Mieszkańcy krakowskiego Ruczaju wykończeni wieczornym biciem dzwonu. Proboszcz do autora petycji: czy pan ma sumienie?
OnetParafia pw. św. Jana Pawła II na krakowskim Ruczaju doczekała się nowego dzwonu. Jego bicie upamiętnia papieża Polaka codziennie o godz. 21:37, co nie podoba się mieszkańcom okolicznych bloków. Powstała petycja, pod którą podpisało się paręset osób. — Osobiście złożyłem ją na biurko księdza proboszcza. Najpierw zapytał, czy w ogóle mam sumienie, a potem dodał, że "dzwon jest jak słońce na niebie" i trzeba się przyzwyczaić — mówi w rozmowie z Onetem Tomasz Pytko. Mieszkańcy Ruczaju wieczorami mierzą poziom decybeli. — Jakby ktoś uderzał chochlą w metalowy gar — mówi pani Agnieszka.
— To trwa już ponad tydzień i jest uciążliwe szczególnie dla tych, którzy mają małe dzieci i dla osób, które wstają wcześnie rano — mówi w rozmowie z Onetem pani Agnieszka, która woli pozostać anonimowa ze względu na emocje, jakie sprawa dzwonu wywołuje wśród mieszkańców krakowskiego Ruczaju. Sama chce czasami położyć się wcześnie spać, zwłaszcza gdy nazajutrz czeka ją wczesna pobudka. — Już się zdarzało, że dzwon wyrywał mnie z pierwszego snu. Później trudno jest zasnąć — mówi.
Ze strony internetowej parafii pw. świętego Jana Pawła II na Ruczaju dowiadujemy się, że uroczyste poświęcenie dzwonu "Jan Paweł II" odbyło się 18 lutego bieżącego roku.
Mieszkańcy okolicznych osiedli podkreślają, że ich sprzeciw nie jest wymierzony w Kościół katolicki, parafię, księdza proboszcza ani wiernych. Nie kryją się za nim żadne kwestie światopoglądowe, a jedynie troska o własny spokój, a ten ewidentnie został zaburzony. Na dowód pani Agnieszka przytacza nam niektóre komentarze z sąsiedzkiej grupy na Facebooku. Ludzie piszą w nich, że dzwon słychać nawet w Pychowicach (obszar Krakowa wchodzący w skład dzielnicy Dębniki — red.) i przy położonej na granicy Ruczaju galerii handlowej.
W końcu padł pomysł napisania petycji. Tego zadania podjął się twórca i administrator grupy sąsiedzkiej dla mieszkańców Ruczaju Tomasz Pytko. "Zwracamy się do Państwa z prośbą o zaniechanie używania dzwonu po zmroku. Obecnie w okolicach godziny 21:37 ma miejsce ok. 2-minutowa seria uderzeń. Liczymy, że podejdą Państwo z szacunkiem do potrzeby i prawa wypoczynku kilkunastu tysięcy mieszkańców i mieszkanek, których miejsce zamieszkania znajduję się w strefie, gdzie dociera donośny i odgłos dzwonu" — czytamy w jej treści.
— Osobiście złożyłem ją na biurko księdza proboszcza. Pod petycją podpisało się wówczas ok. 350 osób. Wprowadziłem proboszcza w temat, zaznaczyłem, że nie jest to walka z Kościołem, zresztą pod petycją podpisało się też sporo parafian. Wspomniałem, że sprawą interesują się już ogólnokrajowe media, choć moim zdaniem nie ma takiej potrzeby, bo to sprawa lokalna i z powodzeniem możemy rozwiązać ją sami — opowiada Tomasz Pytko. Niestety ks. Tomasz Pilarczyk nie był otwarty na dyskusję.
Jak wspomina, podsuwał proboszczowi parafii propozycje rozwiązań problemu. Sugerował, że dzwon może dzwonić o 21:37 np. raz w tygodniu, a jeśli parafii zależy, by dawał sygnał o tej porze codziennie, wystarczyłoby jedno symboliczne uderzenie. — Wtedy ksiądz wyrzucił mnie z kancelarii parafialnej, mówiąc, że ma mnóstwo ważniejszych spraw do załatwienia i tak nasza rozmowa się skończyła — opowiada, dodając, że "to przykre, zwłaszcza ze strony duszpasterza, który powinien być otwarty na ludzi i ich problemy".
"Jakby ktoś uderzał chochlą w metalowy gar"
W międzyczasie pani Agnieszka przeprowadziła test. O 21:37 stanęła w drzwiach balkonowych w swoim mieszkaniu i przy użyciu zegarka zmierzyła poziom decybeli. Wynik udokumentowała na nagraniu. Gdy rozbrzmiał dzwon, zegarek wskazywał nawet 75 decybeli.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. najwyższe dopuszczalne natężenie hałasu w przypadku terenów zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej (oraz terenów zamieszkania zbiorowego, terenów zabudowy zagrodowej, terenów mieszkaniowo-usługowych i terenów rekreacyjno-wypoczynkowych) wynosi 55 decybeli w dzień i 45 decybeli w nocy (tę samą normę przyjęto dla terenów w strefie śródmiejskiej miast powyżej 100 tys. mieszkańców).
— Mieszkam w odległości 160 m w linii prostej od kościoła. To naprawdę blisko. Słyszałam argumenty, że w przypadku tego dzwonu zadbano o przyjazną dla ucha barwę dźwięku. Szczerze mówiąc dla mnie jest on jeszcze bardziej drażniący. Dosłownie jakby ktoś uderzał chochlą w metalowy gar — opisuje. Pani Agnieszka spotkała się też z tłumaczeniem, że mieszkańcom jej osiedla dzwon nie powinien przeszkadzać, bo chroni ich ekran dźwiękoszczelny. — Owszem, on zatrzymuje hałas z ulicy. Ale wieża kościoła sięga nad ekrany i sprawia, że z tej wysokości dźwięk dzwonu niesie się po całej okolicy — tłumaczy.
Ks. proboszcz odmawia komentarza
Nasza redakcja usiłowała skontaktować się z proboszczem parafii pw. św. Jana Pawła II, jednak już po przywitaniu się ks. Tomasz Pilarczyk nie wyraził chęci rozmowy z naszym portalem, odsyłając nas do rzecznika prasowego Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Słysząc, że chcemy porozmawiać o dzwonie, ks. odparł, że "już wystarczająco nakłamaliśmy w tej sprawie" i podkreślił, że nie udzieli komentarza. — Szczęść Boże — powiedział i się rozłączył.
Tomasz Pytko nie zamierza odpuścić sprawy. — W przyszłym tygodniu będę jeszcze dzwonić do rzecznika kurii. Wiem, że mieszkańcy już zgłosili się do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony środowiska, żeby przeprowadzić badania natężenia hałasu i móc wydać jakieś decyzje administracyjne. Chcieliśmy załatwić to wszystko wspólnym dialogiem. Osobiście uważam, że ta sprawa nie musiała eskalować do tego stopnia i angażować mediów, ale niestety inaczej się nie dało — skwitował.
Tomasz Pytko wystosował też do Kurii Metropolitalnej w Krakowie prośbę o spotkanie. Na ten moment nie uzyskał odpowiedzi.
#2137
-
Autor petycji sugerował proboszczowi, że dzwon może dzwonić o 21:37 na przykład raz w tygodniu, a jeśli parafii zależy, by dawał sygnał o tej porze codziennie, wystarczyłoby jedno symboliczne uderzenie. — Wtedy ksiądz wyrzucił mnie z kancelarii parafialnej — wspomina
-
Mieszkańcy okolicznych osiedli podkreślają, że ich sprzeciw nie jest wymierzony w Kościół katolicki, parafię, księdza proboszcza, ani wiernych. Nie kryją się za nim żadne kwestie światopoglądowe, a jedynie troska o własny spokój
-
Ks. Tomasz Pilarczyk odmówił naszej redakcji komentarza w tej sprawie. — Osobiście uważam, że ta sprawa nie musiała eskalować do tego stopnia i angażować mediów, ale niestety inaczej się nie dało — mówi przedstawiciel mieszkańców Ruczaju
— To trwa już ponad tydzień i jest uciążliwe szczególnie dla tych, którzy mają małe dzieci i dla osób, które wstają wcześnie rano — mówi w rozmowie z Onetem pani Agnieszka, która woli pozostać anonimowa ze względu na emocje, jakie sprawa dzwonu wywołuje wśród mieszkańców krakowskiego Ruczaju. Sama chce czasami położyć się wcześnie spać, zwłaszcza gdy nazajutrz czeka ją wczesna pobudka. — Już się zdarzało, że dzwon wyrywał mnie z pierwszego snu. Później trudno jest zasnąć — mówi.
Ze strony internetowej parafii pw. świętego Jana Pawła II na Ruczaju dowiadujemy się, że uroczyste poświęcenie dzwonu "Jan Paweł II" odbyło się 18 lutego bieżącego roku.
Mieszkańcy okolicznych osiedli podkreślają, że ich sprzeciw nie jest wymierzony w Kościół katolicki, parafię, księdza proboszcza ani wiernych. Nie kryją się za nim żadne kwestie światopoglądowe, a jedynie troska o własny spokój, a ten ewidentnie został zaburzony. Na dowód pani Agnieszka przytacza nam niektóre komentarze z sąsiedzkiej grupy na Facebooku. Ludzie piszą w nich, że dzwon słychać nawet w Pychowicach (obszar Krakowa wchodzący w skład dzielnicy Dębniki — red.) i przy położonej na granicy Ruczaju galerii handlowej.
W końcu padł pomysł napisania petycji. Tego zadania podjął się twórca i administrator grupy sąsiedzkiej dla mieszkańców Ruczaju Tomasz Pytko. "Zwracamy się do Państwa z prośbą o zaniechanie używania dzwonu po zmroku. Obecnie w okolicach godziny 21:37 ma miejsce ok. 2-minutowa seria uderzeń. Liczymy, że podejdą Państwo z szacunkiem do potrzeby i prawa wypoczynku kilkunastu tysięcy mieszkańców i mieszkanek, których miejsce zamieszkania znajduję się w strefie, gdzie dociera donośny i odgłos dzwonu" — czytamy w jej treści.
— Osobiście złożyłem ją na biurko księdza proboszcza. Pod petycją podpisało się wówczas ok. 350 osób. Wprowadziłem proboszcza w temat, zaznaczyłem, że nie jest to walka z Kościołem, zresztą pod petycją podpisało się też sporo parafian. Wspomniałem, że sprawą interesują się już ogólnokrajowe media, choć moim zdaniem nie ma takiej potrzeby, bo to sprawa lokalna i z powodzeniem możemy rozwiązać ją sami — opowiada Tomasz Pytko. Niestety ks. Tomasz Pilarczyk nie był otwarty na dyskusję.
Najpierw zapytał, czy w ogóle mam sumienie, a potem dodał, że »dzwon jest jak słońce na niebie« i trzeba się przyzwyczaić— przytacza autor petycji.
Jak wspomina, podsuwał proboszczowi parafii propozycje rozwiązań problemu. Sugerował, że dzwon może dzwonić o 21:37 np. raz w tygodniu, a jeśli parafii zależy, by dawał sygnał o tej porze codziennie, wystarczyłoby jedno symboliczne uderzenie. — Wtedy ksiądz wyrzucił mnie z kancelarii parafialnej, mówiąc, że ma mnóstwo ważniejszych spraw do załatwienia i tak nasza rozmowa się skończyła — opowiada, dodając, że "to przykre, zwłaszcza ze strony duszpasterza, który powinien być otwarty na ludzi i ich problemy".
"Jakby ktoś uderzał chochlą w metalowy gar"
W międzyczasie pani Agnieszka przeprowadziła test. O 21:37 stanęła w drzwiach balkonowych w swoim mieszkaniu i przy użyciu zegarka zmierzyła poziom decybeli. Wynik udokumentowała na nagraniu. Gdy rozbrzmiał dzwon, zegarek wskazywał nawet 75 decybeli.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. najwyższe dopuszczalne natężenie hałasu w przypadku terenów zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej (oraz terenów zamieszkania zbiorowego, terenów zabudowy zagrodowej, terenów mieszkaniowo-usługowych i terenów rekreacyjno-wypoczynkowych) wynosi 55 decybeli w dzień i 45 decybeli w nocy (tę samą normę przyjęto dla terenów w strefie śródmiejskiej miast powyżej 100 tys. mieszkańców).
— Mieszkam w odległości 160 m w linii prostej od kościoła. To naprawdę blisko. Słyszałam argumenty, że w przypadku tego dzwonu zadbano o przyjazną dla ucha barwę dźwięku. Szczerze mówiąc dla mnie jest on jeszcze bardziej drażniący. Dosłownie jakby ktoś uderzał chochlą w metalowy gar — opisuje. Pani Agnieszka spotkała się też z tłumaczeniem, że mieszkańcom jej osiedla dzwon nie powinien przeszkadzać, bo chroni ich ekran dźwiękoszczelny. — Owszem, on zatrzymuje hałas z ulicy. Ale wieża kościoła sięga nad ekrany i sprawia, że z tej wysokości dźwięk dzwonu niesie się po całej okolicy — tłumaczy.
Ks. proboszcz odmawia komentarza
Nasza redakcja usiłowała skontaktować się z proboszczem parafii pw. św. Jana Pawła II, jednak już po przywitaniu się ks. Tomasz Pilarczyk nie wyraził chęci rozmowy z naszym portalem, odsyłając nas do rzecznika prasowego Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Słysząc, że chcemy porozmawiać o dzwonie, ks. odparł, że "już wystarczająco nakłamaliśmy w tej sprawie" i podkreślił, że nie udzieli komentarza. — Szczęść Boże — powiedział i się rozłączył.
Tomasz Pytko nie zamierza odpuścić sprawy. — W przyszłym tygodniu będę jeszcze dzwonić do rzecznika kurii. Wiem, że mieszkańcy już zgłosili się do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony środowiska, żeby przeprowadzić badania natężenia hałasu i móc wydać jakieś decyzje administracyjne. Chcieliśmy załatwić to wszystko wspólnym dialogiem. Osobiście uważam, że ta sprawa nie musiała eskalować do tego stopnia i angażować mediów, ale niestety inaczej się nie dało — skwitował.
Tomasz Pytko wystosował też do Kurii Metropolitalnej w Krakowie prośbę o spotkanie. Na ten moment nie uzyskał odpowiedzi.
#2137