co ja pierdolę? hehe.
A Tak na serio...
Czy jest jakiś odpowiedni kierunek w wizji ludzkości, który dało się ustalić/obrać w odpowiednim momencie przy założeniu, że inicjatorzy (lub prekursorzy jak kto woli) mieliby dobre intencje? Inicjatore el Capitano z długą brodą i fajką, który ustawiłby żagiel naszego statku na powiew zmian. Zmian, które posiadziłyby nasz gatunek i nasz świat w lini nieco bliżej ku pełnej równowadze i harmonii ze wszystkim.
Moje spostrzeżenia opierają się jedynie na tym co już jest, co zostało zobaczone i przemyślane. Najprawdopodobniej myślałbym inaczej i opierał się na innych założeniach, gdyby rzeczywistość wyglądała inaczej niż wygląda. Opieram się na chłopskim gdybaniu przy pominięciu wielu zmiennych. Takich jak to, że ewolucja człowieka i świata niesie ze sobą niewiadome, których nie da się przewidzieć.
Esencją tego nic nieznaczącego wpisu jest myśl, że jesteśmy sterowani niczym marionetki. Poddani nowoczesnemu niewolnictwu fikcyjnego pieniądza. Zatracamy się w tym wielkim bagnie konsumpcjonizmu i materializmu, gdzie w amoku nie szanujmy, bądź nawet nie zauważamy drugiego człowieka. Mówię tu ogólnie, nie lokalnie bądź jednostkowo. Zobaczcie jak kurwa wygląda ten świat. Okłamujemy samych siebie, że jest dobrze, kiedy nawet nie urąga to definicji mierności. Ktoś zada kolejne pytanie: "no ale co mogę sam zdziałać? " lub "a co ty robisz, żeby było lepiej?". Przerzucamy się odpowiedzialnością jak bydło gównem, zachłyśnieci egoizmem. Wszystko zostawiamy kolejnym pokoleniom do rozwiązania, nie dając nowego wzorca, schematu, którym należałoby podążać. Wzorca danego oczywiście przez większość, a nie garstkę ludzi, którzy widzą, że coś jest nie tak jak miało lub mogłoby być. Najlepsze w tym to, że sam człowiek, w przeszłości, zgotował ten los człowiekowi (i nie tylko) tu i teraz. Nawet jeśli jakaś rewolucyjna zmiana usprawniała życie i przynosiła komfort wtedy, dziś za to suma wszystkich zmian przynosi efekty, które nie do końca zostawiają jakiekolwiek szanse w przyszłości na coś mogącego określić się mianem "świat utopijny". No chyba, że dla garstki rasy Panów. Tego byśmy nie chcieli zrobić naszym prawnukom prawda? Prawda?!
Coś zostało w nas zaimplementowane i pozostawione bez kontroli. Czy to autodestrukcja?
Ludzkość jest wirusem tego świata. Czasami takie odnoszę wrażenie...
Taka lekka dywagacja przy posiedzeniu na kiblu. Nothing more or less serious. Zapraszam do komentowania.
#przemyslenia #freethinking #egzystencjalizm
w którymś bliżej nieokreślonym momencie swojego istnienia, zwrócił się w nieodpowiednią stronę
Myślę, że bierzesz pod uwagę, że istniejemy od milionów lat, Homo Sapiens to jakieś 160 000 lat. To co napisane jest w książkach obficie to jedynie niecały % historii człowieka. Dla ludzkości nie było wyboru innego niż przetrwać. Natura nie myśli, żeby było DOBRZE czy MORALNIE ale żeby się reprodukowało. Chociaż ta dobra strona kooperacji akurat była ewolucyjnie bardzo przydatna, w małym plemieniu. W świecie późnego kapitalizmu, gdzie możesz oszukać tysiące ludzi, potem wyjechać do innego kraju to zmieniło trochę reguły gry. Pomimo, że mniej % generalnie jest przestępstw to z samego faktu, większej ilości ludzi więcej będzie cierpienia.
garstki rasy Panów. Tego byśmy nie chcieli zrobić naszym prawnukom prawda? Prawda?!
Poniekąd już tak jest, 1% kontroluje prawie połowę tego co świat generuje. Jeśli powstaną augmentacje i będa mieli dostęp do do terapii, która sprawia, że nie umrą to ewolucja pójdzie do lamusa. Gra się zmieni od posiadania potomstwa, po kluczowe utrzymanie tego co mają.
@VanQuish Tak biorę pod uwagę początek początków. Dlatego wspomniałem, że przy innym biegu historii, pewnie miałbym inne przemyślenia, zgodnie z rzeczywistością, w której bym się znajdował, o ile bym istniał. To też zakładam. Jestem tutaj, bo ewolucja potoczyła się tak, a nie inaczej. Gdyby nie to, nie napisałbym tego posta. Jednak rozważania moje są warte uwagi. Tym bardziej przy dłuższym zastanowieniu nad tym problemem, można po "zejściu na ziemię" poczuć się nieco surrealistycznie, patrząc na wszystko dookoła, tak jak to wygląda tu i teraz.
@Tabs0n Bardziej mówię czy byłaby jakaś alternatywa.
Z jednej strony gdyby ludzie żyli skromne farmerskie życie, to nie byłoby inicjatywy, by cokolwiek zmieniać. Większość wynalazków ironicznie powstało w trakcie wojen albo na ich użytek, by mieć przewagę nad wrogiem. Pokojowe plemiona albo się przyłączyły do kogoś albo były niszczone.
Do tego chodzimy dalej na sprzęcie z przed setek tysięcy lat. Średnia IQ w Polsce to ok. 95. To serio nie tak dużo. Finalnie myślę, że własnie AI i robotyka generalnie rozwarstwi na stałe ludzi.
Powstanie grupa, która nie będzie potrzebowała taniej siły roboczej by przetrwać i oddzielą się od reszty społeczeństwa. Takie są moje spekulacje.
Ludzkość jest wirusem tego świata. Czasami takie odnoszę wrażenie...
To samo można powiedzieć o każdym innym gatunku, gdyby dać mu szansę na taki rozwój.
Nie jest wirusem. Ludzkość żyje, rozwija się i to jest sensem jej istnienia.
@michal-g-1 No ale jakby nie patrzeć to ludzie ludziom zgotowali ten los…
@michal-g-1 Moim zdaniem jest wirusem. Rozwija się kosztem planety, na której żyje. Zużywa nieodwracalnie część zasobów na tej planecie, które są potrzebne do przetrwania całej przyszłej cywilizacji ludzkiej. Celem czego?
Jak uważacie, na którym etapie rozwiniętych społeczeństw gatunku ludzkiego należałoby zaprzestać tę ewolucję? Przy założeniu, że mielibyście magiczną różdżkę. To, że ewolucja pcha nas do przodu i skutkiem ubocznym rozwoju są oczywiście ofiary tej ewolucji to wiemy, ale kiedy przyjdzie refleksja, że ofiarą jesteśmy my sami?
@Tabs0n jeżeli chcemy wyznaczać jakiś etap to tym etapem powinna być rewolucja neolityczna. Od tego momentu zaczęliśmy mieć nadwyżki żywności i mieliśmy możliwość przechowania tych nadwyżek w czasie co sprawiło że staliśmy się bezpośrednio odpowiedzialni za swój los i to właśnie to napedziło wszelki dalszy postęp technologiczny którego nie da się zatrzymać, można jedynie probować spowolnić. Dobrze to opisał Harrari pod koniec któreś książki chyba homo Deus.
Rozwój technologiczny niesie za sobą niewiadome których nie da się przewidzieć, nie ułatwia też tego ludzka natura. Pierwotne instynkty które pchają nas w konsumpcjonizm, do zapewnienia sobie komfortu ponad wszystko inne. Taka jest ludzka natura i nawet będąc jej świadomym trudno jest z tym walczyć, to jest archaiczny soft nieprzystosowany do życia w takim świecie.
Więc krótko mówiąc nie ma ratunku i nie było od momentu wynalezienia rolnictwa. Nie zmienimy ludzkiej natury. Natomiast traktuje to jako anomalie która prędzej czy pózniej zostanie przywrócona do normy i jest na to bardzo dużo sposobów:
- zatrujemy środowisko na tyle że będziemy mieli problemy z plodnoscią - ponoć już się to trochę dzieje
- burza słoneczna, przebiegunowanie ziemii, wojna atomowa czy coś innego co usmaży elektrykę na całym świecie.
Nie wspominając już o tym do czego może doprowadzić niekontrolowany rozwój.
Im bardziej techniczna cywilizacja tym łatwiej jest ją zniszczyć i tym bardziej nieprzystosowana do życia bez technologii. Tak naprawdę rozwiązując jeden problem pojawiają się kolejne, a jeżeli nie ma się żadnych problemów to popada się w anhedonie
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować