I bardzo dobrze- UE nigdy nie powinna rozpocząć tej patologii z wynoszeniem wszystkiego do jakiś właśnie Chin w pogoni za udawaną "perfekcją" i "nieszkodzeniem planecie"- swoja produkcja, niezależnie w jakiej gałęzi to niezależność w danym sektorze i możliwość kształtowania rynku. A jak się puchatek tak sra o cła na te swoje chińskie śmietniki na kółkach, że chce odpalać argument mięsa, to może niech zacznie od tego co i w jakich warunkach jest sprzedawane u nich na ulicznych kramach. W 30-stopniowych upałach z pominięciem wszelkich zasad BHP. A potem wróci do dumania przy akompaniamencie kiwających głów ze swojego politbiura, czy chce robić to cło na importowane mięso, bo my sobie bez nich poradzimy- po prostu będziemy produkować go mniej i dalej będziemy je mieć, albo eksportować do Ameryk, a ping pong wzorem grubasa z Korei Północnej może wywołać tym jednym ruchem kolejny "wielki głód", gdzie ludzie będą wpieprzać trawę ku chwale partii i social score'a, bo trochę jednak ich tam jest. A biorąc pod uwagę to w jakim stopniu ich gospodarka jest zwyczajnie nadmuchana i to, że pojebanych pomysłów u nich nie brakuje (jak choćby wytępienie wróbli, czy pośrednio też pszczół), to mogą się pewnego dnia obudzić w ciekawych czasach.