Ot czarna płyta trochę zapomnianego już zespołu Jackson Browne. Świetna zresztą. Niby nic takiego wielkiego, gdyby nie jej fajna historia.
Ta płyta to jeden z prezentów od Franka Zappy (tak, tego Zappy!) dla mojego teścia z którym się przyjaźnił w młodzieńczych czasach. Czasach kiedy mój teść jeździł za granicę za pracą w wakacje i jakimś cudownym zrządzeniem losu zamieszkał w domu Franiciszka, jak go do dziś ciepło nazywa i wspomina.
W ostatni dzień wakacji tata Franka odwoził samochodem mojego przyszłego teścia na lotnisko wraz z Zappą, który po drodze miał coś do załatwienia. Franciszek pożegnał się, wysiadł i pognał za swoimi wariackimi sprawami, a chłopaki ruszyli dalej. Na lotnisku mój teść już miał się żegnać, dziękować i wysiadać kiedy zauważył tę płytę na siedzeniu.
-Proszę Pana, Franciszek zapomniał wziąć tego ze sobą...
Pan Zappa odwrócił się, spojrzał na płytę i uśmiechnął się ciepło:
-O nie, na pewno nie zapomniał niczego. To prezent dla ciebie.
I tak ostatnio trafiła w moje ręce, kiedy myszkowalem po bogatej kolekcji winyli i pożyczyłem parę nagrań od teścia. Kiedy przyszedł do mnie zobaczył to nagranie i z entuzjazmem powiedział, że to dokładnie ta płyta o której mi kiedyś opowiadał.
Od Zappy otrzymał też gitarę, która wymaga na pewno lutnika po latach spędzonych w piwnicy. Ale to już historia na inny wpis...
#muzyka #ciekawostki #historia #winyle
Ta płyta to jeden z prezentów od Franka Zappy (tak, tego Zappy!) dla mojego teścia z którym się przyjaźnił w młodzieńczych czasach. Czasach kiedy mój teść jeździł za granicę za pracą w wakacje i jakimś cudownym zrządzeniem losu zamieszkał w domu Franiciszka, jak go do dziś ciepło nazywa i wspomina.
W ostatni dzień wakacji tata Franka odwoził samochodem mojego przyszłego teścia na lotnisko wraz z Zappą, który po drodze miał coś do załatwienia. Franciszek pożegnał się, wysiadł i pognał za swoimi wariackimi sprawami, a chłopaki ruszyli dalej. Na lotnisku mój teść już miał się żegnać, dziękować i wysiadać kiedy zauważył tę płytę na siedzeniu.
-Proszę Pana, Franciszek zapomniał wziąć tego ze sobą...
Pan Zappa odwrócił się, spojrzał na płytę i uśmiechnął się ciepło:
-O nie, na pewno nie zapomniał niczego. To prezent dla ciebie.
I tak ostatnio trafiła w moje ręce, kiedy myszkowalem po bogatej kolekcji winyli i pożyczyłem parę nagrań od teścia. Kiedy przyszedł do mnie zobaczył to nagranie i z entuzjazmem powiedział, że to dokładnie ta płyta o której mi kiedyś opowiadał.
Od Zappy otrzymał też gitarę, która wymaga na pewno lutnika po latach spędzonych w piwnicy. Ale to już historia na inny wpis...
#muzyka #ciekawostki #historia #winyle
@Artur o cholerka, jakby się dało jakoś potwierdzić tę historię to płyta może być warta sporo pieniędzy
chociaż z drugiej strony wspomnienia i pamiątki nie mają żadnej ceny właściwie
Zaloguj się aby komentować