Myślę czasem nad wyjebaniem gdzieś poza większe skupiska ludzi do jakiegoś zimnego kraju, gdzie mógłbym żyć sam, nie słyszeć o powszechnych problemach i musiałbym w dużej mierze sam dbać o wszystko co mam. Przy okazji żyłbym na wiecznej bombie pod wpływem byle czego. Wtedy wystarczyłby mi jakiś daleki sąsiad, lub może ewentualnie partnerka jakby się znalazła.
I tak se bym żył. Fajnym pomysłem byłaby jakaś wiocha w zimnym rejonie świata. Najlepiej jakby było tam kilkadziesiąt najwyżej osób na dość dużej powierzchni. No i warunek konieczny jest taki, że musiałbym mieć dostęp do używek. I tak mógłbym żyć aż nie pierdolne fizycznie lub psychicznie. Coś pięknego. Szkoda, że jeszcze długo będę mnie tu trzymały sentymenty. Eh.
lubieplackijohn

@pheno Kanada? Syberia? Grenlandia? Islandia? Jest trochę opcji.

Zaloguj się aby komentować