Ostatnio napisałem krótki tekst dotyczący lawendy, w całości dostępny jest tutaj: https://aptekana83.pl/blog/post/chemia-czy-alchemia-ziol-lawenda.html
Nazwa „lawenda” pochodzi prawdopodobnie od słowa lavare, które oznacza „kąpać się” (starożytni stosowali lawendę wraz z innymi podobnymi aromatami do ablucji). W średniowieczu zamiennie stosowano słowa lavendula i livendula. Co ciekawe, ta druga forma jest najprawdopodobniej związana z przymiotnikiem lividus — niebieski, co raczej nie powinno dziwić, jeśli mówimy o lawendzie.
Starożytne początki: epilepsja, przeziębienie i antidotum
Już starożytni farmakolodzy, jak Dioskurydes i Galen, znali lawendę. Pierwszy z nich (30–90 r. n.e.) polecał ją stosować w formie odwaru na choroby układu oddechowego, a w formie aromatycznego wina i octu leczniczego na epilepsję i przeziębienie.
Neronowi, w przerwie od palenia Rzymu, podawano specjalne antidotum, składające się z kilkudziesięciu składników, w tym z lawendy. Recepturę na nie zdobyto od Mitrydatesa — króla Pontu, który to miał całe życie testować trucizny na więźniach, aby opracować uniwersalną odtrutkę…, ale to historia na inny raz. Poza tym z lawendy Galen wykonywał leki na choroby kobiece.
Sen i lawendowy chleb, czyli średniowieczne remedia
Z XII w. pochodzi opis lawendy, przekazany przez (prawdopodobnie) niepiśmienną przeoryszę — św. Hildegardę z Bingen. Według niej, lawenda jest sucha i gorąca, a najczęściej wykonuje się z niej lecznicze wino, miód lub napar (odwar). Po spożyciu, leki te miały leczyć ból w wątrobie i płucach. Ponadto uważała, że jeżeli człowiek ma wszy, i spożywa duże ilości lawendy, to ten pasożyt zewnętrzny umiera. Jej zapach miał odganiać złe duchy i inne byty nieczyste. Może również dlatego, że od średniowiecza wierni umieszczali zioła z rodziny jasnotowatych, takie jak rozmaryn, tymianek i lawenda w modlitewnikach, aby… nie usnąć podczas długich nabożeństw (prekursor „soli trzeźwiących”).
Lawenda była jednym z najpopularniejszych ziół zbieranych i hodowanych na ziemiach polskich. Tak zapach wsi staropolskiej opisuje Maria Konopnicka w baśni „O krasnoludkach i o sierotce Marysi”: „Duszny, zmieszany zapach mięty, macierzanki, lawendy, rumianku, melisy i innych tysiąca”. Podobną farmakopeę znano w dworach i dworkach. Poza tym, olejek lawendowy dodawano do chleba — chroniło to pieczywo przed przedwczesnym psuciem i czerstwieniem.
Ciąg dalszy pod powyższym linkiem
5c0c11f5-ba87-45b1-b041-d8b3635eadde

Zaloguj się aby komentować