#koty #gownowpis #zwierzaczki #zalesie
Long story szort.
Bezpański, pomarańczowy kot (te podobno są najgorsze)terroryzuje osiedle i wszystkie organy państwowe, miejskie umywają ręce. Może mieć wściekliznę.
Postanowiłem się podzielić świeżą historią bliskiej koleżanki, która wracając do domu zobaczyła bezpańskiego kota. Chciała go pomiziac a ten ja podrapał.
Podczas kąpieli zobaczyła, że to takie poważniejsze uciachania i zaczęło się myślenie. A co jeśli?
Pojechała jak najszybciej się zaszczepić na wściekliznę i tężec.
Gdyby ktoś miał nagłą potrzebę podobnego typu to informuję, że przyjęto ja dopiero w 3 szpitalu posiadającym oddzial zakaźny. Wcześniejsze nie poinformowały co i jak. Po prostu stwierdzono, że nie ten adres, nara.
No ale przynajmniej będzie mogła jechać na spokojnie do Tajlandii w razie ochoty.
Koleżanka empatyczna i społeczna dosyć, podkasala rękawy i wzięła się do roboty. Dowiedziała sie, że ten kot pogryzł niewiele wcześniej dzieciaka z osiedla. Skontaktowała się z jego ojcem, co by może ruszyć temat razem. Ten raczej zlał to. Z zawodu jest lekarzem...
Nastepnie podjęła próbę ruszenia tematu od strony służb. Zgłosiła się do powiatowego inspektoratu weterynarii gdzie stwierdzono, że jak dostarczy kotka to mogą dopiero się czymś zająć.
Aby go złapać kazano jej się skontaktować ze strażą miejską.
Straż miejska stwierdziłam, że nie łapią bezpańskich kotów. Tylko takie z miejscem zameldowania, jak już xd.
Przeszła jeszcze przez sanepid i urząd miasta. Nikt nic nie wie i robią tradycyjną u nas spychologię.
Koleżanka jest biochemikiem i nawet znajomość w strukturach sanepidu jej nic nie przyniosły.
Ma iść po oficjalną odmowę straży aby mieć podkładkę pod następne działania.
Wart wspomnieć, że ok. 50km dalej jest stwierdzone ognisko wścieklizny przy stadninie konii.
Miejsce wydarzeń. Default city.
Ktoś napisze, że mało prawdopodobne aby kot miał wściekliznę. Tu chodzi nawet bardziej o to, że urzędy i instytucje nie mają sprawnych i działających trybów w tak newralgicznych kwestiach.
Long story szort.
Bezpański, pomarańczowy kot (te podobno są najgorsze)terroryzuje osiedle i wszystkie organy państwowe, miejskie umywają ręce. Może mieć wściekliznę.
Postanowiłem się podzielić świeżą historią bliskiej koleżanki, która wracając do domu zobaczyła bezpańskiego kota. Chciała go pomiziac a ten ja podrapał.
Podczas kąpieli zobaczyła, że to takie poważniejsze uciachania i zaczęło się myślenie. A co jeśli?
Pojechała jak najszybciej się zaszczepić na wściekliznę i tężec.
Gdyby ktoś miał nagłą potrzebę podobnego typu to informuję, że przyjęto ja dopiero w 3 szpitalu posiadającym oddzial zakaźny. Wcześniejsze nie poinformowały co i jak. Po prostu stwierdzono, że nie ten adres, nara.
No ale przynajmniej będzie mogła jechać na spokojnie do Tajlandii w razie ochoty.
Koleżanka empatyczna i społeczna dosyć, podkasala rękawy i wzięła się do roboty. Dowiedziała sie, że ten kot pogryzł niewiele wcześniej dzieciaka z osiedla. Skontaktowała się z jego ojcem, co by może ruszyć temat razem. Ten raczej zlał to. Z zawodu jest lekarzem...
Nastepnie podjęła próbę ruszenia tematu od strony służb. Zgłosiła się do powiatowego inspektoratu weterynarii gdzie stwierdzono, że jak dostarczy kotka to mogą dopiero się czymś zająć.
Aby go złapać kazano jej się skontaktować ze strażą miejską.
Straż miejska stwierdziłam, że nie łapią bezpańskich kotów. Tylko takie z miejscem zameldowania, jak już xd.
Przeszła jeszcze przez sanepid i urząd miasta. Nikt nic nie wie i robią tradycyjną u nas spychologię.
Koleżanka jest biochemikiem i nawet znajomość w strukturach sanepidu jej nic nie przyniosły.
Ma iść po oficjalną odmowę straży aby mieć podkładkę pod następne działania.
Wart wspomnieć, że ok. 50km dalej jest stwierdzone ognisko wścieklizny przy stadninie konii.
Miejsce wydarzeń. Default city.
Ktoś napisze, że mało prawdopodobne aby kot miał wściekliznę. Tu chodzi nawet bardziej o to, że urzędy i instytucje nie mają sprawnych i działających trybów w tak newralgicznych kwestiach.
Zaloguj się aby komentować