lil peep - it's me
Pamiętam, że jego image przy pierwszym kontakcie wzbudził we mnie salwę śmiechu. Nie zagłębiałem się w jego muzykę, dopóki nie wsiąkłem w tzw. emo rap, pomieszany z trapem. Najpierw zaczęło się od nothing,nowhere (z resztą, Joe i jego piosenki towarzysza mi do dnia dzisiejszego, a teksty oddają czasami o wiele lepiej to co się we mnie dzieje, niż ja kiedykolwiek).
W taki sposób, po linii gatunku, trafiłem na peep'a, a właściwie Gusa. I zacząłem słuchać, i słuchać.
Tak, jego teksty krążą w okół tematu kobiet, problemu z nimi, dragów i problemów z nimi oraz po nich, a także mentalnych zapaści. Są znacznie mroczniejsze niż teksty Joe, ale cholera - trafiają mocno. Za każdym razem kiedy myślę, że przesłuchałem wszystko od peep'a, pojawia się w polecanych jakiś kolejny kawałek. Gość był mega płodnym artystą.
Pamiętam, że jego image przy pierwszym kontakcie wzbudził we mnie salwę śmiechu. Nie zagłębiałem się w jego muzykę, dopóki nie wsiąkłem w tzw. emo rap, pomieszany z trapem. Najpierw zaczęło się od nothing,nowhere (z resztą, Joe i jego piosenki towarzysza mi do dnia dzisiejszego, a teksty oddają czasami o wiele lepiej to co się we mnie dzieje, niż ja kiedykolwiek).
W taki sposób, po linii gatunku, trafiłem na peep'a, a właściwie Gusa. I zacząłem słuchać, i słuchać.
Tak, jego teksty krążą w okół tematu kobiet, problemu z nimi, dragów i problemów z nimi oraz po nich, a także mentalnych zapaści. Są znacznie mroczniejsze niż teksty Joe, ale cholera - trafiają mocno. Za każdym razem kiedy myślę, że przesłuchałem wszystko od peep'a, pojawia się w polecanych jakiś kolejny kawałek. Gość był mega płodnym artystą.
Zaloguj się aby komentować