Niedawno kupilem "nowy" uzywany samochod- czesc swoich perypetii juz opisywalem- co chwile zwiekszalem budzety,a stan byl coraz gorszy( jakim cudem nowsze auta sa w gorszym stanie niz starsze- ktos mi wytlumaczy?)- az wreszcie zrezygnowany sprawdzilem tez starsze modele- w okolicy( no dalszej,bo ok.80km ode mnie) na sprzedaz byl suvik( nie bralem takiego auta pod uwage,bo walem hatchbaka/kombi czy minivana,ale nie udalo sie znalezc auta w ludzkim stanie)- z ogloszenia wynikalo,ze aktualny wlasciciel uzytkuje ten samochod kilka lat( pierwszy wlasciciel w kraju)- w sumie zadzwonie,co szkodzi.

Zadzwonilem,popytalem o jakies glupoty typu w jakim stanie auto,czy ogloszenie aktualne,kiedy mozna sie umowic zeby auto zobaczyc, poprosilem tez o numer vin( brak w ogloszeniu),sms dostałem zdjecie pierwszej strony dowodu z niezbednymi danymi,umowilem sie na sobote- mialem potwierdzic tego samego dnia godzine przyjazdu.
Wszystko co mowil przez telefon sie zgadzalo( przy okazji z ciekawosci sprawdzilem te szkody po
vin- kilka stron pokazalo,ze vin jest czysty,bezszkodowy,wiec nie kupowalem platnego raportu).

Na miejscu przyjechalem z ziomkiem( tym samym co wczesniej ogladalem rozne wynalazki) i auto ogladamy- na oko nie wyglada zle,duzych rys czy wgniecen brak( mial jedna szkode z ac xD- wgniecenie wyciagnieto,bez szpachlowania,malowania itede- to przy okazji ile warte sa raporty vin xD). Wlascicielem rzeczywiscie byl ladnych pare lat- w dowodzie brakowalo miejsc na pieczatki,potwierdzil to wczesniej cepik( ze auto uzytkuje ponad 6 lat w sensie xD)

Odpalil bez problemow,ladnie skrecal,pan opowiadal troche o aucie,opowiedzial jakie elementy wymienil w biezacym roku,w tym akumulator( byl rachunek ze sklepu,akumulator kupiony w sierpniu)- opony byly srednie( do wymiany),ponegocjowalismy cene i odjechalem w sina dal.

U wulkanizatora wymienilem opony( cham naciagnal mnie na 200 zl na nowe opony,zamiast uzywanych :p),przy okazji spojrzal na hamulce( maja tez warsztat gdzie wykonuja drobne naprawy typu wymiana wlasnie hamulcow,oleju,itede) ocenil,ze sa spoko wiec juz sie zrobilo cieplej na serduszku,ze nie kupilem ostatecznego trupa.

Pojechalem do wydzialu komunikacji z umowiona wizyta- wszystkie dokumenty mialem,wraz z wypelnionym wnioskiem( urzednik byl w szoku,ze sa tacy ludzie xD),oglada wszystko i nagle zonk- auto nie ma badania- kur*a jak nie ma,jak ma na ponad miesiac,potwierdza to cepik,historiapojazdu,biskup polowy i w ogole wszyscy- prawda,ale jako ze w dowodzie nie ma miejsc musi byc dokument papierowy-rzeczywiscie dostalem,ale czy to byl aktualny to nie powiem xD- w glowie mysli przeruzne,co robic- na szczescie okazalo sie,se wystarczy zrobic badanie na skp- urzednik wskazal gdzie znajduje sie najblizszy spec,jak bede mial kwit to mnie wezmie bez kolejki.

Pojechalem na stacje( widze ja pierwszy raz na oczy)- przede mna ktos byl,mowie diagnoscie w czym rzecz,powiedzial ze spoko,wszystko zrobimy.
Ja juz w nerwach no kurde cos wyjdzie,bo znajac moje szczescie zrobi badanie ksiazkowo,a nie jak u obcego.
I oczywiście mialem racje-wjechal na rolki,kanal,sprawdzal wszystko( nawet spaliny,auto to diesel)- no i chuj bede mial problem( bo oczywiscie przy zakupie na kanal nie wjezdzalem).
I nagle mnie prosi,zebym wszedl na kanal...
-Spojrz tu,i tu i tu- mowi
W nerwach sprawdzam.
-Ja nic nie widze- odpowiadam
-Dokladnie,auto nie ma wyciekow,jest tylko minimalny nalot korozji( rzeczywiscie byl,ale naprawde slaby).
Sprawdzil swiatla,vin i reszte- na szczescie okazalo sie,ze auto przeszlo przeglad ksiazkowo,jedne swiatla minimalnie odbiegaly od ksiazkowych wartosci na tej maszynie- cos tam podlubal i bylo git.
Przy rozmowie stwierdzil,ze wahacze i jakies gumy byly bardzo dobre( chyba rzeczywiscie musialy byc niedawno wymieniane),tak samo hamulce,amortyzatory i co on tam sprawdzil.

Zaplacilem,zgodzilem sie na przypomnienie sms z info o koncu badania i pojechalem znowu do urzedu.
Wszystko sie udalo,zaplacilem 66 zl w wydziale komunikacji,mialem ciagle stary dowod tylko z urzedowa adnotacja i odjechalem.

I teraz tak: z jednej stronie bylem wkurwiony na siebie( ze nie wzialem dokumentu,a znajac zycie pewnie mialem),troche na urzednika( ale z drugiej strony- kazdy dba o siebie,a za anona jak ja nikt nie bedzie dupy nadstawial,musi miec dokument to musi),ale z kolei sie ucieszylem ze auto jest sprawne i ktos to rzetelnie sprawdzil- kij z tym miesiacem czy tam wiecje tego terminu.
Odbior dowodu byl juz bezproblemowy,auto pokonalo prawie 1000 km w ciagu tych dwoch tygodni- nic sie nie dzialo,ale juz niedlugo trzeba bedzie wymienic olej,filtry- idzie zima,na wszelki wypadek warto to zrobic.

I pieniadze zamiast wydac na drozsze auto zaoszczedzilem i zalozylem dziecku lokate, a polowe tansze auto okazalo sie,ze jest w lepszym stanie niz auta mlodsze,za 2x wieksze pieniadze.

P.S- czy auto bylo lakierowane? Pewnie,ze bylo,ale nowsze tez byly xD Przynajmniej wszystko dziala bez zarzutu,a nie jest to takie oczywiste.

#motoryzacja #perypetie
dfef9e48-d59c-421a-9696-5c4e2f1b7422
Cybulion

Z ciekawosci, co za suv? Ravka?

jajkosadzone

@Cybulion

Rav4 z lat 2009-2010 kosztuje tyle samo co focus/astra/c4 picasso z lat 2016-2017: to sa kwoty rzedu 35-40 000 zl. A placic tyle za auto rok mlodsze( jezdzilem do tej pory citroenem c5 z 2008) to xD

Ja kupilem Renaulta Koleosa z silnikiem 2.0 dCi- naped 4x4 dziala,ma stoliki przed fotelami dla pasazerow z tylu,bajerancko skladany bagaznik,isofix sie montuje bardzo latwo.


Toyote mialem,w rodzinie byly nowe- klopotliwe auta,nie wiem skad te bajdurzenia o bezawaryjnosci- nie potwierdzam,nie polecam- konkurencja robi auta wygodniejsze,szybsze,tansze w uzytkowaniu.


Za to Honde mialem i to byl prawdziwy krol bezawaryjnosci- auto bylo nastoletnie,kupione u handlarza z kombinowana umowa, cofanym licznikiem,a jezdzil jak zly- Civic VI liftback,silnik 1.5 vtec- 114 km przy budzie 1040 km to byl demon,a spalanie przy odpowiedniej jezdzie spalal jak diesel.

Cybulion

@jajkosadzone aj kiedyś prawie kupiłem civica ale jak przyjechalem ogladac to wyplul olej pod siebie. Koleos calkiem spoko fura. No to niechaj ci służy

jajkosadzone

@Cybulion

Dzieki:)

Civica kupilem w 2010- model z 1998 roku- mial korozje standardowa dla modelu,handlarz polatal w jakims podejrzanym miejscu za jakies psie pieniadze i rdza nie wychodzila znowu.

Z wyposazenia to mial tak: reczne szyby,reczne lusterka,abs,dwie poduszki i klime- holender wiedzial jakie sa priorytety.


A auto skonczylo na drzewie tylko i wylacznie dlatego,ze jakis gamon wymijal traktowal i jak zmienial pas to mi zrobil amerykanskiego policjanta( wjechal tak kurewsko w bok,jak na filmachxD).

Cybulion

@jajkosadzone czyli poduszki sie przydały XD

jajkosadzone

@Cybulion

Nie wybuchly,bo uderzenie bylo w bok.

Auto do kasacji,a ja mialem cale kilka siniakow

mk-2

@jajkosadzone dobre solidne auto, docenisz trakcję jak śnieg spadnie. Zawieszenie bywa drogie, sanki silnika wyraźnie droższe niż do nissana. Daj fotkę koniecznie i szerokości conie

jajkosadzone

@mk-2

O taki.

Ma swoje lata,ale smiga.

8ff5603b-d62e-432e-879b-5007c0bb6b50
668a3037-9a4e-4bb5-9fa6-270435b49ba6
ipoqi

Kupić takie auto to jak wygrać 6 w lotka

jajkosadzone

@ipoqi

To nie jest ideal,igielka,gabinet czy jak to sie okresle na niby super zadbane samochody xD

Normalne, nastoletnie auto- ogloszenie bylo zgodne z opisem po prostu.

Nie uwazam,ze jest to wygrana w totka:)

Ale chcialbym,zeby nie wymagal drogich napraw,tylko eksploatacja.

Zaloguj się aby komentować