Na Orlenie w Koszalinie kierowcy lali do baków coś złego. Silniki do naprawy, koncern obiecuje odszkodowania
koszalin.wyborcza.plPaliwo zatankowane do zbiornika przez klientkę Orlenu miało w sobie więcej wody niż benzyny - twierdzi mechanik samochodowy z Koszalina, do którego trafiło jedno z uszkodzonych aut. Orlen potwierdza, że "doszło do zawodnienia partii paliwa".
Samochody, do których w niedzielę i w poniedziałek (26 i 27 lutego) kierowcy zatankowali benzynę Pb98 na stacji przy ul. Holenderskiej 78 w Koszalinie, zatrzymywały się po przejechaniu kilkuset metrów. Poszkodowanych jest co najmniej kilkanaście osób. Skrzykują się przez internet.
We wtorek na profilu Spotted Koszalin na Facebooku pojawiło się ogłoszenie: „Poszukuję osób, które w dniu wczorajszym tankowały benzynę na jednej z koszalińskich stacji Orlen i auto uległo uszkodzeniu tak jak moje". Pod postem natychmiast pojawiły się komentarze. Dziś jest ich już ponad 100, a wiadomość została udostępniona przeszło 40 razy.
Wśród komentujących znalazło się co najmniej kilkanaście osób, które twierdzą, że po zatankowaniu dziewięćdziesiątkiósemki na stacji przy ul. Holenderskiej, ich auta zaczęły się „dławić", a w końcu przestały jechać.
– W niedzielę po godz. 14 podjechałam pod stanowisko nr 1. Są tam cztery nalewaki: dwa do benzyny i dwa do oleju napędowego. Zatankowałam Vervę 98, jak zwykle przy tym samym stanowisku – relacjonuje pani Agnieszka. – Przejechałam do ul. Władysława IV, przy przychodni. Silnik się wyłączył, a na wyświetlaczu pojawiła się informacja „Awaria silnika". Samochód już nie odpalił.
Auto pani Agnieszki zostało odholowane lawetą do serwisu. We wtorek skontaktował się z nią pracownik warsztatu i zapytał, czy ma dokument potwierdzający, jakiego rodzaju benzynę zatankowała.
– Na szczęście zachowałam paragon z zakupu, który potwierdził, że zatankowałam Pb98 – mówi. – Pan z warsztatu powiedział: Nie wiem, co pani ma na paragonie, ale ja mam przed sobą biały mętny płyn. To płyn typu AdBlue do silników wysokoprężnych Diesli i ma pani tego cały bak. Sugerował, że być może źle zatankowałam. Udałam się na stację, żeby sprawdzić, ale okazało się, że jedyny dystrybutor do AdBlue jest w zupełnie innym miejscu na stacji, więc nie było możliwości, żebym się pomyliła.
AdBlue to mieszanka wody i mocznika, którą nalewa się do osobnego zbiornika w nowoczesnych samochodach z silnikiem Diesla. Działa on jako reduktor w celu rozłożenia szkodliwych dla środowiska tlenków azotu.
AdBlue to mieszanka wody i mocznika, którą nalewa się do osobnego zbiornika w nowoczesnych samochodach z silnikiem Diesla. Działa on jako reduktor w celu rozłożenia szkodliwych dla środowiska tlenków azotu.
Mechanik, do którego trafił jeden z poszkodowanych, mówi, że w baku praktycznie nie było paliwa.
– Przyjechał do mnie do serwisu samochód, który przestał odpalać. Okazało się, że paliwo zatankowane do zbiornika miało w sobie więcej wody niż benzyny. To było nowiutkie auto z przebiegiem około 300 km – informuje pan Marcel.
Pani Agnieszka złożyła reklamację. Na stacji na piśmie, a potem także na infolinii Orlenu. Koncern daje sobie dwa tygodnie na odpowiedź. Poszkodowana klientka chciała zobaczyć nagranie z monitoringu, żeby potwierdzić, że na pewno zatankowała Pb98. Pracownicy się nie zgodzili, bo na stacji nie było kierowniczki.
– Skontaktowałam się z Inspekcją Handlową. Zostałam poinformowana, że zgłoszenie zostało przyjęte, ale urząd na reakcję ma 30 dni i o wynikach swoich prac mnie nie poinformuje – mówi. – Może się okazać, że jak podejmą działania, będzie już wszystko w porządku. Poprosiłam o zabezpieczenie pobranego materiału w serwisie. Dostałam wycenę naprawy układu paliwowego – to ok. 13 tys. zł. Stwierdzili, że trzeba wymienić filtry, pompy, praktycznie cały układ paliwowy, poza bakiem, który da się wyczyścić. Naprawa potrwa ok. dwóch tygodni. Musiałam sobie na ten czas wypożyczyć auto zastępcze.
Jak ustaliliśmy, w Koszalinie nie ma laboratorium, które mogłoby przebadać pobrane próbki. Najbliższe jest w Trójmieście, ale żeby wynik badania był miarodajny, to pracownicy laboratorium powinni je pobrać w odpowiedni sposób.
We wtorek na stacji przy ul. Holenderskiej znalazła się informacja, że benzyna Pb98 jest niedostępna. Pani Agnieszka mówi, że na miejscu były też samochody Orlenu.
– Wyglądało tak, jakby już prowadzili jakieś prace, być może oczyszczali zbiornik – zastanawia się. – Jedyne, czego oczekuję, to żeby pokryli koszty naprawy auta i wynajmu auta zastępczego oraz zwrócili pieniądze za zatankowaną benzynę. Straconych nerwów i zdrowia nikt mi nie zwróci. Nie wiem tylko, gdzie teraz tankować. Zawsze tankuję na Orlenie, bo mam po drodze, a poza tym to przecież nie jest jakaś firma krzak. Wydawało mi się, że paliwo tam jest sprawdzone, nie niewiadomego pochodzenia. Tankuję droższe, bardziej wartościowe paliwo i nawet bym nie pomyślała, że coś takiego może się stać.
Orlen nie potwierdza, że w zbiorniku znalazł się inny płyn niż benzyna bezołowiowa 98. Stwierdza natomiast, że "doszło do zawodnienia paliwa".
W mailu otrzymanym od zespołu prasowego koncernu czytamy: „Zgodnie z procedurami PKN Orlen sprzedaż tego produktu na naszej stacji została natychmiast wstrzymana, pobrano próbki tego paliwa ze zbiornika na stacji i przekazano do analizy. Badania benzyny potwierdziły zawodnienie partii paliwa. Wstępne ustalenia wskazują na nieszczelność jednego z elementów w studzience zbiornikowej. Wznowienie sprzedaży produktu (benzyna Verva98) na tej stacji nastąpi dopiero po 100-procentowym upewnieniu się, iż usterka została całkowicie i definitywnie wyeliminowana".
Przedstawiciele PKN Orlen zapewniają, że poszkodowani klienci otrzymają odszkodowania „adekwatne do poniesionych strat". Reklamacje złożyło dotąd siedem osób. Zespół prasowy koncernu zapewnia, że do tego rodzaju zanieczyszczeń paliwa dochodzi bardzo rzadko.
#gazeta #jebacorlen #orlen #wiadomoscipolska#gazetawyborcza
Samochody, do których w niedzielę i w poniedziałek (26 i 27 lutego) kierowcy zatankowali benzynę Pb98 na stacji przy ul. Holenderskiej 78 w Koszalinie, zatrzymywały się po przejechaniu kilkuset metrów. Poszkodowanych jest co najmniej kilkanaście osób. Skrzykują się przez internet.
We wtorek na profilu Spotted Koszalin na Facebooku pojawiło się ogłoszenie: „Poszukuję osób, które w dniu wczorajszym tankowały benzynę na jednej z koszalińskich stacji Orlen i auto uległo uszkodzeniu tak jak moje". Pod postem natychmiast pojawiły się komentarze. Dziś jest ich już ponad 100, a wiadomość została udostępniona przeszło 40 razy.
Wśród komentujących znalazło się co najmniej kilkanaście osób, które twierdzą, że po zatankowaniu dziewięćdziesiątkiósemki na stacji przy ul. Holenderskiej, ich auta zaczęły się „dławić", a w końcu przestały jechać.
– W niedzielę po godz. 14 podjechałam pod stanowisko nr 1. Są tam cztery nalewaki: dwa do benzyny i dwa do oleju napędowego. Zatankowałam Vervę 98, jak zwykle przy tym samym stanowisku – relacjonuje pani Agnieszka. – Przejechałam do ul. Władysława IV, przy przychodni. Silnik się wyłączył, a na wyświetlaczu pojawiła się informacja „Awaria silnika". Samochód już nie odpalił.
Auto pani Agnieszki zostało odholowane lawetą do serwisu. We wtorek skontaktował się z nią pracownik warsztatu i zapytał, czy ma dokument potwierdzający, jakiego rodzaju benzynę zatankowała.
– Na szczęście zachowałam paragon z zakupu, który potwierdził, że zatankowałam Pb98 – mówi. – Pan z warsztatu powiedział: Nie wiem, co pani ma na paragonie, ale ja mam przed sobą biały mętny płyn. To płyn typu AdBlue do silników wysokoprężnych Diesli i ma pani tego cały bak. Sugerował, że być może źle zatankowałam. Udałam się na stację, żeby sprawdzić, ale okazało się, że jedyny dystrybutor do AdBlue jest w zupełnie innym miejscu na stacji, więc nie było możliwości, żebym się pomyliła.
AdBlue to mieszanka wody i mocznika, którą nalewa się do osobnego zbiornika w nowoczesnych samochodach z silnikiem Diesla. Działa on jako reduktor w celu rozłożenia szkodliwych dla środowiska tlenków azotu.
AdBlue to mieszanka wody i mocznika, którą nalewa się do osobnego zbiornika w nowoczesnych samochodach z silnikiem Diesla. Działa on jako reduktor w celu rozłożenia szkodliwych dla środowiska tlenków azotu.
Mechanik, do którego trafił jeden z poszkodowanych, mówi, że w baku praktycznie nie było paliwa.
– Przyjechał do mnie do serwisu samochód, który przestał odpalać. Okazało się, że paliwo zatankowane do zbiornika miało w sobie więcej wody niż benzyny. To było nowiutkie auto z przebiegiem około 300 km – informuje pan Marcel.
Pani Agnieszka złożyła reklamację. Na stacji na piśmie, a potem także na infolinii Orlenu. Koncern daje sobie dwa tygodnie na odpowiedź. Poszkodowana klientka chciała zobaczyć nagranie z monitoringu, żeby potwierdzić, że na pewno zatankowała Pb98. Pracownicy się nie zgodzili, bo na stacji nie było kierowniczki.
– Skontaktowałam się z Inspekcją Handlową. Zostałam poinformowana, że zgłoszenie zostało przyjęte, ale urząd na reakcję ma 30 dni i o wynikach swoich prac mnie nie poinformuje – mówi. – Może się okazać, że jak podejmą działania, będzie już wszystko w porządku. Poprosiłam o zabezpieczenie pobranego materiału w serwisie. Dostałam wycenę naprawy układu paliwowego – to ok. 13 tys. zł. Stwierdzili, że trzeba wymienić filtry, pompy, praktycznie cały układ paliwowy, poza bakiem, który da się wyczyścić. Naprawa potrwa ok. dwóch tygodni. Musiałam sobie na ten czas wypożyczyć auto zastępcze.
Jak ustaliliśmy, w Koszalinie nie ma laboratorium, które mogłoby przebadać pobrane próbki. Najbliższe jest w Trójmieście, ale żeby wynik badania był miarodajny, to pracownicy laboratorium powinni je pobrać w odpowiedni sposób.
We wtorek na stacji przy ul. Holenderskiej znalazła się informacja, że benzyna Pb98 jest niedostępna. Pani Agnieszka mówi, że na miejscu były też samochody Orlenu.
– Wyglądało tak, jakby już prowadzili jakieś prace, być może oczyszczali zbiornik – zastanawia się. – Jedyne, czego oczekuję, to żeby pokryli koszty naprawy auta i wynajmu auta zastępczego oraz zwrócili pieniądze za zatankowaną benzynę. Straconych nerwów i zdrowia nikt mi nie zwróci. Nie wiem tylko, gdzie teraz tankować. Zawsze tankuję na Orlenie, bo mam po drodze, a poza tym to przecież nie jest jakaś firma krzak. Wydawało mi się, że paliwo tam jest sprawdzone, nie niewiadomego pochodzenia. Tankuję droższe, bardziej wartościowe paliwo i nawet bym nie pomyślała, że coś takiego może się stać.
Orlen nie potwierdza, że w zbiorniku znalazł się inny płyn niż benzyna bezołowiowa 98. Stwierdza natomiast, że "doszło do zawodnienia paliwa".
W mailu otrzymanym od zespołu prasowego koncernu czytamy: „Zgodnie z procedurami PKN Orlen sprzedaż tego produktu na naszej stacji została natychmiast wstrzymana, pobrano próbki tego paliwa ze zbiornika na stacji i przekazano do analizy. Badania benzyny potwierdziły zawodnienie partii paliwa. Wstępne ustalenia wskazują na nieszczelność jednego z elementów w studzience zbiornikowej. Wznowienie sprzedaży produktu (benzyna Verva98) na tej stacji nastąpi dopiero po 100-procentowym upewnieniu się, iż usterka została całkowicie i definitywnie wyeliminowana".
Przedstawiciele PKN Orlen zapewniają, że poszkodowani klienci otrzymają odszkodowania „adekwatne do poniesionych strat". Reklamacje złożyło dotąd siedem osób. Zespół prasowy koncernu zapewnia, że do tego rodzaju zanieczyszczeń paliwa dochodzi bardzo rzadko.
#gazeta #jebacorlen #orlen #wiadomoscipolska#gazetawyborcza