrwał mi słuchawkę z ręki i zaczął bluzgać. Obiecał im przetrzepanie wszystkich budynków w mieście, wizytę prokuratora u tego idioty, który im coroczne przeglądy podbijał i inne kary piekielne.

Do wymiany były nie tylko piony, musieli wymienić także rurę doprowadzającą gaz do budynku. Od tamtego roku dopiero zaczęły się coroczne przeglądy kominiarskie.


Tych mieszkań nie dawało się kupić ani odziedziczyć. Były przyznawane za pracę na kolei, tylko pracującym i emerytom. Kolej odmawiała meldunku nawet dzieciom. Ludzie to remontowali, robili łazienki, ogrzewanie, wymieniali przegniłe rury kanalizacyjne a w zamian kolej podnosiła opłaty czynszowe, bo masz lepszy standard niz wcześniej. W sumie, stawali na głowie, żeby nikomu się nie opłacało wkładać w te mieszkania. Jak kogoś eksmitowali - nigdy nie rozkminiłam, według jakiego klucza te eksmisje szły - pustostany stały latami bez wizyty choćby jednego technika czy sprzątaczki, żeby choć przewietrzyła lokal. Grzyb i syf to norma tam.

Zaloguj się aby komentować