Mam 19 lat i jestem "uzależniony" od... cienkich kromek chleba.
Uwielbiam cienkie kromki chleba, zawsze kiedy idę do sklepu kupić pieczywo, to kupuję chleb krojony; taki, który spożywa cała moja rodzina, oraz chleb niekrojony, który chomikuję w pokoju. Mam swoją deskę do krojenia i ulubiony zestaw noży. Każdy na inny dzień tygodnia. Czerwony w poniedziałki, żółty na wtorek itp.
Zawsze przed wyjściem do szkoły muszę sobie ukroić chociaż jedną kromkę chleba. Nie po to, żeby zjeść, ale po to, żeby się nią pobawić. Podotykać, pomiziać. Jedzenie chleba jest pewnego rodzaju zwieńczeniem całego procesu "rozkoszowania się" wyglądem cienkiej kromki. Mam w szafie schowane urządzenie do krojenia chleba z możliwością regulacji grubości krojenia kromek. Najcieńsze fabryczne kromki nie satysfakcjonowały mnie wyglądem i grubością, więc maszyna stoi w szafie i czeka na kupca. Wydałem na to 300 zł.
Jeżeli idę w gości lub do restauracji, to ZAWSZE przemycam swoje własne cienkie kromki chleba. Biorę pełny wachlarz: zwykłe białe, orkiszowe, pełne ziarno, zbójeckie. Wszystkie jakie są. Żeby nikt nie mógł mnie zaskoczyć tym, że na stole jest inny chleb, niż ja aktualnie spożywam.
Nie wiem, czy powinienem się udać z tym do specjalisty, czy komuś o tym powiedzieć... Nie czuję się z tym źle ani nic. Tak tylko sobie lubię podotykać cienkich kromek chleba.
Uwielbiam cienkie kromki chleba, zawsze kiedy idę do sklepu kupić pieczywo, to kupuję chleb krojony; taki, który spożywa cała moja rodzina, oraz chleb niekrojony, który chomikuję w pokoju. Mam swoją deskę do krojenia i ulubiony zestaw noży. Każdy na inny dzień tygodnia. Czerwony w poniedziałki, żółty na wtorek itp.
Zawsze przed wyjściem do szkoły muszę sobie ukroić chociaż jedną kromkę chleba. Nie po to, żeby zjeść, ale po to, żeby się nią pobawić. Podotykać, pomiziać. Jedzenie chleba jest pewnego rodzaju zwieńczeniem całego procesu "rozkoszowania się" wyglądem cienkiej kromki. Mam w szafie schowane urządzenie do krojenia chleba z możliwością regulacji grubości krojenia kromek. Najcieńsze fabryczne kromki nie satysfakcjonowały mnie wyglądem i grubością, więc maszyna stoi w szafie i czeka na kupca. Wydałem na to 300 zł.
Jeżeli idę w gości lub do restauracji, to ZAWSZE przemycam swoje własne cienkie kromki chleba. Biorę pełny wachlarz: zwykłe białe, orkiszowe, pełne ziarno, zbójeckie. Wszystkie jakie są. Żeby nikt nie mógł mnie zaskoczyć tym, że na stole jest inny chleb, niż ja aktualnie spożywam.
Nie wiem, czy powinienem się udać z tym do specjalisty, czy komuś o tym powiedzieć... Nie czuję się z tym źle ani nic. Tak tylko sobie lubię podotykać cienkich kromek chleba.
Zaloguj się aby komentować