Na imię mu Marianek Konewka.
Towarzystwo alkoholu Bożego na wsiach chłopskich jest nieuniknione. Nie inaczej było z Mariankiem. Już w wieku 7 lat wujek Mariusz poczęstował go grzanym żubrem. Nalał mu cieplutkiego piwa do połowy szklanki, zakropił odrobiną bimbru wiejskiego i zachęcił do picia.
-Pij póki ta stara prukwa nie widzi - wyszeptał wujek wskazując na śpiącą babcię, która odpoczywała po zażyciu leków na cukrzycę. Marianek wyjebał szklankę duszkiem nie wiedząc jakie skutki to przyniesie. Po 30 minutach przerażona babcia trzymała małego Marianka na parapecie a ten oddawał mocz i wymiotował jednocześnie na podwórko. Babcia postanowiła położyć kres wujkowym rozbojom. Udała się po poradę do księdza a ten doradził jej, aby z emerytury wysokości 250zł netto zaopatrzyła się w pas cnoty i założyła wujkowi.
Gdy skacowany wujek Mariusz obudził się rano, poczuł ogromny ucisk w kroczu. Pas cnoty był strasznie ciasny jak na chłopskie przyrodzenie rolnicze. Przerażony wujas zaczął przeklinać na tyle głośno, że nawet schowany w piwnicy między kiszonymi ogórkami a workiem z ziemniakami Marianek słyszał wyraźnie każde słowo. Babcia ze spokojem wtedy powiedziała:
-To koniec tyranii Mariuszowej, Twój dryblas stał się małym pizdrykiem!
O godzinie 12:00 gdy babcia kończyła odmawiać paciorek w kościele, w domku chłopskim zjawił się sąsiad Jurek, dobry znajomy wujka Mariusza. Wizytacja rozpoczęła się obaleniem butelki wódki a Marianek ciągle donosił śledziki na zagryzkę. W końcu gdy alkohol opanował układ nerwowy obu chłopów, wujek Mariusz opuścił pantalony ukazując sąsiadowi ciasny pas cnoty na dryblasie. Sąsiad z papierosem pod wąsem obejrzał dokładnie szatańską klatkę i stwierdził:
-Diaxem trzeba.
Pijany wujek Mariusz stał w rozkroku cały roztrzęsiony. Sąsiad wypił jeszcze szklankę bimbru by drgawki rąk ustały po czym chwycił za Diaxa. Precyzyjnym ruchem rozpoczął cięcie klatki. W całej wsi nagle zrobiło się cicho. Nawet kościelne dzwony przestały bić. Sekundy były jak godziny a Marianek w pogotowiu czekał na kolanach z ręcznikiem papierowym i miską z lodem, bo przecież jak utnie się palca to trzeba do lodu dać... chyba tak samo działa to z kutasem, prawda?
Cała operacja udała się dzięki ogromnemu doświadczeniu Pana Jurka w operowaniu diaxem, nie od dziś kradł on wszelki złom za pomocą tej wspaniałej maszyny. Wujkowy dryblas natychmiast się podniósł czego skutkiem było wykorzystanie ręczników trzymanych przez Mariuszka w inny sposób niż zakładano początkowo.
#przegryw #wies
Towarzystwo alkoholu Bożego na wsiach chłopskich jest nieuniknione. Nie inaczej było z Mariankiem. Już w wieku 7 lat wujek Mariusz poczęstował go grzanym żubrem. Nalał mu cieplutkiego piwa do połowy szklanki, zakropił odrobiną bimbru wiejskiego i zachęcił do picia.
-Pij póki ta stara prukwa nie widzi - wyszeptał wujek wskazując na śpiącą babcię, która odpoczywała po zażyciu leków na cukrzycę. Marianek wyjebał szklankę duszkiem nie wiedząc jakie skutki to przyniesie. Po 30 minutach przerażona babcia trzymała małego Marianka na parapecie a ten oddawał mocz i wymiotował jednocześnie na podwórko. Babcia postanowiła położyć kres wujkowym rozbojom. Udała się po poradę do księdza a ten doradził jej, aby z emerytury wysokości 250zł netto zaopatrzyła się w pas cnoty i założyła wujkowi.
Gdy skacowany wujek Mariusz obudził się rano, poczuł ogromny ucisk w kroczu. Pas cnoty był strasznie ciasny jak na chłopskie przyrodzenie rolnicze. Przerażony wujas zaczął przeklinać na tyle głośno, że nawet schowany w piwnicy między kiszonymi ogórkami a workiem z ziemniakami Marianek słyszał wyraźnie każde słowo. Babcia ze spokojem wtedy powiedziała:
-To koniec tyranii Mariuszowej, Twój dryblas stał się małym pizdrykiem!
O godzinie 12:00 gdy babcia kończyła odmawiać paciorek w kościele, w domku chłopskim zjawił się sąsiad Jurek, dobry znajomy wujka Mariusza. Wizytacja rozpoczęła się obaleniem butelki wódki a Marianek ciągle donosił śledziki na zagryzkę. W końcu gdy alkohol opanował układ nerwowy obu chłopów, wujek Mariusz opuścił pantalony ukazując sąsiadowi ciasny pas cnoty na dryblasie. Sąsiad z papierosem pod wąsem obejrzał dokładnie szatańską klatkę i stwierdził:
-Diaxem trzeba.
Pijany wujek Mariusz stał w rozkroku cały roztrzęsiony. Sąsiad wypił jeszcze szklankę bimbru by drgawki rąk ustały po czym chwycił za Diaxa. Precyzyjnym ruchem rozpoczął cięcie klatki. W całej wsi nagle zrobiło się cicho. Nawet kościelne dzwony przestały bić. Sekundy były jak godziny a Marianek w pogotowiu czekał na kolanach z ręcznikiem papierowym i miską z lodem, bo przecież jak utnie się palca to trzeba do lodu dać... chyba tak samo działa to z kutasem, prawda?
Cała operacja udała się dzięki ogromnemu doświadczeniu Pana Jurka w operowaniu diaxem, nie od dziś kradł on wszelki złom za pomocą tej wspaniałej maszyny. Wujkowy dryblas natychmiast się podniósł czego skutkiem było wykorzystanie ręczników trzymanych przez Mariuszka w inny sposób niż zakładano początkowo.
#przegryw #wies
Zaloguj się aby komentować