Ostatnia część testów perfum z portfolio Miller et Bertaux. Trochę żałuję, że nie dane mi było sprawdzić OM, Tulsivivah! i Oh, ooOoh ...oh, ale może jeszcze kiedyś przytrafi się ku temu okazja.
Miller et Bertaux / New Study
New Study w skrócie: soczyste cytrusy i zielona figa w mleku kokosowym. Zapach ma niesamowicie wakacyjny charakter, wręcz plażowy. Myślę, że świetnie pasowałby do opalonego surfera na słonecznej plaży albo do tancerki hula. Mi osobiście natomiast przeszkadza w nim jakiś drobny detergentowy detal, jakiś składnik, który pojawia się w wielu popularnych świeżakach jak choćby L'eau d'Issey czy Carner Bo-Bo. Nie jest to jakaś nachalna chemia, a bardziej coś w stylu odległego wspomnienia po proszku na świeżo wypranej koszuli, który jednak nie pozwala mi się w pełni cieszyć tym zapachem. Gdyby nie to to byłoby naprawdę świetnie, bo perfumy są soczyste i energetyczne.
Miller et Bertaux / Indian Study / Santal +++
Indian Study to bardzo prosta i liniowa kompozycja - elegancki kremowo-mleczny sandałowiec zanurzony w mieszance przypraw garam masala. Można powiedzieć, że gourmand, bo pachnie trochę jak w indyjskiej restauracji.
Miller et Bertaux / A Quiet Morning 
Ależ to są dziwne perfumy. Zostawiłem je na koniec i mam z nimi problem, bo jestem po czterech globalach i wciąż nie potrafię ich sensownie opisać. Może głupie, ale moje pierwsze skojarzenie to zapach pościeli prosto z magla na typowym polskim blokowisku z wielkiej płyty. Na pewno jest w nim dużo szafranu, coś a'la gotowany ryż, kandyzowany imbir i słodkie morele. Balans jest świeżo-słodki, a zapach pozytywnie nastrajający i w pewnym sensie jest to świeżak, tylko niepodobny do niczego innego.
Fotka pożyczona od dystrybutora - Lothantique
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
fa019a9d-825c-49bf-8f55-a65e7a8798ea

Zaloguj się aby komentować