https://store.epicgames.com/en-US/p/the-callisto-protocol
#gry #pcmasterrace #epicgames
Taki wannabe Dead Space. Był fajny... przez jakieś 5 minut, póki nie wyszedł remake oryginalnego Dead Space'a i zaorał wszystko
@Stashqo - taka sobie ta gra niestety
@koszotorobur nooo, też niestety ciężko mi to przeżałować. Po genialnym oryginalnym DS1 z klimatem (budowanym niechcący przez poruszanie się jak w smole), który można było kroić siekierą dostaliśmy wciąż bardzo dobrego, ale już z kategorii "poprawnego" DS2. Klimat się zluzował, może niespecjalnie mocno, ale to już nie było to. Najbardziej w pamięci mi zapadła scena odpalenia tego dużego obiektu i pamiętnego "Step 3: Stick a needle in your eye". Tyle. I kiedy fani mieli nadzieję, że no dobra, to taka chwilowa zadyszka, na horyzoncie zapowiedziana trójeczka, będzie sztos... to wydali trójkę. I o kurwa jakie to było chujowe. Już nawet nie słabe, nie złe, nawet nie kaszaniaste. To było chujowe.
Całkowicie wyjebali za okno ten gęsty, horror-like klimat, zrobili z tego jakieś kurwa kosmiczne akcyjniakowe call of duty z potworkami, które się tylko coraz bardziej ścigały na darcie pyska. Genialny system zarządzania bronią i jej powolnego, przez co bardzo, baaaaardzo wyczekiwanego i cennego upgradu ciągnącego się przez wiele kolejnych NG+ został wywalony do piachu, bo nawet na relatywnie początkowych etapach można sobie było zrobić swojego własnego "ultra-mega-hiper-rozpierdalatora 9000" i mogliśmy sobie tym wyrżnąć drogę do samego końca gry. Nie potrzebowaliśmy już oszczędzać amunicji i kalkulować, czy może jednak lepiej tego nekromofra wykończyć z buta, albo nawet całkowicie zabić butem, niż wywalić na niego cały magazynek, bo było jej od zajebania na każdym kroku, na każdej arenie, w każdej beczce. W dodatku jak wcześniej musieliśmy ciułać już do każdej broni osobno, tak w 3 każda pukawka miała jeden i ten sam typ, co w połączeniu z jej powszechnością nikt już nie czuł tego samego klimatu co w residencie, że musieliśmy kalkulować inventory, czy lepiej brać apteczkę, czy ammo do kolejnej broni. Po prostu szedłeś, a za sobą słyszałeś "Ameeerica! Fuck yeah!!!". Zresztą w tym weapon heroismie posunęli się znacznie dalej, bo przecież zaimplementowali ten dziwny tryb poruszania się z Mass Effecta, bo uzazdrościła im się cudowna mechanika osłon z Gearsów, tylko że wyszło im to jak w tym tekście "mamo mamo możemy mieć mechanikę coverów? mamy mechanikę coverów w domu- mechanika coverów w domu". I wcale to nie miało nic wspólnego, że ta mechanika dobrze współgra z humanoidalnymi przeciwnikami i takich do tej gry wsadzili. A nie, czekaj
Koniec końców dostaliśmy Dead Space, które ani nie było dead, ani nie było in space i zabiło Visceral Games
@NiebieskiSzpadelNihilizmu - widzę, że koledze się nazbierało i musiał wyrzucić to z siebie - ale to dobrze bo ja mam podobne odczucia.
Moją ulubioną częścią jest DS2 - gra wtedy zrobiła na mnie ogromne wrażenie technicznie, gemplejowo i fabularnie budując na świecie i historii pierwowzoru.
Remake DS1 był świetny - i tak jak napisałeś naprawiono wiele bolączek oryginału. Do tego usprawniono fabułę i było to faktycznie usprawnienie - zwłaszcza w końcówce gry jak odbywa się rozmowa z wiadomą kobietą.
O DS3 szkoda strzępić ryja - EA grę zabiło mikrotransakcjami - a by poznać prawdziwe zakończenie (cliffhanger) to trzeba było kupić te pożal się Boże DLC.
Calisto Protocol to straszny średniak - zmarnowany potencjał w miarę dobrej historii i aktora grającego główną postać. Ludzie zachwycali się grafiką - mnie nie urzekła (grałem na PS5) - szczególnie, że mgła nie była wolumetryczna i była tylko animowaną tekturą z przezroczystością ciągle obracają się ku kamerze. Gameplay irytujący i nużący. Te cholerne migające światła w więzieniu dobrowadzaly mnie do szału. I jakoś zbyt pretensjonalnie i nachalnie zrobione zakończenie, które wcale nie zachęciło mnie do czekania na kolejną część.
@Stashqo paździoch.jpg
Zaloguj się aby komentować