@Boski W latach 90-tych, szczególnie w ich pierwszej połowie, ten urząd jeszcze jakoś wyglądał i budził lekki respekt/szacunek. Kabiny z telefonami do rozmów międzymiastowych/międzynarodowych, skrytki pocztowe, gigantyczne kolejki, faksy i telefaksy, telegramy i inne cuda ówczesnej techniki. Miało to swój koloryt. Teraz wchodzisz na pocztę i jedyne czego możesz się spodziewać to kolejki emerytów płacących rachunki, losowej wystawki badziewia (od gazetek religijnych poprzez przepisy siostry Kunegundy na biografii żołnierzy wyklętych skończywszy), do tego jakieś losowe słodycze i wiecznie obrażone na wszystko urzędniczki za szklaną szybą które nigdy nie mogą znaleźć twojej przesyłki.
To jest przykład klasycznej firmy państwowej vel spółki skarbu państwa, która miała pełen potencjał i monopol na rynku i mogła świadczyć bardzo dobre usługi, ale wolała stać w miejscu i niczego nie rozwijać, bo przecież jest ok. Najgorsze usługi kurierskie (po wielu latach wprowadzone jak już rynek był podzielony), paczkomaty praktycznie mieli (skrytki pocztowe) - wystarczyło zrobić aplikację i przenieść je na drugą ścianę. Do tego rewelacyjna baza placówek i centrów logistycznych. Było na czym budować, no ale rynek dewocjonaliów wydawał się lukratywniejszy. Łatwiej postawić kartonowy stand i napchać badziewiem. Nie trzeba przy tym myśleć. A że nie zarabia? Przecież oni nie mają premii z zysku. Nasuwa się cytat z Wesela: "Miałeś chamie złoty róg..."