Miłość na całe życie i Muzyka Keshy.

Miłość na całe życie i Muzyka Keshy.

hejto.pl
Zimowa noc z 2 na 3.12.2013. Typowa tygodniówka wrestlingu, monday night RAW. Zafascynowanie teatrem na wysokim poziomie, żywiołowe przeżywanie emocji które zapewniało widowisko, coraz to większa ekscytacja przed każdą kolejną akcją w ringu, przeplatana wymianą wiadomości na czacie z innymi. Zawsze miałem dobry kontakt z wymianą zdań z nickami, za którymi znajdują się różni ludzie. Jedną z nich była ona. Nazwijmy ją M$. Jak to bywa przy poznawaniu jednostek z którymi potencjalnie możemy spędzić więcej wspólnych chwil na innych komunikatorach. Zaczęło się bardzo niewinnie, właściwie normalnie. Pogaduchy o wrestlingu, o tym kto wygra walkę. Przewidywałem zwycięzcę raz za razem, co chyba ją nawet trochę zaintrygowało, ale nie dała po sobie tego poznać. Nie ukrywam, gdy przeszliśmy na gg i po standardowej gadce, powiedziałem jej, że w dużej mierze do napisania przyciągnął mnie jej śliczny avatar. Postać w różowym tle, myślałem, że to ona, dlatego też zapytałem. Zaśmiała się tylko, mówiąc, że nie dowierza. Znowu ktoś pisze do niej, bo wziął Keshę- Właśnie ona była w avku- Za nią. Byłem zaintrygowany tym w jaki sposób się wysławia, niekiedy uszczypliwie, sarkastycznie, ironicznie, ale nigdy miło. Wartym zaznaczenia jest fakt, iż moim wrestlingowym idolem do którego się wtedy upodobniałem, był The Miz. O dziwo jej też.
Nasze wymiany wiadomości potrafiły być o wszystkim i o niczym, praktycznie pole manewru było nieograniczone. Nieraz o pokerze, czasem graliśmy też w szachy. Rozmowy o śmierci, przyszłości, pasji, wspólnych idolach. Nie przesadziłbym z pewnością gdybym nazwał ją psychofanką Keshy. Rozmawiała o niej cały czas, postanowiłem przesłuchać kilka piosenek tej jakże niedocenianej wtedy przeze mnie wokalistki. Iii szczerze mówiąc? Nie wiele się zmieniło... Szukałem potem też tłumaczeń jej piosenek, ale jako wtedy 18 latek uważałem że śpiewanie tylko o ruchaniu i innych często małowartościowych, średnio merytorycznych rzeczach, jest serio, mało wartościowe. Potrzebowałem jednak kilku lat by zrozumieć ideę twórczości Keshy, ale do tego dojdziemy. Stosowaliśmy- A przynajmniej ja- Wtedy tylko sposób rozmowy bardziej uszczypliwy. Byliśmy już po głosowych rozmowach na skype, wymianach zdjęciami. Zacząłem czuć do niej mimo tego iż był to tylko czat z osobą na gadu gadu ze społeczności wrestlingu. Wymienialiśmy się poglądami na każdy temat, mówiliśmy o swoich wadach i o tym, jak oboje tkwimy w przegrywie. Zgrywałem heela (W wrestlingu- Złą postać) ona zresztą podobnie. Ciągłe przepychanki były naprawdę miłe, niemniej jednak z biegiem czasu czuć było że coś się zmienia. Przytoczę tutaj pierwszy kawałek, który można sobie słuchać dobrze się bawiąc, ale i interpretować. Niech będzie to

Tik Tok on the clock, but the party don't stop, hm? W naszym przypadku tik tok, a raczej nieumiejętność uzmysłowienia sobie tykającego zegara, zaowocowała najgorszym możliwym finałem. Można było nawet dzięki pisemnej rozmowie rozwinąć imprezę, podtrzymywać to wszystko dalej, tak jak pięknie było to na samym początku! Po powrocie ze szkoły myślałem tylko by wbić na gg, gdzie ona już czekała, gadać przez 16h by później po kolejnej już zarwanej nocce ruszyć do szkoły, robić różne rzeczy wymagane w ciągu dnia, odbębnić wszystko jak najprędzej, aby tylko jak najprędzej móc znów być sam na sam w internetowej rzeczywistości ze swoją lubą! Zwłaszcza niezwykle dobre wspominam wtedy czas przedświąteczny i same święta. Pisanie trwało dzień w dzień, mieliśmy nawet swój własny streak! Niesamowicie dobre wspomnienia mam z albumem "Warrior" Keshy, konkretnie jedną z piosenek, która po prostu w okresie zimowym potrafiła i do dziś potrafi, wywołać z bliżej nieopisanego powodu ekstazę, siedząc przy kominku, z kawusią, pisząc z nią wtedy, czy też rozpamiętując przeszłość dziś, gdy wszyscy wokół (Jak to w święta) Leżą gdzieś najebani Mówię oczywiście o https://www.youtube.com/watch?v=IkxuUvxgCoM
Nie wyobrażam sobie świąt, kiedy nie leci to na słuchawkach, tak samo jak wychodzenia w letnie dni na spacer, gdy nie słucham
https://youtu.be/G5QYwMfac8o
"Use the complication you can't face"... Mimo, iż M$ Próbowała mi to w jakiś sposób wytłumaczyć, do dziś jakoś nie mogę zrozumieć tego cytatu, przez to iż nie mogę znaleźć odpowiedniego przykładu, w którym to odniesienie byłoby racjonalne... Ale niekiedy o to chodzi Kocham wręcz tą piosenkę. Jednak wypada zaznaczyć, że nie jestem Animalem, nigdy nie byłem... Jednak wytwarza się pewna miłość do muzyki, do wokalistki, przez wzgląd na osobę, która była mi w jakimś (nawet dość większym stopniu) po prostu bliska, mimo, że niestety nigdy nie spotkałem jej na żywo. Nie miałem jak tego zrobić... A może i miałem? W pewnym momencie oboje tego chcieliśmy, ale schrzaniliśmy to na całej linii. Im bardziej coś zacząłem do niej czuć, tym bardziej dawałem to po sobie poznać, co nie współgrało ze sobą przy odgrywanych przez nas, wkręconych sobie ról. Im bardziej ja udawałem niedostępnego, tym bardziej też i ona... Zacząłem żywiołowo reagować dramami, przez to, że nie potrafiłem otworzyć serca i powiedzieć, co wtedy czułem. Gdyby doszło do spotkania... Pamiętam bardzo dużo z czasów tamtej relacji, jak to w moją 18kę ok 6 rano odpisała jej (Albo follownęła) matka Keshy Niby głupia rzecz, a cieszy. A ja potrafiłem cieszyć się jej szczęściem. Dziwne, prawda? Dwoje ludzi którzy nie widziało się na oczy, może się tak do siebie zbliżyć! Jednakże dalsze toksyczne teksty, coraz bardziej mnie ponosiły, postanowiłem uciec się do broni ostatecznej i atakowania Keshy. Wiecie co? Nie czułem satysfakcji, że trafiam ciągle w jej czuły punkt, widać było, że ją to denerwuje. Niemniej jednak moje serce krwawiło, byłem zdesperowany... Chciałem, żeby w choć małym stopniu poczuła to co ja. Szczerze? Mogłem to rozwiązać pokojowo, nawet dojść do czegoś więcej, do spotkania... I choć wiem, że zjebałem, to nie mogę obwiniać tylko siebie. Wina leżała po obu stronach... Rozstanie było kwestią czasu i to gwałtowne jak jebnięcie tupolewa w brzozę. Ale mimo wszystko, coś mi z tego zostało. Miłość do muzyki Keshy. Nie wyobrażam sobie wieczornego spaceru po browara, czy chipsy gdy choć raz nie wysłucham
https://youtu.be/edP0L6LQzZE
W drodze! Czuję się po prostu wtedy lepiej, czuję, że żyję! Nie mówiąc już o https://www.youtube.com/watch?v=2PGlRqxBiyk Bez którego każde uniesienie, danie ponieść się zabawie, straciłoby dla mnie większość sensu, przez co nie mógłbym się bawić na pełnej mocy, a tylko i wyłącznie na jej połowie! Lub ten o to przebój z samego rana :)https://www.youtube.com/watch?v=J4ywGcYz-bE
Z całej tej relacji myślę, że wyciągnąłem sporo wniosków, ale też dowiedziałem się czegoś, co dopiero później zrozumiałem. Sama Kesha mówiła, że jej muzyka trafia tylko do odmieńców. Absolutnie się z tym zgadzam. Nie można jednak przesadzić... Zbierałem szczękę z podłogi w momencie gdy M$ powiedziała coś bardzo nieprzychylnego w moją stronę, usprawiedliwiając to sobie słowami mniej więcej "Co to za odmieniec, który nie wierzy w swoje zepsucie"? Nie ukrywam, poczułem się jakby mi ktoś dał liścia na ryj, ale po namyśle stwierdziłem, że sam nieraz taki jestem. Sam ranię ludzi przez niekiedy swoją arogancję, głupotę i odmienność. Ale też jestem tylko człowiekiem, tylko troszkę innym niż Ci, którzy przez większość społeczeństwa uznawani są za "normalnych". Teraz punkt drugi, postaram się napisać to możliwie krótko. Dlaczego już nie uważam, że piosenki Keshy są puste? Bo system ludzkich wartości i ich szczęścia, nie jest ulokowany zawsze w tym samym miejscu. Inni są szczęśliwi poprzez realizowanie się w pasji, zarabianie pieniędzy, twórczości. Inni zaś, do szczęścia potrzebują imprezy, zabawy, alkoholu. Nie poruszam tutaj opcji, gdy komuś szczęście przynosi zabijanie, czy przemoc. To jest złe. Jednak, jeśli nie robimy nikomu krzywdy, a nam osobiście sprawia to szczęście i nie unieszczęśliwia innych, to powinniśmy tak żyć! Dokładnie! Tak jak chcemy Nikt nam nie zabrania być sobą, nie ma znaczenia jaki sposób-jeżeli nie krzywdzi on innych- Prowokuje u Ciebie szczęście. Jeżeli działa, to jest dobry! I tego właśnie nauczyła mnie twórczość Keshy, która dopuściła się naprawdę absurdalnych (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) rzeczy i do tego naprawdę odważnych, by zostać piosenkarką. Ciekawi jej historii na pewno znajdą coś w internecie na jej temat Chciałbym poruszyć jeszcze jedną piosenkę w tym poście. A mianowicie:
https://youtu.be/mtpIvmA28sA
Myślę, że Kesha śpiewa tu o osobach, których triggeruje to, że inni mogą być szczęśliwi za tak niewiele, tylko się bawiąc i nie robiąc nic. Myślę, że śpiewa tu o osobach mających ból dupy, którym nie powodzi się w pracy, nie wychodzi w związku, wylewają swoje gorzkie żale na innych, którym do spełnienia potrzeba naprawdę niewiele. Zachowują się jak totalni kosmici, którzy wtrącają się na maksa w życie w innych, niepublicznych osób, mających po prostu: Ból dupy, że komuś się wiedzie
Co do osoby, o której pisałem... Nie mam pojęcia, co z nią i czy w ogóle ona żyje. Nie odzywaliśmy się do siebie od 6 lat i szczerze wątpię, aby kiedykolwiek nasze drogi choć raz się jeszcze skrzyżowały. Dziękuję za doczytanie do końca. M$... Jeśli kiedyś to przeczytasz, to wszystkiego dobrego! I'm sorry.
#muzyka #blog #tworczoscwlasna #kesha

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować